Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - pawel

Strony: 1 [2] 3 4 ... 129
16
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 15, 2024, 09:44:22 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Jezus, w dzisiejszym fragmencie Ewangelii, robi wyrzut, uskarża się. „Szukacie Mnie, bo jedliście chleb do syta”. Oni Go traktują instrumentalnie, chcą zaspokojenia swoich wrażeń, chcą sztuczek, znaków czy zaspokojenia swoich głodów. I choć to wszystko nie musi prowadzić do zła, to jednak zdradza utylitarystyczne traktowanie.
Zdarza się tak ludziom, że drugi człowiek jest traktowanie właśnie w ten sposób, do zaspokajania różnych potrzeb, począwszy od emocjonalnych, a skończywszy na różnych materialnych.
Jezus czyni wyrzut, nie dlatego, że się obraził, ale dlatego, że przecież zaprosił ich i nas do czegoś więcej, do przygody pod tytułem wiara, wyjście w nieznane, codzienne odkrywanie siebie, świata i Boga. A oni Go szukają, bo mają w tym interes.
Popatrzmy na nasze motywacje.
I jeszcze jedna kwestia – Jezus, wskazując na rozmnożony chleb, pokazuje, że on niszczeje. A może warto czasem zadać sobie brutalne pytanie, czy Chleb Eucharystii, który jemy, czy on w nas nie niszczeje?
Bo, ostatecznie chodzi o miłość, a nie o jedzenie chleba.

17
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 12, 2024, 09:03:38 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Chodzą za Jezusem, widzą cuda, doświadczają niesamowitości, Mistrz wprowadza ich do najbardziej tajemnych wydarzeń i nic nie rozumieją. Te znaki przyciągają tłumy i nie ma się co dziwić. Też ich ciągle szukamy. Każdy z nas chce doświadczać czegoś niesamowitego, nie tylko w relacji z Bogiem, ale i między nami.
Ewangelista twierdzi, że Jezus zadał pytanie Filipowi „wystawiając go na próbę”. Nie wiem, czy Bóg wystawia nas na próbę, nie sądzę. Często spotykam się z takim określeniem, Biblia przytacza wiele sytuacji, które autorzy określają w ten sposób. Jednak dla mnie to jest raczej kwestia ludzkiej interpretacji trudnych momentów, które w życiu się zdarzają. Nie sądzę, by Bogu było to potrzebne, zresztą wtedy w porównaniu z Nim wygrywaliby ludzcy rodzice, którzy nie robią tego swoim dzieciom. Wracając do Ewangelii. Uważam, że ten zwrot nie tyle opisuje próbę, której został poddany Filip, co mówi o pewnej pedagogice, którą chce przekazać autor. W każdym razie, apostołowie skupili się na trudnościach, na brakach, na czymś, czego nie ma. Zobaczyli, że trudności i brak równa się problem. Tymczasem okazuje się, że trudności są (mogą być) źródłem cudownej twórczości. W jednym momencie muszą podjąć decyzję, czy chcą dalej tkwić w "nie da się", czy robią "skok na głęboką wodę", który może skończyć się kompromitacją. Zanim stał się cud, Jezus kazał im, żeby przekazali tłumom, aby wszyscy usiedli. To ważny moment, bo uwaga wszystkich została zwrócona na nich. Cały tłum wiedział, że "coś" się wydarzy. I oni musieli to czuć. To nie był mały cud w ukryciu, poprzedzony modlitwą, która może, ale nie musi być wysłuchana (bo nie ma w niej wiary).
Po każdym cudzie, zwycięstwie czy darze grozi nam niebezpieczeństwo polegające na tym, że postanowimy na fali euforii ogłosić Jezusa Królem. Jemu jednak na tym kompletnie nie zależy, odchodzi od tych, którzy doświadczyli cudu i chcą więcej cudów.
Lubi przebywać w towarzystwie ludzi, którzy szukają wyzwań, nie omijają trudnych sytuacji, ale wchodzą w nie z wiarą. Takich, o jakich mówi pierwsze czytanie. Gdyby nam zależało, to byśmy się cieszyli, że możemy cierpieć dla Jego Imienia. Jak ci „wariaci” z pierwszego czytania. A chrześcijanie dziś, w sporej liczbie, lubią nimi być i nimi nie być zarazem. Za dużo w nas schematów, które mają dać poczucie bezpieczeństwa. Za dużo chowania się przed ludźmi z tym, że spotkaliśmy Kogoś, kto daje szczęście, nie tylko na Mszy, ale może je dać wszędzie. I nie jak automat, ale jak kochający towarzysz, który uczy nas odpowiedzialności. Chrystus staje się często jedną z wielu spraw, jedną z wielu teorii w naszym życiu, a nawet sprawą ściśle prywatną.
Oni nie byli masochistami i nie cieszyli się z bólu, oni cieszyli się, że „dla Niego”. Wszystko dla Niego. Tak się rozkochać w Panu, by wszystko „dla Niego”. Nie w kościele, nie podczas modlitwy, ale wszędzie. Na rowerze, w kuchni, w łazience, w sypialni, w tramwaju. Wszędzie i zawsze, i wszystko. Wtedy chrześcijaństwo ma sens, nabiera dobrego wymiaru. Wtedy staje się radością, nie „kulą u nogi”.

