Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - pawel

Strony: 1 ... 50 51 [52] 53 54 ... 130
766
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 12, 2021, 09:17:24 am  »
A czy Ty jesteś otwarty na Ewangelię?

Ewangelia na dziś: Mk 7, 31-37
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Głuchoniemy jest symbolem człowieka zamkniętego na Słowo Boże, na Ewangelię. Takie zamknięcie jest bardzo powszechne – wielu słucha, ale nie słyszy. Dzieje się tak często również mimo naszych wysiłków, by było inaczej. Z tej głuchoty może nas bowiem wyleczyć tylko Bóg osobiście. Z naszej strony potrzebne jest tylko pozwolenie, aby On wziął nas „na bok osobno od tłumu”, czyli potrzebne jest pewne wyciszenie i odosobnienie. Nasza „głuchota” na Ewangelię bierze się bowiem z hałasu, który jest w nas i wokół nas.


Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Gdy przeczytasz pierwsze zdanie i spojrzysz na mapę, to zauważysz, że Jezus szedł nad Jezioro Galilejskie okrężną drogą. Tak mniej więcej jakby jechał z Wrocławia do Katowic przez Łódź. Dekapol nie był po drodze, poza tym był miejscem zamieszkanym głównie przez pogan, ale widać, że Jezusowi zależało, aby tam być. Tak mocno mi to uświadomiło, że nie ma osoby, sytuacji, bariery, cierpienia czy grzechu, które Jezus chciałby ominąć. Mogę Go zapraszać zawsze i do całego mojego “domu” – nieważne czy czystego czy brudnego.
    Palce w uszach, ślina na języku głuchoniemego wydają się dziwne, ale jak miał mówić do człowieka, jeśli nie przez znaki? W końcu ten przecież ani nie słyszał ani nie mógł odpowiedzieć! Jezus “przemawiał” tak, jak ów człowiek tego potrzebował. Jak przemawia do mnie? Jak odpowiada na moje potrzeby? Może także przez sytuacje lub znaki, które na pierwszy rzut oka wydają się dziwne i niezrozumiałe?

    Jezus otwiera uszy i język. Uszy po to, aby usłyszeć Dobrą Nowinę, język – aby ją rozgłaszać, mówić, co mi uczynił. Usłyszenie wymaga Bożej interwencji, natomiast opowiadanie jest raczej odpowiedzią na to, co usłyszałem. Wszyscy potrzebujemy też usłyszeć: Effata! do wszystkiego co jest w nas pozamykane przez trudne doświadczenia życiowe. Dla jednych będzie to droga związana z zaufaniem drugiemu człowiekowi. Ktoś może być zamknięty na wypowiadanie swojego zdania wobec innych. Ktoś inny jeszcze będzie zamknięty na publiczne śpiewanie, etc. W jakich dziedzinach potrzebujesz usłyszeć w swoim życiu: Effata!? Proś o to, aby usłyszeć Jezusa mówiącego do ciebie. Jak usłyszysz, to nie zatrzymuj dla siebie, tylko podziel się tym z drugim człowiekiem.

767
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 11, 2021, 02:12:59 pm  »
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ

Syrofenicjanka nie tylko nie poczuła się urażona porównaniem jej do psa, ale nadto porównała siebie do szczenięcia. Na pewno więc doskonale odczytała intencje Jezusa – że On nie uważał jej faktycznie za psa, ale że chciał nawiązać do ogólnie panujących przekonań. Ta kobieta wiedziała, że nie jest „psem” dla Jezusa, skoro z taką wiarą przyszła do Niego. I rzeczywiście nie była dla Niego „psem”, skoro podjął z nią rozmowę, mimo że „wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział”.

Co do przychylności Boga względem nas, powinniśmy być tak szalenie pewni jak ta kobieta. Przychylność Boga względem każdego człowieka jest czymś pewniejszym niż to, że rano wzejdzie znów słońce.

768
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 10, 2021, 10:12:39 am  »
Lectio Divina

    Księga Rodzaju 2, 4b-9.15-17

    W dniu, w którym Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła – bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby – wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła. Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.

