Św. Jan XXIII (1881-1963)
papież
Przemówienie na otwarcie II Powszechnego Soboru Watykańskiego II - 11 X 1962
Rozpoznać znaki czasu: główny temat Soboru Watykańskiego II
W codziennym sprawowaniu Naszego urzędu duszpasterskiego niekiedy ranią Nasze uszy insynuacje dusz, gorliwych nawet, ale pozbawionych rozeznania i umiaru. W czasach współczesnych widzą one tylko odstępstwo i upadek; twierdzą, że nasz wiek stał się gorszy niż wieki dawniejsze; i postępują tak, jak gdyby niczego się nie nauczyli od historii, która przecież jest mistrzynią życia, i jak gdyby w okresie poprzednich soborów powszechnych wszystko dokonywało się wśród triumfu idei chrześcijańskiego życia i słusznej wolności religijnej.
Nam zaś wydaje się, że nie należy zgadzać się z tymi prorokami niedoli, którzy występują jako zwiastuny wydarzeń zawsze nieszczęśliwych i jakby zapowiadających koniec świata.
W obecnym porządku rzeczy dobra Opatrzność prowadzi nas do nowego układu stosunków między ludźmi, które za sprawą ludzi i ponad ich oczekiwania zmierzają do realizacji opatrznościowych planów wyższych i nieprzewidzianych; planów tej Opatrzności, która wszystko, nawet ludzkie różnice wprzęga w większe dobro Kościoła.
Więcej samodzielności! [Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]
Z dzisiejszych słów Jezusa wynika, że za mało wierzymy w naszą wrodzoną zdolność do rozpoznawania tego, co jest dobre i słuszne. Może za bardzo szukamy wskazówek od Boga (lub od Kościoła) co jest słuszne w naszym myśleniu i postępowaniu. Oczywiście przykazania Boże i wszystkie pouczenia moralne Kościoła są pożyteczne, ale czy nie przesadzamy w niedowierzaniu sobie w kwestii wyboru tego, co jest dobre? Czy nie powinniśmy być w tej kwestii bardziej samodzielni? Jesteśmy skażeni grzechem, ale mimo wszystko jesteśmy dziełem Boga. Dzieło Boga nie może być całe do kitu.
Nie dziwmy się więc, że Bóg (i Kościół) nie daje nam jasnych wskazówek co do wszystkich kwestii moralnych i teologicznych. Kiedy nam tego brakuje jesteśmy zaproszeni do uruchomienia Bożego pierwiastka w nas.
I deser
:
List do Rzymian 7,18-25a.
Bracia: Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie.
Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę.
Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.
A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.
Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym.
W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.