18
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 11, 2024, 08:42:50 am  »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: Jezus wraz z uczniami udaje się do ziemi judzkiej, nad rzekę Jordan, gdzie w Ainon Jan udzielał chrztu. Oczyma wyobraźni zobaczę to miejsce, gdzie jest dużo wody i przychodzą tłumy, aby słuchać pouczenia i przyjąć chrzest. Przyjrzę się swoim odczuciom.

Myśl: Tylko Bóg daje życie. Nic tego nie zastąpi. Ani przymierze, jakie Izraelici zawarli z Bogiem, ani Prawo, ani świątynia, obojętne jak okazała. Nic nie zastąpi Boga i nie da człowiekowi życia. Jan Chrzciciel jest świadom tego. On wie, że jego czas dobiega końca. Miał przygotować drogę Mesjaszowi i teraz ten, który „przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkim”. Jan rozpoznał w Jezusie Słowo, które Bóg wypowiada do każdego, odnajduje w Nim swoje szczęście i przeznaczenie. Jest prototypem ucznia na wszystkie czasy, który oczekuje, szuka i przyjmuje życie syna, do którego Bóg nas wzywa.

Emocja: „Kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia”. Kiedy słuchamy słowa Jezusa, On mieszka w nas, a my w Nim. Ten, kto Go nie słucha, odłącza się od Jego życia. Moja odpowiedź na wołanie Syna jest ‘deklaracją’ przyjęcia lub odrzucenia tożsamości syna, a zarazem wyborem życia lub śmierci.

Wezwanie: Poproszę o poznanie miłości Ojca do Syna i zjednoczenie się z Synem. Podziękuję za Jego przyjście do nas i do mnie osobiście.
Uczynię jakiś gest uszanowania i uwielbienia.

19
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 10, 2024, 08:59:40 am  »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: W dalszym ciągu rozważamy spotkanie Jezusa z Nikodemem. Przychodzimy do Niego, gdziekolwiek by to nie było. Oczyma wyobraźni zobaczę miejsce, otoczenie mojego spotkania się z Panem. Jezus w tych okolicznościach przyjmuje mnie, poucza i oświeca.

Myśl: Ten fragment ewangelii ukazuje zaskakującą i niezasłużoną miłość Boga do człowieka oraz perspektywę sądu. Jezus ukazuje sens swojej misji, a jest nim zbawienie a nie potępienie. Obawy człowieka o swoje ‘zbawienie’ są bezpodstawne. Bóg jest cały nastawiony na zbawianie, choć nikogo nie przymusi do przyjęcia tegoż zbawienia. Ten krótki fragment Pisma ukazuje także kryterium rozeznania. Nieprawość, grzech, odmowa przyjęcia zbawienia to ucieczka od światła Słowa Bożego. Kto staje w świetle sumienia, prawości, ten dokonuje uczynków w Bogu.