Ponawiaj czytanie, aż znajdziesz fragment, który Cię porusza. Zatrzymaj się na nim.

Meditatio (powtarzanie)

Przeczytaj 2-3 razy fragment, który Cię poruszył. Czytaj go powoli, delektując się każdym słowem. Pytaj siebie: „Co Bóg mówi do mnie?”.

Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa. Skoro “wyrosły” – to znaczy, że trwało to w czasie. Był to proces. Cała twórczość Pana Boga była wówczas procesem i jest nim nadal – obserwujemy rozkwit przyrody, narodziny i dojrzewanie istot żywych, rozwój osobisty też jest procesem dojrzewania. Tak wiele jest wokół nas obrazów natychmiastowości – danie w pięć minut, pożyczka od ręki, w bajkach dobre wróżki czarodziejki jednym ruchem ręki naprawiają popsuty świat. Trudno nam się przestawić w myśleniu, trudno nieraz nawrócić się w myśleniu i pogodzić z faktem, że wędrówka za Bogiem to proces, droga, etapy, płynący czas.
    Piękna jest współpraca z Bogiem, którą ukazuje autor Księgi Rodzaju. Bóg stwarza ziemię i niebo, ale ze stworzeniem krzewu i trawy czeka, aż człowiek zacznie pracę. Bóg stwarza, człowiek pracuje. Deszcz i rów to obrazy tych dwóch rzeczywistości – deszcz jest stworzony przez Boga, rów wykopany przez człowieka. Efekt współpracy to kwitnący ogród, w którym można się spotkać. Deszcz i rów….. Co jest w moim życiu deszczem, a co rowem? Gdzie spotyka się moja praca i łaska Boga? Co jest owocem?

    Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. To znaczy, że również i nasze słowo – podobnie jak Słowo Boga – ma moc stwórczą, ale i niszczącą. My też możemy stwarzać człowieka – dobrym słowem, szczerym komplementem, docenieniem, modlitwą, wsparciem, obecnością. Nasze słowa mają ogromną moc kształtowania innych – nie w sensie magicznym, ale duchowym. Dlatego zwracajmy uwagę na to, w jaki sposób mówimy – szczególnie do dzieci, ale i dorosłych. Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiemy, zdamy sprawę w dniu sądu.

769
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 09, 2021, 08:32:03 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. Wygląda to na poważne spotkanie, przybyli szanowani przywódcy duchowi, uznawani za wzory pobożności. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Jak to się stało, że wobec tak szacownych gości uczniowie tak się zachowali? Czy nie znali zasad? Wśród uczniów był celnik, byli prości rybacy – możliwe, że na co dzień nie do końca przestrzegali wszystkich rytuałów. Jednak w sytuacji tak oficjalnej, wobec takich gości powinni się starać zachowywać jak najlepiej, powinni być przejęci, może zestresowani… Nie wyglądają jednak na takich.

    Po uczniach widać po prostu wolność serca. Przebywanie z Jezusem musiało mieć na nich ogromny wpływ. Wręcz czuć w tym opisie ciepłą atmosferę między nimi, poczucie bezpieczeństwa, błogości, wolności bycia sobą – po prostu miłości. Uczniowie byli sobą, byli skupieni na Jezusie mimo szacownych gości. Nie nałożyli masek, nie próbowali robić odpowiedniego wrażenia. Wręcz odwrotnie, jakby zapomnieli się w tym całkowitym skupieniu na Jezusie.
    Jak na Ciebie wpływa przebywanie z Jezusem? Czy zauważasz, jak Jego bliskość daje Ci coraz większą wolność – poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, miłości, która uwalnia? Jego miłość leczy nasze przywiązanie do zła, a kiedy grzech przestaje pociągać, odczuwasz wielką ulgę i wolność. Kiedy Jego miłość wypełnia Twoje serce, nie musisz się starać nie krzywdzić, czy być dobrym – to się dzieje samo, bo czyni to Duch Św. mieszkający w Tobie – i znowu odczuwasz wolność. Kiedy Duch Św. przekona Twoje serce o miłości Ojca, nie przejmujesz się opiniami ludzi, nie musisz się maskować, nie czujesz przymusu dostosowywania się, by zostać zaakceptowanym – jesteś sobą i czujesz wolność! Na ile ten proces widzisz u siebie? W czym jeszcze czujesz brak wolności?



