781
Droga / Odp: Droga
« dnia: Styczeń 28, 2021, 09:20:16 am »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:
Jezusa słuchali nie tylko uczniowie. Jak podają ewangeliści, do Niego garnęły się tłumy. A wśród nich zapewne byli różni słuchacze. Dlatego „uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im wiele w swojej nauce” (Mk 4,2), bo nie wszystkim dane było zrozumieć od razu tajemnice Bożego Królestwa. Chciał jednak, aby kiedyś u–słyszeli i z-rozumieli Jego naukę. W swoim nauczaniu wielokrotnie podkreślał wagę słuchania Słowa, ponieważ zależało Mu na budowaniu dobrej relacji ze słuchającymi i byciu zrozumianym.
W słowie „Słuchajcie” (Mk 4,3), od którego rozpoczyna przypowieść o siewcy (wczorajsza Ewangelia) pobrzmiewa echo najważniejszej modlitwy, a jednocześnie przykazania (Szema Izrael), którą każdy pobożny Żyd po dziś dzień wypowiada dwa razy dziennie: kiedy wstaje i kiedy kładzie się spać. Fundamentem zatem i najważniejszą (pierwszą) sprawą dla każdego wierzącego, również dziś, jest otwarcie się na Boga i słuchanie Jego słowa. Kto słucha, czyli „kto ma uszy do słuchania” (Mk 4,23) Dobrej Nowiny, otwiera się na prawdę pochodząca od Boga. Słowo staje się wtedy dla człowieka „lampą dla jego stóp i światłem na jego ścieżce” (por. Ps 119,105).
„Po to Pan Bóg dał każdemu uszy, aby przez nie dotrzeć mógł do duszy” śpiewamy w znanej piosence religijnej. Czego, kogo i jak słucham wpływa na moje myślenie i postępowanie. Dlatego Jezus dzisiaj przestrzega mnie „Uważajcie na to, czego słuchacie” (Mk 4,24). Winnam tę przestrogę wziąć sobie mocno do serca, gdy chcę być zbawioną. I zamiast wrzaskliwej, niestosownej muzyki, słuchania złych historii czy plotek przyjaciół oraz szpikowania się różnymi wymysłami wziąć do ręki Pismo Święte i poszukać w nim odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań. Ono oświeci mi drogę do nieba, bo jak mówi święty Paweł „spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1 Kor 1,21). Jeżeli postawię Słowo (będące światłem) na świeczniku (najważniejszym dla mnie miejscu), wtedy rozświetli moje wnętrze, które „świecić” będzie także dla innych, których spotkam na swojej życiowej drodze. Moje życie zmieni się diametralnie, podobnie jak zmieniło się życie ludzi, którzy za Nim podążali, gdy żył. On ich uzdrawiał, dotykał, rozmawiał z nimi, dlatego garnęli się do Niego i za Nim szli.
Zatem, „kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”… Nic bowiem tak nie syci duszy, ani nie ubogaca umysłu jak lektura Pisma Świętego. Czy potrafię tak jak oni otworzyć się na Chrystusa i Go słuchać? Czy moje serce i umysł są w stanie przylgnąć do tego co naucza i wcielać to w życie? Ile w ciągu dnia jest u mnie słuchania słowa Bożego a ile słów, które niszczą moje życie? Jak wygląda moje lectio divina? Czy w codziennym praktykowaniu go bardziej słucham Boga czy siebie?
Jezusa słuchali nie tylko uczniowie. Jak podają ewangeliści, do Niego garnęły się tłumy. A wśród nich zapewne byli różni słuchacze. Dlatego „uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im wiele w swojej nauce” (Mk 4,2), bo nie wszystkim dane było zrozumieć od razu tajemnice Bożego Królestwa. Chciał jednak, aby kiedyś u–słyszeli i z-rozumieli Jego naukę. W swoim nauczaniu wielokrotnie podkreślał wagę słuchania Słowa, ponieważ zależało Mu na budowaniu dobrej relacji ze słuchającymi i byciu zrozumianym.
W słowie „Słuchajcie” (Mk 4,3), od którego rozpoczyna przypowieść o siewcy (wczorajsza Ewangelia) pobrzmiewa echo najważniejszej modlitwy, a jednocześnie przykazania (Szema Izrael), którą każdy pobożny Żyd po dziś dzień wypowiada dwa razy dziennie: kiedy wstaje i kiedy kładzie się spać. Fundamentem zatem i najważniejszą (pierwszą) sprawą dla każdego wierzącego, również dziś, jest otwarcie się na Boga i słuchanie Jego słowa. Kto słucha, czyli „kto ma uszy do słuchania” (Mk 4,23) Dobrej Nowiny, otwiera się na prawdę pochodząca od Boga. Słowo staje się wtedy dla człowieka „lampą dla jego stóp i światłem na jego ścieżce” (por. Ps 119,105).
„Po to Pan Bóg dał każdemu uszy, aby przez nie dotrzeć mógł do duszy” śpiewamy w znanej piosence religijnej. Czego, kogo i jak słucham wpływa na moje myślenie i postępowanie. Dlatego Jezus dzisiaj przestrzega mnie „Uważajcie na to, czego słuchacie” (Mk 4,24). Winnam tę przestrogę wziąć sobie mocno do serca, gdy chcę być zbawioną. I zamiast wrzaskliwej, niestosownej muzyki, słuchania złych historii czy plotek przyjaciół oraz szpikowania się różnymi wymysłami wziąć do ręki Pismo Święte i poszukać w nim odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań. Ono oświeci mi drogę do nieba, bo jak mówi święty Paweł „spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1 Kor 1,21). Jeżeli postawię Słowo (będące światłem) na świeczniku (najważniejszym dla mnie miejscu), wtedy rozświetli moje wnętrze, które „świecić” będzie także dla innych, których spotkam na swojej życiowej drodze. Moje życie zmieni się diametralnie, podobnie jak zmieniło się życie ludzi, którzy za Nim podążali, gdy żył. On ich uzdrawiał, dotykał, rozmawiał z nimi, dlatego garnęli się do Niego i za Nim szli.
Zatem, „kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”… Nic bowiem tak nie syci duszy, ani nie ubogaca umysłu jak lektura Pisma Świętego. Czy potrafię tak jak oni otworzyć się na Chrystusa i Go słuchać? Czy moje serce i umysł są w stanie przylgnąć do tego co naucza i wcielać to w życie? Ile w ciągu dnia jest u mnie słuchania słowa Bożego a ile słów, które niszczą moje życie? Jak wygląda moje lectio divina? Czy w codziennym praktykowaniu go bardziej słucham Boga czy siebie?