Emocja: „Ludzie bardziej umiłowali ciemność”. Osądza nas nie Bóg, ale nasze uczynki. Czy jest możliwe odrzucenie Słowa, życia? Owszem, tak jak miłość przyjmujemy tylko w wolności, tak i odrzucenie jej, grzech jest naszą decyzją. Nie jesteśmy do niego przymuszeni. Poznajemy po owocach.

Wezwanie: Poproszę o odwagę stawania w świetle dobrego sumienia. Podziękuję za pouczenie Słowa Pisma św. i nauczanie Kościoła.
Zaplanuję sobie czas na rachunek sumienia, czas stawania w świetle.

20
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 09, 2024, 09:05:02 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Jezus i Nikodem, który odwiedza Go nocą, to dwa różne podejścia do wiary. Nikodem to typ człowieka, który przeżywa wiarę na poziomie: "wiem". Jezus idzie dalej i mówi o "powtórnym narodzeniu", czyli przejściu do czegoś niepowtarzalnego, osobistego.
Powtórne narodzenie, to nic innego jak akcja wielkiego przebudzenia serca. My już żyjemy, mamy ciało, uczucia, pamięć, rozum, relacje, pracę, rodziny, kochamy, jemy, pijemy, po prostu żyjemy. I do takich nas skierowane jest to, że mamy się powtórnie narodzić, czyli mamy przypomnieć sobie, do czego jesteśmy przeznaczeni i tym żyć, już teraz.
Świetnym obrazem tego „trzeba”, jest to, co się dzieje w przyrodzie. Czasem jest tak, że jest połowa kwietnia, tęsknimy za ciepłem, słońcem, jazdą na rowerze w spodenkach, bieganiem, możliwością położenia się na trawie, za tymi wszystkim rzeczami, które umożliwia nam ciepło. Mamy w sobie jeszcze jakieś przyblakłe wspomnienie tego, czym jest lato, ale póki co jest ono (poza paroma dniami) odległym wspomnieniem.
I tak jest też z nami. Mamy w sobie jakieś pojęcie raju - tego prawdziwego życia. I ta nasza tęsknota jest nie tylko tęsknotą za nową porą roku, ale jest odbiciem wielkich pragnień,  życia w słońcu i wolności. My jesteśmy stworzeni i przeznaczeni do rozkwitania, do życia w otwartości na Słońce. Jako Dzieci Dobrego Ojca, jesteśmy stworzeni do życia, które świetnie opisuje Jezus. „Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. Spontaniczność, wolność, brak lęku, swoista „brawura”. I niby to wiemy, a jednak serca są uśpione. Tak, jak z tą niekończącą się zimą. Męczy nas, ale się do niej przyzwyczailiśmy. Jakoś funkcjonujemy, po raz kolejny ubieramy ciepłe skarpety, swetry i kurtki i idziemy na zimno.
Trzeba się nam powtórnie urodzić, bo nie dostaniemy Królestwa, ale nie dlatego, że to będzie kara. Stanie się tak, bo nie będziemy tam umieli żyć. Będzie to dla nas za duże. Powiemy na samym wstępie: łe, na ziemi było lepiej, wszystko było przewidywalne i w bezpiecznych ramach.
Po to po raz kolejny przeżywaliśmy Wielkanoc, byśmy znów zaczęli pragnąć, byśmy obudzili nasze serca do Zmartwychwstania, a nie powspominali miłe wydarzenie z przeszłości. To, na ile jesteśmy na etapie „powtórnego narodzenia” widać po tym, czy głosimy Zmartwychwstanie i Zmartwychwstałego, a na ile zajmujemy się wciąż sobą, swoimi bezpiecznymi ramami. Te ramy to może być zdanie na czyjś temat, sposób modlitwy, przekleństwo w postaci mówienia sobie, że zawsze tak było i będzie, czy też poczucie tego, że życie jest dla innych.
„Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich”. Jezus jest świadom tego, że nie każdy chce się narodzić powtórnie, że nie każdy chce żyć w pełni. Jest wielu, którzy Mu nie uwierzyli w to, że są powołani do czegoś większego. Ale spokojnie, to dopiero początek Ewangelii, ostatecznie udowodni im to swoją Śmiercią i Zmartwychwstaniem.
Chcesz wiedzieć, czy żyć?