[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Tradycja jest z natury czymś dobrym, ale nie może być ważniejsza od samego dobra, któremu powinna służyć. Najważniejsze jest dobro człowieka. To ono czyni tradycję „świętą”, czyli godną kultywowania. Tradycja powinna służyć dobru człowieka i powinna pomagać nam w byciu dobrymi. Jeśli tak nie jest, to staje się niepotrzebna i powinna być odrzucona.

Dziś często odrzuca się tradycję tylko dlatego, że jest „stara”. To niestety oznacza często rezygnację z bardzo konkretnego dobra. Dobro bowiem jest tym prawdziwsze, im jest „starsze”, bo jeśli jest stare, to znaczy, że jest sprawdzone. Nie znaczy to, że nie należy szukać „nowego” dobra. Należy, ale nie kosztem „starego”, tylko w zgodzie z nim.

770
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 08, 2021, 08:47:36 am  »
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ:

Aby doznać uzdrowienia przez Jezusa, bardzo istotną rzeczą jest dotknąć Go. „Wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie”. Dziś też można dotknąć Jezusa. Ale tak samo jak wtedy trzeba Go szukać i umieć rozpoznać. Szukanie i znajdowanie Boga prowadzi do spotkania z Nim, a to z kolei umożliwia „dotknięcie” Go. Owo szukanie jest jednak trudne. Wymaga pozostawienia wielu rzeczy i skupienia się na Nim. Kto się na to zdecyduje, ten odzyska zdrowie, to wewnętrzne, duchowe, czyli najważniejsze.

771
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 05, 2021, 08:52:14 am  »
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ

Ta historia ze śmiercią Jana Chrzciciela jest potwierdzeniem tego, że same wyrzuty sumienia na nic się nie zdadzą. Od człowieka mającego wyrzuty sumienia do człowieka dobrego droga jest bardzo daleka. Herod chętnie słuchał Jana Chrzciciela, który był jego sumieniem, ale i tak w końcu go zabił i życia swego nie zmienił.

Łatwo jest zabić wyrzuty sumienia. Gdy to się stanie, człowiek wraca do punktu wyjścia. Dlatego powinniśmy traktować wyrzuty sumienia bardzo życzliwie, ale nie zatrzymywać się przy nich, tylko uczynić je punktem wyjścia do reformy swego życia.

772
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 04, 2021, 09:35:52 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Strząśnięcie prochu (kurzu) z nóg bynajmniej nie miało być znakiem pogardy. Zresztą Apostołowie zapewne nie traktowali tego polecenia dosłownie. W tym poleceniu chodziło Jezusowi raczej o wyczulenie Apostołów na to, by niczego nie przyjmowali od ludzi na dalszą drogę, zwłaszcza od tych, którzy od nich nic nie wzięli (nie chcieli nawet słuchać). Natomiast mieli dużo dawać ludziom: mieli wypędzać złe duchy, uzdrawiać i namaszczać chorych olejem.

Owo namaszczanie olejem było gestem spektakularnym w tamtych czasach, oznaczało bowiem, że w oczach Boga ludzie chorzy są najważniejsi na świecie – są „pomazańcami Bożymi”.

773
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 03, 2021, 10:42:42 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Człowiek jest zdolny wymyślić dowolny argument usprawiedliwiający jego niewiarę w Boga. Takim argumentem może być niedostępność i „nadzwyczajność” Boga, ale także Jego wielka bliskość i „zwyczajność”. Może dlatego Bóg objawia się nam jednocześnie jako bliski i daleki, mocny i słaby, mały i wielki, groźny i łagodny, itd. Tym bardziej, że On rzeczywiście jest nieskończenie bogaty w swych przymiotach.

