Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 599132 razy)

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1932
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6345 dnia: Styczeń 08, 2024, 10:40:02 am »
Grzegorz Kramer SJ

Nawrócić się to wierzyć w Ewangelię, że to, co Bóg do mnie mówi jest dobre. Że Jego opcja na moje życie, jest opcją najlepszą. A Jego opcja jest taka, bym przestał się nad sobą, swoją przeszłością użalać, bo „czas się już wypełnił”, a zaczął żyć nowym Życiem. Elementem naszego nawrócenia jest też powiedzenie sobie, że często moim skarbem jest żal, nieprzebaczenie, rany, które kocham rozgrzebywać, choć to bardzo boli.
Nawrócimy się, kiedy zaczniemy Mu ufać, kiedy wydrzemy z naszego serca kłamstwo, że nawrócenie to odarcie nas ze szczęścia. Królestwo Boże, nowe Życie, to jest życie szczęśliwe, bo prawdziwe. Nie w iluzji, nie w swojej niemocy, ograniczeniach, zranieniach i kompleksach. Człowiek nienawrócony jest niewolnikiem grzechu, zranionej przeszłości i co najtrudniejsze wizji swojego życia. Człowieka nienawróconego łatwo poznać po tym, jak mówi o sobie samym, o tym czy daje sobie nadzieję, czy zamyka się w prostym, ale jak zabójczym zdaniu: „ja wiem najlepiej, jak będzie”. Widać ich po tym, jak porównują się z innymi i zawsze inni mają lepiej. Człowiek nawrócony uświadamia sobie, że nic nie musi robić, by osiągnąć szczęście, bo ono jest w nim. Życie samo w sobie jest dobre. A nawrócenie polega na odkryciu tego faktu. Zazwyczaj robimy coś całkowicie z tym sprzecznego. Próbujemy uszczęśliwić siebie, świat i innych. Po co próbować komuś dawać coś, co ten ktoś już posiada? Nam się ciągle wydaje, że jak coś osiągniemy, coś kupimy, z kimś będziemy, to będziemy szczęśliwi. A tak naprawdę nasze szczęście jest pomimo tego.
Nawrócenie nie oznacza zmiany całego świata, okoliczności, nieszczęść, biegu wydarzeń. Nawrócenie jest zmianą we mnie. Jeśli mi nie wierzycie, to zobaczcie jedną sytuację, w której wydawało się, że to już koniec, że jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Po jakimś czasie zmieniło się. Świat? Nie. Ty, Twój stosunek się do tego zmienił.
Nawrócenie to zadanie, które nie polega na tym by uszczęśliwić Boga, ale siebie. Andrzej i reszta nie poszli za Jezusem, by Go uszczęśliwić, ale wyruszyli w wędrówkę, by odkryć swoje szczęście.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6346 dnia: Styczeń 09, 2024, 09:25:45 am »

Ewangelia (Mk 1, 21-28)
Jezus naucza jak ten, który ma władzę

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga».

Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego! » Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1932
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6347 dnia: Styczeń 09, 2024, 10:11:51 am »
Grzegorz Kramer SJ

W Ewangelii ważna zasada działania ze złym duchem: milcz i wyjdź z niego! Z złym się nie dyskutuje, trzeba jasno przeciąć "dialog" i być stanowczym. Inaczej się przegrywa.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6348 dnia: Styczeń 10, 2024, 09:35:35 am »

Ewangelia (Mk 1, 29-39)
Jezus uzdrawia chorych

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.

Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».

I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1932
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6349 dnia: Styczeń 10, 2024, 09:46:14 am »
Homilia z V wieku o modlitwie
Niesłusznie przypisana św. Janowi Chryzostomowi (© Evangelizo.org)

„Udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił”
    Najwyższe dobro to modlitwa, przyjacielskie spotkanie z Bogiem.
Modlitwa jest światłem duszy, prawdziwym poznaniem Boga, pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Przez nią dusza wznosi się do nieba i obejmuje Boga niewypowiedzianym uściskiem. Jak dziecko płaczące u matki, tak modlitwa wyraża głębię swego pragnienia. Wyraża swoje głębokie pragnienia i otrzymuje prezenty, które przekraczają wszelką widzialną naturę. Bo modlitwa przedstawia się jako potężny ambasador, raduje i uspokaja duszę.
    Kiedy mówię o modlitwie, to nie wyobrażaj sobie, że chodzi o słowa. Ona jest poruszeniem w stronę Boga, niewypowiedzianą miłością, która nie pochodzi od ludzi i o której święty Paweł tak mówi: „Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26). Taka modlitwa, jeśli Bóg da komuś tę łaskę, jest dla niego wiecznym bogactwem, niebieskim pokarmem, który syci duszę. Kto jej zakosztował, ten jest ogarnięty wiecznym pragnieniem Pana, jak żarliwym ogniem, który rozpala jego serce.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6350 dnia: Styczeń 11, 2024, 09:14:46 am »

Ewangelia (Mk 1, 40-45)
Uzdrowienie trędowatego

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.

Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».

Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1932
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6351 dnia: Styczeń 11, 2024, 09:39:32 am »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: Sytuacja trędowatych w starożytności była bardzo trudna. Oczyma wyobraźni zobaczę człowieka chorego na trąd, który błaga o uzdrowienie. Jezus go dotyka, choć było to zakazane, i oczyszcza go z trądu. Przyjrzę się tej sytuacji, swoim skojarzeniom i odczuciom.
Reklama

Myśl: Trąd w starożytności był nieuleczalną chorobą i był wielkim zagrożeniem społecznym. Mimo zakazów kontaktu z chorymi, Jezus uzdrawia trędowatego. Jest to "znak mesjański", ukazujący moc Boga. W tłumaczeniach mamy, że Jezus "ulitował się" nad trędowatym, ale to słowo w oryginale oznacza raczej, że Pan "rozgniewał się". Trędowaci byli odizolowani społecznie. Jezus wyraża "gniew" wobec opętania, zniewolenia przez demona, w jakim jest człowiek. Nie tylko "współczuje", ale pokazuje, że Jego posłannictwem jest walka z tym, co odrzuca Boga i sprzeciwia się Jego planom. To jest początek działalności i Jezus nie chce, żeby ludzie widzieli w Nim tylko "cudotwórcę", bo odrzucą Go jako cierpiącego sługę Jahwe.



Św. Jan Chryzostom (ok. 345–407)
kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła
Homilia 25 do Mateusza, 1-2 (© Evangelizo.org)

Chrystus przyszedł, aby uzdrowić nas z trądu grzechu
„Gdy zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić» (Mt 8,1-2)”.
Wielka była dyskrecja i wiara tego, który podszedł do Niego w ten sposób. Starał się nie przerywać nauczania Jezusa, nie przechodził przez tłum, który słuchał; ale czekał na odpowiedni moment i podszedł do Pana, gdy ten zszedł. Nie zwrócił się do Niego w banalny sposób, ale z wielką żarliwością, padając na kolana, jak mówi inny ewangelista, z głęboką wiarą i dokładnym pojęciem o Chrystusie. Nie powiedział: „Jeśli prosisz Boga” lub „Jeśli się modlisz”, ale „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Nie powiedział też: „Panie, oczyść mnie”, ale powierzył Mu się całkowicie, czyniąc Go panem swojego uzdrowienia i świadcząc o Jego wszechmocy.
Jezus nie odpowiedział: „Bądź oczyszczony”, ale: „Chcę, bądź oczyszczony” (Mt 8,3). Tymi słowami chciał umocnić wszystkich ludzi i trędowatego w przekonaniu o swojej mocy; dlatego powiedział: „Chcę”. […]
Dlaczego, skoro wystarczyło chcieć i mówić, żeby oczyścić, dotknął go ręką? Wydaje mi się, że nie miał innego powodu, jak tylko pokazać przez to, że nie był pod Prawem, ale ponad nim, i że stał się nieczysty przez kontakt z trądem; wręcz przeciwnie, ciało trędowatego zostało oczyszczone przez tę najświętszą rękę. Chrystus nie przyszedł tylko po to, by leczyć ciała, ale by podnieść dusze do świętości i nauczyć nas, że jedynym trądem, którego należy się obawiać, jest grzech.

Emocja: "Chcę, bądź oczyszczony". Gest-dotyk i słowo są "aluzją" do sakramentów, które są zbawczym działaniem Boga. Uzdrowienie trędowatego zachęca do refleksji nad praktyką sakramentów w życiu wierzącego, żeby były prawdziwym a nie pozornym (zewnętrznym) połączeniem gestu i słowa.

Wezwanie: Poproszę o łaskę uzdrowienia z tego, co jest moim "trądem". Podziękuję za tych, którzy pomagają mi uwolnić się od moich grzechów. Zaplanuję sobie czas na adorację Najświętszego Sakramentu, nawet jeśli online.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6352 dnia: Styczeń 12, 2024, 08:59:17 am »
Ewangelia (Mk 2, 1-12)
Chrystus ma władzę odpuszczania grzechów

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszano, że jest w domu. Zebrało się zatem tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.

I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy».

A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: «Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?»

Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: «Czemu myśli te nurtują w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje nosze i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i idź do swego domu!»