21
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 08, 2024, 09:22:56 am  »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: Zwiastowanie to jedna z najlepiej znanych scen biblijnych. Oczyma wyobraźni zobaczę ubogi dom w Nazarecie oraz młodą, kilkunastoletnią Maryję, która słyszy słowa obwieszczające jej wieść niesłychaną. Wczuję się w jej emocje, jej gotowość ale i niepewność.

Myśl: To spotkanie można podziwiać i rozważać z różnych perspektyw. Maryja jest "figurą" osoby wierzącej i całego Kościoła. Jest całkowicie otwarta na słowo i wolę Boga, a jednocześnie po ludzku zaskoczona i niepewna. Możemy spróbować popatrzeć na nią "od strony Boga". On ją wybrał, zapragnął i przygotował na tę chwilę, nie łamiąc jej wolności i nie chroniąc przed niepewnością i wielkim trudem. Maryja przyjęła Boga takiego, jaki do niej przyszedł, w pełni się z Nim zjednoczyła. Imię "Miriam" oznacza "wysokość, wspaniałość, szczyt". Ona w pełni oddała się do dyspozycji Najwyższego i dlatego stała się matką Jego Syna.

Emocja: Zmieszanie Maryi. Maryja zastanawia się, co ma oznaczać pozdrowienie Anioła. To jest także "zmieszanie" każdego, kto doświadcza bliskości Boga. W jaki sposób On obdarza mnie łaską, jak wchodzi w moje życie i przemienia je? To jest doświadczenie każdego wierzącego.

Wezwanie: Poproszę o łaskę uważności na słowo, które Bóg do mnie kieruje. Podziękuję za doświadczenie bliskości Boga. W duchu kontemplacji pomodlę się słowami Pozdrowienia Anielskiego: "Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś, Ty, między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus. Święta Maryjo, Matko Boża, módl si

22
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 05, 2024, 08:55:15 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Istotą jest Spotkanie, nie zaś szczegóły dotyczące tego, jak dokonało się to wszystko, co nazywamy Zmartwychwstaniem.
Jezus przychodzi do nich, kiedy łowią ryby. Sytuacja się powtarza, dokładnie tak samo, jak było na początku drogi Piotra z Jezusem. Znów Go nie poznają. Mówi do nich czule, a jednak są zamknięci, oni dalej siedzą w tym, co uważają za prawdę. Dla nich prawdą jest to, że Mistrz nie żyje. Wszystko jest „nie tak”. Doświadczyli śmierci, smutku, braku perspektyw, a jeszcze do tego nic nie mogą złowić. Nie sądzę, że Piotr poszedł na ryby tylko z powodu głodu. To musiała być dla niego próba poradzenia sobie ze smutkiem i rozczarowaniem. Ważne jest to, że Jezus w to wchodzi. Wchodzi w ich świat, nie rozwala go, nie ocenia, tylko wykorzystuje ich sposób radzenia sobie z emocjami. Podobnie było przy ich powołaniu, kiedy też przyszedł do ich codziennych zajęć. Taki jest Bóg, szuka i powołuje człowieka w jego codzienności. Mnie też.
Ten szczegół jest ważny, bo także w codzienności jestem uderzany przez wroga. W tym właśnie, co wydaje mi się doskonale znane i przepracowane. Przecież oni byli maxami w łowieniu ryb, zarzucali swoje sieci precyzyjnie, wiedzieli, gdzie to robić. I nic nie złowili. Zostali uderzeni w coś, co było do tej pory ich siłą. Bo to jest taktyka złego ducha. Dokopać człowiekowi w tym, co dla niego ważne, by go zgnoić i wyciągnąć stare strachy i lęki.
Kiedy wychodzą na brzeg, na palenisku pieką się ryby. Jezus urządził im piknik. Przecież widział ich zagubienie i porażkę wymalowaną na ich twarzach i znów, jakby nic sobie z tego nie robił. To świetny sposób na wyciąganie mnie z kryzysów. On nie użala się razem ze mną nad moimi wyimaginowanymi krzywdami (ich krzywda de facto też była nierealna, bo On w rzeczywistości żyje, a sieci są pełne), po prostu robi mi piknik i każe się posilić. Miejsce, gdzie to miało się stać, jest śliczne. Nad brzegiem Jeziora Galilejskiego. To też ważny szczegół.  Z tego, co wydaje się ciemne, złe i przerażające – Bóg zaprasza mnie do pięknych widoków, rozszerza moje horyzonty.
No i warto nie zapomnieć o uśmiechu Zmartwychwstałego. On jest Zwycięzcą i z nich chce zrobić zwycięzców. Ze mnie też. Uśmiech, bo to jest ktoś, kto przychodzi z Życiem i wolnością i wszystko czyni nowe. Paradoksalnie odtąd nawet grzech jest rzeczywistością, która nie jest tak przerażająca. Zmartwychwstanie Chrystusa wszystko zmienia. We wszystko wlewa nadzieję.