My jednak mamy wielką skłonność do „szukania dziury w całym” i dlatego nasza wiara rozwija się z takimi oporami. Tymczasem wiara wymaga otwartości na absolutną nowość i uznania, że gdy chodzi o poznanie Boga, to „wiem, że nic nie wiem”, póki On sam mi się nie objawi.

774
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 02, 2021, 10:05:31 am  »
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ:

Symeon „ujrzał zbawienie” w osobie małego Jezusa. Na czym, według jego słów polega zbawienie? Na tym, że Zbawiciel dokonuje „upadku i powstania wielu” i że staje się On „znakiem sprzeciwu”. Zbawiciel daje więc szansę powstania, ale w odpowiedzi na Jego przyjście możemy też zareagować sprzeciwem i definitywnym upadkiem. Rola Jezusa jest więc niezwykle trudna. Zbawia wszystkich, ale nie wszyscy to zbawienie przyjmują. To trochę tak, jakby ktoś uratował topielca przed śmiercią, wyciągając go z wody, a ten wraca do wody i topi się znów. Zbawienie, które przynosi Jezus jest skuteczne i stuprocentowe, ale mimo to może nie uchronić wielu od potępienia. Przykre? Owszem. Ale, niestety, prawdziwe, bo człowiek jest wolny.

775
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 01, 2021, 09:23:13 am  »
Benedykt XVI
papież od 2005 do 2013
Audiencja generalna z 03/12/2008 (© Libreria Editrice Vaticana)

"Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka"
Potęga zła w sercu ludzkim oraz w ludzkiej historii jest niezaprzeczalna. Pozostaje pytanie: jak wytłumaczyć to zło?… Wiara wyjaśnia nam: istnieją dwie tajemnice światła i tajemnica nocy, którą jednak ogarniają tajemnice światła. Pierwsza tajemnica światła jest następująca: wiara mówi nam, że nie ma dwóch zasad — dobra i zła, ale istnieje tylko jedna zasada — Bóg Stwórca, i ta zasada jest dobra, tylko dobra, bez cienia zła. Dlatego także byt nie jest mieszanką dobra i zła. Byt jako taki jest dobry, a zatem dobrze jest być, żyć. Oto radosna nowina wiary: istnieje tylko dobre źródło — Stwórca.
Potem przychodzi tajemnica ciemności, nocy. Zło nie pochodzi ze źródła istnienia, nie jest w równym stopniu pierwotne. Zło wywodzi się z wolności stworzonej, z nadużycia wolności. Jak to było możliwe, jak to się stało? Pozostaje to niezrozumiałe. Zło nie jest logiczne. Jedynie Bóg i dobro są logiczni, są światłem. Zło jest tajemnicze... Możemy się domyślać, ale nie możemy wyjaśnić, tak jak jakiegoś innego faktu, ponieważ jest to rzeczywistość głębsza. Pozostaje tajemnica ciemności, nocy.
Ale od razu dochodzi tajemnica światła. Zło pochodzi ze źródła drugorzędnego. Bóg ze swym światłem jest mocniejszy. I dlatego zło może być przezwyciężone. Dlatego też stworzenie, człowieka, można uzdrowić… I wreszcie ostatnia rzecz: człowieka nie tylko można uzdrowić; on faktycznie jest uzdrowiony. Bóg dał uzdrowienie. Osobiście wszedł w dzieje. Permanentnemu źródłu zła przeciwstawił źródło czystego dobra. Ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus, nowy Adam, brudnemu nurtowi zła przeciwstawia strumień światła. Strumień ten jest w dziejach: widzimy świętych, wielkich świętych, ale również pokornych świętych, zwykłych wiernych. Widzimy, że pochodzący od Chrystusa strumień światła jest obecny, jest potężny.

