Grzegorz Kramer
Paweł pisał: „czas jest krótki” (1Kor 7,29). Człowiek, który traci perspektywę życia dłuższego niż to do śmierci, traci dobry dystans do wszystkiego. Zaczynamy wtedy pokładać całą nadzieję w ludziach, rzeczach i relacjach. Drugi człowiek, czy różne rzeczy mają sprawić, że będę człowiekiem szczęśliwym. Wiemy, że to błędne myślenie. Nikt i nic, nie może sprawić, że będę spełniony, szczęśliwy. Do pewnego stopnia - owszem, jednak zawsze napotkamy na granicę, po której już nie można oczekiwać więcej. Paweł, w swoich radykalnych słowach, mówi nam nic innego, jak to, że wszystko, co na nasze życie się składa, nie jest celem samo w sobie. To nie jest słowo smutne. Ono jest słowem prawdziwym; takim, które ma nas znów obudzić.
Jezus myśli podobne. „Czas się wypełnił”. Dodajmy, czas oczekiwania. Tu idzie o pozytywną motywację. Skończyło się oczekiwanie, które jest dość wygodne. Zaczął się czas Królestwa Bożego, którego istota polega na poszerzeniu swoich perspektyw o Boga. Co to oznacza? Dzisiejsze Słowo podpowiada: „czas się nawrócić”.
Królestwo Boże, które już się przybliżyło; nawrócenie, do którego jesteśmy wezwani, to nic innego, jak przemeblowanie swojego patrzenia, myślenia, swoich motywacji, twórcze podejście do swoich dramatów, historii swojego życia, jak i tego, co dziś jest obecne w moim życiu. Staje się to fascynującą sprawą w momencie, w którym człowiek zgodzi się na to, że to musi się zaczynać każdego dnia na nowo. Nie da się raz na zawsze powiedzieć, pokazać komuś miłości, trzeba to robić każdego dnia na nowo.
W nawróceniu nie chodzi o opłakiwanie grzechów, jeśli skutkiem nie będzie przebudzenie. Jeśli nie mamy zamiaru zacząć życia w Królestwie Niebieskim, nasze nawrócenie będzie kolejnym pustym rytuałem. To nawrócenie, nie może być tylko pięknym snem o nowym życiu, w którym chcę żyć pełnią, musi być nowym spojrzeniem na swoje życie.
Nawrócić się to wierzyć w Ewangelię, że to, co Bóg do mnie mówi jest dobre. Że Jego opcja na moje życie, jest opcją najlepszą. A Jego opcja jest taka, bym przestał się nad sobą, swoją przeszłością użalać, bo „czas się już wypełnił”, a zaczął żyć nowym Życiem. Elementem naszego nawrócenia jest też powiedzenie sobie, że często moim skarbem jest żal, nieprzebaczenie, rany, które kocham rozgrzebywać, choć to bardzo boli.
Nawrócimy się, kiedy zaczniemy Mu ufać, kiedy wydrzemy z naszego serca kłamstwo, że nawrócenie to odarcie nas ze szczęścia. Królestwo Boże, nowe Życie, to jest życie szczęśliwe, bo prawdziwe. Nie w iluzji, nie w swojej niemocy, ograniczeniach, zranieniach i kompleksach. Człowiek nienawrócony jest niewolnikiem grzechu, zranionej przeszłości i co najtrudniejsze wizji swojego życia. Człowieka nienawróconego łatwo poznać po tym, jak mówi o sobie samym, o tym czy daje sobie nadzieję, czy zamyka się w prostym, ale jak zabójczym zdaniu: „ja wiem najlepiej, jak będzie”. Widać ich po tym, jak porównują się z innymi i zawsze inni mają lepiej. Człowiek nawrócony uświadamia sobie, że nic nie musi robić, by osiągnąć szczęście, bo ono jest w nim. Życie samo w sobie jest dobre. A nawrócenie polega na odkryciu tego faktu. Zazwyczaj robimy coś całkowicie z tym sprzecznego. Próbujemy uszczęśliwić siebie, świat i innych. Po co próbować komuś dawać coś, co ten ktoś już posiada? Nam się ciągle wydaje, że jak coś osiągniemy, coś kupimy, z kimś będziemy, to będziemy szczęśliwi. A tak naprawdę nasze szczęście jest pomimo tego.
Nawrócenie nie oznacza zmiany całego świata, okoliczności, nieszczęść, biegu wydarzeń. Nawrócenie jest zmianą we mnie. Jeśli mi nie wierzycie, to zobaczcie jedną sytuację, w której wydawało się, że to już koniec, że jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Po jakimś czasie zmieniło się. Świat? Nie. Ty, Twój stosunek się do tego zmienił.
Nawrócenie to zadanie, które nie polega na tym by uszczęśliwić Boga, ale siebie. Andrzej i reszta nie poszli za Jezusem, by Go uszczęśliwić, ale wyruszyli w wędrówkę, by odkryć swoje szczęście.