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1932
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6353 dnia: Styczeń 12, 2024, 10:26:08 am »
Grzegorz Kramer SJ

Warto zwrócić uwagę na czterech przyjaciół paralityka. Ten mężczyzna, nie był w stanie podejść do Jezusa. Potrzebował ludzi. Potrzebował wspólnoty. Mógł nawet o Jezusie słyszeć, ale bez nich nie doszłoby do spotkania i uzdrowienia. Ludzie są ważni na naszej drodze do Boga.
Po pierwsze, kiedy jest źle, mówią nam, że On jest w pobliżu. Po drugie, prawdziwy przyjaciel zrobi wszystko, byś się z Nim zobaczył. Nie jest obojętny na to, kiedy jest Ci źle, czy kiedy chorujesz.
Tych czterech to obraz wspólnoty Kościoła. Choć czasem nam się wydaje, że wystarczę "ja i Bóg", to w rzeczywistości potrzebujemy wspólnoty. Gdy ktoś przeżywa trudniejszy czas, w ogóle jest „trudniejszym człowiekiem”, to się często od niego izolujemy i od razu dorabiamy ideologię, szczególnie w naszych plotkach. Nie dzieje się tak dlatego, że jesteśmy źli, ale dlatego, że się boimy. Opanowuje nas strach, bo lubimy nasze schemaciki. Dobry jest ten, kto myśli i zachowuje się jak ja. Inni są zagrożeniem. Lepiej obracać się w swoim sosie, w którym jestem bezpieczny. Wspominam o tym nie dlatego, że chrześcijanin tak nie postępuje, ale dlatego, że jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni. Jak ci czterej za swojego chorego przyjaciela. Ta odpowiedzialność przejawia się na dwu poziomach. Pierwszy – za to, jakimi ludźmi jesteśmy, drugi – za nasze wspólne zbawienie.
Jezus mówi, że ma władzę odpuszczania grzechów. Ty też ją masz - władzę odpuszczania grzechów komuś, kto ci zawinił. Ten człowiek był w nędznej sytuacji, niektórzy z nas też są w takiej. Źle się czują psychicznie, duchowo i fizycznie. Chcą poddać się rezygnacji, bo już nie czują tak jak kiedyś - swojego małżeństwa, powołania, pracy. Wolimy dołączyć do innych bohaterów z Ewangelii, którzy stawiają zarzut Jezusowi: Dlaczego On jada z grzesznikami?
To problem ciągle aktualny. Jednym z najczęstszych zdań, które pada na kolędzie jest to: a nasi sąsiedzi to was nie przyjmą oni są niewierzący. Księża bardzo często, w swoim gronie, bardzo miło mówią o ludziach mocno związanych z Kościołem, potrafią usprawiedliwiać ich słabości, gorzej nam idzie z tymi spoza Kościoła.
Nieustannie grozi nam identyfikacja tylko z „naszymi”, otaczanie się tymi, którzy nas utwierdzają, są tacy jak my. I choć to wypływa z naszej natury, to jednak Jezus uczy czegoś na przekór – bycia z tymi, którzy są inni, nie zasługują, są grzeszni – mówiąc krótko.
Nawet tutaj, w mediach społecznościowych, księża i wierzący siedzą w swoim gronie, to nawet nie jest złe, ale bardzo często przeciwko tym, którzy są spoza Kościoła, ale rozumieją ten Kościół inaczej. Wtedy włącza się nam – księżom i innym wierzącym – chore poczucie walki o wartości i Boga. Tak naprawdę chodzi tylko o stary problem: „dlaczego On jada z grzesznikami”? On z nimi jadał, bo wiedział, miał nadzieję, że podejście z miłością, wejście do ich świata (tym jest wspólny posiłek) jest szansą na pozyskanie ich dla Ojca.
Lubię oglądać zdjęcia z różnych imprez kościelnych, zawsze mnie bawią. Najpierw liturgia: blisko ołtarza są zawsze notable, dalej cała ‘reszta’, a później posiłki: przy jednym stole duchowieństwo, a przy innych cała reszta. Nawet na wielkich wigiliach z ubogimi to się zdarza – jest stół z proboszczem, biskupem, wokół świta i gdzieś dalej ubodzy.
Jeść z grzesznikami, nie ze swoimi, odpuszczać grzechy, to jest sposób Jezusa. Bardzo trudny, bo łamiący moją naturalną potrzebę poczucia bezpieczeństwa, którą ładnie ubieram w szatki religijności.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6354 dnia: Styczeń 13, 2024, 10:34:00 am »

Ewangelia (Mk 2, 13-17)
Powołanie Mateusza

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» Ten wstał i poszedł za Nim.

Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Wielu bowiem było tych, którzy szli za Nim.

Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?»