776
Droga / Odp: Droga
« dnia: Styczeń 29, 2021, 10:34:13 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Są ludzie, dla których Jezus jest przeciwnikiem, czyli szatanem. Tacy ludzie są nie tylko otwarci na zło, ale nadto nie chcą być zbawieni przez Jezusa. Na tym polega grzech przeciwko Duchowi Świętemu, który nie będzie odpuszczony. Bóg nie odpuszcza tego grzechu nie dlatego, że Jego miłosierdzie jest ograniczone, ale dlatego, że istotą tego grzechu jest odrzucenie Bożego miłosierdzia. Bóg nie przebaczy tylko temu, kto nie chce przebaczenia.

Jezus jest zdolny związać tego mocarza, którym jest często nasz grzech. Musimy tylko z Nim współpracować i nigdy nie myśleć, że Jezus jest nam przeciwny, że któreś Jego przykazanie jest nie do końca słuszne. On jest naszym największym sprzymierzeńcem.

777
Droga / Odp: Droga
« dnia: Styczeń 28, 2021, 09:20:16 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Jezusa słuchali nie tylko uczniowie. Jak podają ewangeliści, do Niego garnęły się tłumy. A wśród nich zapewne byli różni słuchacze. Dlatego „uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im wiele w swojej nauce” (Mk 4,2), bo nie wszystkim dane było zrozumieć od razu tajemnice Bożego Królestwa. Chciał jednak, aby kiedyś u–słyszeli i z-rozumieli Jego naukę. W swoim nauczaniu wielokrotnie podkreślał wagę słuchania Słowa, ponieważ zależało Mu na budowaniu dobrej relacji ze słuchającymi i byciu zrozumianym.
    W słowie „Słuchajcie” (Mk 4,3), od którego rozpoczyna przypowieść o siewcy (wczorajsza Ewangelia) pobrzmiewa echo najważniejszej modlitwy, a jednocześnie przykazania  (Szema Izrael), którą każdy pobożny Żyd po dziś dzień wypowiada dwa razy dziennie: kiedy wstaje i kiedy kładzie się spać. Fundamentem zatem i najważniejszą (pierwszą) sprawą dla  każdego wierzącego, również dziś, jest otwarcie się na Boga i słuchanie Jego słowa. Kto słucha, czyli „kto ma uszy do słuchania” (Mk 4,23) Dobrej Nowiny, otwiera się na prawdę pochodząca od Boga. Słowo staje się wtedy dla człowieka „lampą dla jego stóp i światłem na jego ścieżce” (por. Ps 119,105).
    „Po to Pan Bóg dał każdemu uszy, aby przez nie dotrzeć mógł do duszy” śpiewamy w znanej piosence religijnej. Czego, kogo i jak słucham wpływa na moje myślenie i postępowanie. Dlatego Jezus dzisiaj przestrzega mnie „Uważajcie na to, czego słuchacie” (Mk 4,24). Winnam tę przestrogę wziąć sobie mocno do serca, gdy chcę być zbawioną. I zamiast wrzaskliwej, niestosownej muzyki, słuchania złych historii czy plotek przyjaciół oraz szpikowania się różnymi wymysłami wziąć do ręki Pismo Święte i poszukać w nim odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań. Ono oświeci mi drogę do nieba, bo jak mówi święty Paweł „spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1 Kor 1,21). Jeżeli postawię Słowo (będące światłem) na świeczniku (najważniejszym dla mnie miejscu), wtedy rozświetli moje wnętrze, które „świecić” będzie  także dla innych, których spotkam na swojej życiowej drodze. Moje życie zmieni się diametralnie, podobnie jak zmieniło się życie ludzi, którzy za Nim podążali, gdy żył. On ich uzdrawiał, dotykał, rozmawiał z nimi, dlatego garnęli się do Niego i za Nim szli.
    Zatem, „kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”… Nic bowiem tak nie syci duszy, ani nie ubogaca umysłu jak lektura Pisma Świętego. Czy potrafię tak jak oni otworzyć się na Chrystusa i Go słuchać? Czy moje serce i umysł są w stanie przylgnąć do tego co naucza i wcielać to w życie? Ile w ciągu dnia jest u mnie słuchania słowa Bożego a ile słów, które niszczą moje życie? Jak wygląda moje lectio divina? Czy w codziennym praktykowaniu go bardziej słucham Boga czy siebie?