23
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 04, 2024, 12:24:55 pm  »
Grzegorz Kramer SJ

Słowo dnia.
Warto wziąć na dziś pół zdania z Ewangelii: "dlaczego jesteście zmieszani".
Jezus mówi te słowa do apostołów, którzy widzą Go po Zmartwychwstaniu. I z jednej strony to całkowicie usprawiedliwiona reakcja, wszak widzą Kogoś, kto przed "momentem" nie żył. A z drugiej strony, oni byli doskonale, przez Niego, na to przygotowani.
Warto usłyszeć to pytanie na dwóch poziomach: wiary w Zmartwychwstanie i naszej tzw. codzienności. Wiele razy w ciągu dnia będziemy 'zmieszani', zdezorientowani. Wtedy zawsze można pozwolić by uczucia mną kierowały i w pewnym momencie nie wiemy już, co się z nami dzieje; a można też żyć świadomie i pytać się siebie nieustannie: co i dlaczego, teraz się ze mną dzieje, skąd to, co czuję się wzięło i do czego mnie prowadzi.
On jest Bogiem żywym, Bogiem, który nie jest ideą, ale Kimś, kto ma moc porządkować moje życie. Cokolwiek się w nim dzieje.

24
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 03, 2024, 08:44:40 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (3 kwietnia 2024 roku)

Obraz: Historia uczniów idących do Emaus, choć przejęta przez Łukasza z "drugorzędnej tradycji", stała się "typiczna". Oczyma wyobraźni zobaczę dwóch uczniów oddalających się od Jeruzalem, smutnych i zniechęconych. Zobaczę też Jezusa. Posłucham ich rozmowy.

Myśl: Zmartwychwstały Pan jest obecny w naszym życiu na wiele sposobów. Wchodzi w naszą historię, w nasze zniechęcenia i frustracje. Dwaj uczniowie są figurą wspólnoty Kościoła "stęsknionej" za spotkaniem ze swoim Panem. Znają Pisma. Wiedzą, co się stało w Jerozolimie. Słyszeli nawet dobrą nowinę o tym, iż "On żyje". Nie mogą sobie jednak poradzić z przyjęciem "zgorszenia krzyżem". Droga do Emaus staje się dla nich okazją do rozpoznania obecności Pana w Słowie i Chlebie, w Eucharystii. To spotkanie ich przemieni i przyprowadzi z powrotem do wspólnoty oraz uczyni apostołami Zmartwychwstałego.

Emocja: "Czy serce nie pałało w nas?". Spotkanie z Bogiem dotyka naszego umysłu, serca i woli. Zostawia swoje ślady, choć nie zawsze jesteśmy wystarczająco otwarci, aby je przyjąć. Warto zwrócić uwagę na doświadczenia, które mnie poruszają. Muszę je rozeznawać, ale w nich jest "znak" Zmartwychwstałego.

Wezwanie: Poproszę Pana o łaskę "otwarcia moich oczu", bym umiał Go rozpoznać. Podziękuję Mu za to, że wciąż przybliża się do mnie. Zaplanuję sobie czas na rachunek sumienia, czas rozeznawania.