Jezus, usłyszawszy to, rzekł do nich: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6355 dnia: Styczeń 14, 2024, 09:51:05 am »

Ewangelia (J 1, 35-42)
Znaleźliśmy Mesjasza

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.

Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?»

Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej.

Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa.

A Jezus, wejrzawszy na niego, powiedział: «Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6356 dnia: Styczeń 15, 2024, 09:31:50 am »

Ewangelia (Mk 2, 18-22)
Zwyczajów Starego Testamentu nie można przenosić do Nowego

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Jezusa i pytali: «Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?»

Jezus im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo mają pośród siebie pana młodego. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć.

Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i gorsze staje się przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki. Wino się wylewa i bukłaki przepadną. Raczej młode wino należy wlewać do nowych bukłaków».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1932
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6357 dnia: Styczeń 15, 2024, 09:47:32 am »
Grzegorz Kramer SJ

Być człowiekiem nowych bukłaków to być człowiekiem, który żyje swoją opowieścią na pełnych obrotach i równocześnie opowiada ją Bogu (to jest modlitwa) i innym (to jest świadectwo). Pan Bóg i ludzie nie chcą słyszeć „pobożności”. On i oni chcą usłyszeć, zobaczyć bohatera, który ma pasję swojego życia. Oni chcą zobaczyć człowieka, który ma nadzieję nawet w sytuacjach i sprawach, w których inni stawiają na drugim przysłowiowy krzyżyk. Chrześcijanin to człowiek, który będzie bronił godności ludzkiej nie tylko ofiary, ale także sprawcy. Czasem wbrew deklaracjom tego ostatniego. Chrześcijanin jest po prostu inny od starego sposobu myślenia, decydowania i działania, ale pamięta, że z niego wyrósł.
Nowe bukłaki to wino, które musuje, to wino, które nie jest długo leżakowane w piwnicy tradycji i konwenansów, ale to jest świeże życie. Jasne, że taki styl życia to też niebezpieczeństwo, bo można przesadzić, za dużo nalać i wszystko może się rozlecieć. "Wentylem bezpieczeństwa" jest szczerość wobec siebie, ale i co jakiś czas solidna i szczera rozmowa z drugim człowiekiem. Daj szansę. Bogu. Drugiemu. Sobie.
Bóg jest tym, który jest początkiem i końcem, który kładzie na nas swoją rękę, to nie jest ograniczenie naszej wolności, ale to jest coś, co daje poczucie bezpieczeństwa, że w tej wolności nie pozabijam innych i siebie.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3666
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6358 dnia: Styczeń 16, 2024, 09:12:39 am »

Ewangelia (Mk 2, 23-28)
Szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat pośród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze mówili do Niego: «Patrz, czemu oni czynią w szabat to, czego nie wolno?»

On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie i poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom».

I dodał: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest Panem także szabatu».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1932
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6359 dnia: Styczeń 16, 2024, 09:33:31 am »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (16 stycznia 2024)

Obraz: Trwa i pogłębia się spór Jezusa i wspólnoty zgromadzonej wokół Niego z faryzeuszami. Oczyma wyobraźni zobaczę pole dojrzałych kłosów. Prawo zabraniało w szabat dłuższego chodzenia i pracy - a więc także żniw. Posłucham rozmowy z Panem. Przyjrzę się swoim odczuciom.

Myśl: Zachowanie przepisów szabatowych jest samo w sobie dobre i jest nie tylko nakazanym prawem, ale i darem. Dlatego "zawłaszczenie" szabatu przez legalistyczne, pozbawione miłości do Ojca, który jest "Panem szabatu", formalistyczne wypełnianie przepisów jest nadużyciem. Jezus ukazuje go w relacji do człowieka. Szabat został ustanowiony dla człowieka, jest "wartością funkcjonalną" na służbie człowiekowi. Odrzucony jest zatem „wszelki moralizm i formalizm, wszelki legalizm i jurydyzm, wszelki rytualizm i dogmatyzm”, które absolutyzują normę bez odniesienia do dobra dla człowieka.

Emocja: Prawo i wolność. Wszystkie religie świata zmagają się z tym dylematem: prawo i wierność czy wolność i miłość. Pokładając zbyt wielkie nadzieje w przepisach i normach, nie otrzymujemy zbawienia ‘od’ Boga, ale przez ‘wierność’. Jezus przekracza ‘bałwochwalstwo litery’, prowadząc nas do wolności Ducha Bożego.

Wezwanie: Poproszę o łaskę wierności zasadom, przepełnioną miłością do człowieka. Podziękuję Panu za wyzwolenie nas z formalizmu i spętania przepisami prawa.  Zaplanuję sobie czas na rachunek sumienia, czas rozeznawania.