778
Droga / Odp: Droga
« dnia: Styczeń 27, 2021, 12:20:19 pm  »
Jezus podaje wiele powodów, dla których Słowo Boże nie owocuje w życiu człowieka. I faktycznie takich powodów jest wiele. Z dzisiejszej przypowieści płynie pouczenie, że skuteczne przeciwstawienie się tym różnorodnym zagrożeniom dla owocności Słowa Bożego wymaga po prostu stworzenia temu Słowu odpowiednich warunków w naszym życiu. Innymi słowy, aby Słowo Boże przyniosło owoc w naszym życiu, trzeba wprowadzić do niego więcej ciszy, odpoczynku i ascezę, czyli rezygnację z ciągłego dążenia do przyjemności, jako sposobu na szczęście. Słowo Boże nie będzie też owocować tam, gdzie nie ma otwartości na zmianę w życiu i gdzie człowiek „wszystko wie”. To odpowiednie przygotowanie i „użyźnienie gleby” musi nadto być konsekwentne i stałe.

779
Droga / Odp: Droga
« dnia: Styczeń 26, 2021, 09:38:49 am  »
    Ewangelia według św. Łukasza 10,1-9

    Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!» Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swą zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»”.

Ponawiaj czytanie, aż znajdziesz fragment, który Cię porusza. Zatrzymaj się na nim.

Meditatio (powtarzanie)

Przeczytaj 2-3 razy fragment, który Cię poruszył. Czytaj go powoli, delektując się każdym słowem. Pytaj siebie: „Co Bóg mówi do mnie?”.

Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich – czy odnosisz te słowa do siebie? Nie tylko 12 apostołów zostało posłanych, ale także uczniowie w dużej liczbie. Kościół uczy, że każdy chrześcijanin jest uczniem i jest posłany. Czy masz pragnienie, by być uczniem mimo swojej słabości i poczucia bycia niegodnym? A może trzymasz się na “bezpieczny” dystans – może stoisz z boku i kibicujesz, jesteś fanem Jezusa? On nie potrzebuje kibiców ani dopingu. Jezus nie umarł po to, by być elementem dodatkowym, On nie chce być częścią (jedną z wielu) Twojego życia. On gorąco pragnie BYĆ Twoim ŻYCIEM.

    Nawróceni, neofici, to ludzie, którzy żyją jeszcze jak reszta świata. Uczniowie żyją jak Chrystus. Neofici chodzą do kościoła. Uczniowie są Kościołem. Neofici są zaangażowani w misję Chrystusową. Uczniowie są jej oddani. Neofici słuchają Słowa Bożego. Uczniowie tym Słowem żyją. Neofici trzymają się zasad. Uczniowie naśladują Chrystusa. Neofici niełatwo rezygnują z wygód. Uczniowie są gotowi do poświęceń. Neofici dużo mówią. Uczniowie formują kolejnych uczniów (pastor Tyler Edwards). Uczeń to ktoś, kto całym sercem naśladuje życie i przykład Jezusa, kto obiera Jego misję za swoją, Jego wartości za własne wartości, Jego serce chce uczynić własnym sercem. Uczeń desperacko próbuje być jak Jezus.
    Kim jesteś dziś? Kim chcesz się stać?

780
Droga / Odp: Droga
« dnia: Styczeń 25, 2021, 09:29:49 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Kto nie uwierzy, będzie potępiony, ale nie przez Boga. Bóg nikogo nie potępia. To człowiek sam siebie potępia. Ciągle potępiamy – siebie i innych. Jeśli uwierzymy, przestaniemy to robić. Uwierzymy bowiem w Miłość, która nikogo nie potępia. A kto uwierzy w Miłość, ten zapragnie nią żyć. I uda mu się nią żyć. I będzie wyrzucać złe duchy, najpierw z siebie, potem też z innych. I ludzie będą próbowali go „otruć” egoizmem lub nienawiścią, ale im się to nie uda.

Strony: 1 ... 50 51 [52] 53 54 ... 130