25
Droga / Odp: Droga
« dnia: Kwiecień 02, 2024, 09:44:30 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Czytamy dziś Ewangelię o spotkaniu Marii Magdaleny z Jezusem.
W tym tekście widać, że zmysły i uczucia mogą mnie bardzo okłamywać, może mi się wiele rzeczy po prostu wydawać. Mogę się mylić w odbiorze tego, co się dzieje, może się tak zdarzyć, że nie dostrzegam Chrystusa tam, gdzie On jest, bo „czuję” inaczej. Wiele spraw, może mi Go przysłonić: troska o Niego samego, pragnienie, by dla Niego coś zrobić.
Maria, tak bardzo była skupiona na tym, co zaplanowała (namaszczenie Ciała) i na swoim żalu, że nie rozpoznała Tego, za którym tęskniła, a który stanął przed nią. Wniosek, który się z tego wysuwa jest taki, że mam znać swoje zmysły i uczucia, ale mam im nie dowierzać, nie mogę na nich budować świata, w którym żyję, one mi więcej mówią o mnie, niż o świecie zewnętrznym. Dopóki nie poznam Jezusa, nie spotkam Go twarzą w twarz, tak długo będę się mylił. Maria rozpoznała Jezusa po ważnym szczególe. Wypowiedział jej imię w sposób, który ją otworzył na Spotkanie. Nikt nie wiedział, jak to zrobić, tylko On. To pokazuje, że tylko Jezus może otworzyć moje serce na Spotkanie. Tylko On jest w stanie pomóc mi przedrzeć się z poziomu moich uczuć i zmysłów do Siebie.
A później jest wyjście w przygodę. „Idź do braci”. Spotkanie jest tylko zapalnikiem, nie jest celem samym w sobie, jest kluczem do działania. Spotkanie jest tak silną sprawą, że trzeba o nim powiedzieć innym. Dopóki Go nie spotkała, była skupiona na bólu, na tym, że nie ma Ciała, że nie wie, co zrobić. Nawet głupoty gadała, że może przenieść Ciało. Aż chciałoby się zapytać: kobieto, jak ty chciałaś tego nieboszczyka przenieść? Gdy Go rozpoznała, pozwoliła się Jemu obudzić, wtedy zaczęła myśleć i mówić racjonalnie.

26
Droga / Odp: Droga
« dnia: Marzec 28, 2024, 12:08:45 pm  »
Obraz: Jezus spędza ostatnie godziny przed męką w gronie najbliższych. Oczyma wyobraźni zobaczę Wieczernik, Jezusa umywającego uczniom nogi. Posłucham wypowiadanych słów i rozmów, jakie prowadzą. Przyjrzę się reakcjom uczniów. Uświadomię sobie swoje odczucia.

Myśl: To opowiadanie o ‘umyciu nóg’ w czasie ostatniej wieczerzy Jan umieszcza tam, gdzie pozostali ewangeliści opisują ustanowienie Eucharystii. Gest Jezusa może być interpretowany jako ilustracja miłości i wzajemnej służby. Odwołuje się do wcielenia, Eucharystii, chrztu, albo do sakramentu pojednania. Każdy może odnieść się do tego, co zaspokaja jego duchowe smaki. Jan otwiera nas na bardzo szeroką interpretację, bo uczestnikami tego wydarzenia są Jezus i Piotr, ale także Judasz, ‘wy’ – uczniowie, obecni w Wieczerniku oraz ‘swoi na świecie’, których Pan do ‘końca umiłował’.

Emocja: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?” Jezus zaprasza nas do zastanowienia się nad głębszym, duchowym znaczeniem wydarzeń, w których uczestniczę. Często patrzymy powierzchownie, po ludzku, reagując na pozory. W życiu duchowym musimy sięgać głębiej, starając się patrzeć na rzeczy ‘oczyma Jezusa’.

Wezwanie: Poproszę o łaskę zgody i przyjęcia ‘obmycia nóg’ – działania Pana wobec mnie. Podziękuję za dar Eucharystii.
Zaplanuję sobie czas na uczestnictwo w Liturgii Wielkiego Czwartku lub adorację Najświętszego Sakramentu.

27
Droga / Odp: Droga
« dnia: Marzec 28, 2024, 08:35:37 am  »
Grzegorz Kramer

Jedni go posyłają do piekła, inni do nieba. Jedni widzą w nim ślepo wypełniającego „wolę Bożą” – Boga, który jest mściwy, czekającego na śmierć Swojego Syna, by w końcu odczuć satysfakcję, po rozczarowaniu ludźmi. Inni zaś, widzą w nim zagubionego i sfrustrowanego karierowicza, który zawiedziony swoim mistrzem, sprzedał Go za parę groszy.
Czym dłużej żyję, tym bardziej jestem skłonny nazwać Judasza – naszym przyjacielem. Judasz, jak każdy i każda z nas, nie jest człowiekiem czarnobiałym. Jest pełen sprzeczności, kocha i nienawidzi, jest uczciwy i złodziejem, wpatrzonym w Jezusa, a zarazem pełnym namiętności.
Dziś wiemy, że samobójcy to ludzie bardzo cierpiący psychicznie. Dziś wiemy, że decyzja o samobójstwie jest obarczona wieloma czynnikami, które sprawiają, że człowiek w swoim działaniu nie jest wolny.
Dziś wiemy, choćby z nauczania ostatnich papieży, że słowa Jezusa o tym, że lepiej, żeby Judasz się nie narodził, należałoby traktować jako hiperbolę, która pokazuje tragizm jego życia, a to powinno nas bardziej motywować do współczucia, a nie potępiania Judasza.
Zresztą zobaczcie, łatwo z Judasza zrobić „kozła ofiarnego” wszystkich naszych zdrad. Zrobić z niego symbol „złego żalu”, w przeciwieństwie do „żalu dobrego”, który miał wyrazić św. Piotr.
Raczej, według mnie, warto patrzeć na Judasza jak na postać, która przeżywa tragedię, niż na symbol potępienia. Takich tragedii, w zaciszach domów dzieje się każdego dnia wiele. Ludzie zdradzają swoje ideały, partnerów, małżonków, dzieci, ścieżki życiowe i w ciszy odchodzą.
Niech Judasz zostanie naszym przyjacielem, tej części w nas, która jest tragiczna, miotana różnymi motywacjami, która nie widzi rozwiązania. I niech będzie wyrazem nadziei, że zbawienie jest możliwe dla każdego, bo nie zależy od naszych ludzkich sympatii. Na szczęście.

28
Droga / Odp: Droga
« dnia: Marzec 26, 2024, 09:11:18 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (26 marca 2024)

Obraz: Jesteśmy wraz z Jezusem i uczniami w Wieczerniku. Przed chwilą było obmycie nóg, które u Jana zastępuje opis ustanowienia Eucharystii. Oczyma wyobraźni zobaczę zebranych, zamieszanie, jakie panuje po słowach Jezusa i zapowiedzi zdrady Judasza i Piotra. Wczuję się w panującą atmosferę.

Myśl: W Judaszu widzimy misterium zła, jakie dotyka każdego człowieka. Jest on jednym z uczniów, był blisko Jezusa. Ale i on jest synem zagubionym, którego szuka Ojciec. W Judaszu widzimy tragedię człowieka, ale i "bezsilność" Boga wobec ludzkiej wolności. Wtedy każdy sobie zadaje pytanie o to, czy jest zbawiony czy potępiony? Postać Judasza jest wyzwaniem dla naszej wiary. Nie inaczej jest z Piotrem, który mimo dobrych chęci zapiera się Jezusa. Chrystus "zbawia" go od jego pozornego dobra, indywidualnego zasługiwania. To subtelne i trudne do rozpoznania zło, które udaje dobro. Jezus zbawia nas od niego także.

Emocja: „Życie moje oddam za Ciebie”. To jest pokusa, która nas często mami, aby zrobić coś dla Boga. A tymczasem wszystko, co powinienem zrobić ,to przyjąć to, co Jezus, Bóg, czyni dla mnie. Zasługiwanie na miłość Boga przez pobożność, uczynki, heroiczne gesty to wielka pokusa.

Wezwanie: Poproszę o łaskę miłowania innych tak, jak Jezus mnie umiłował. Podziękuję Panu za Jego bezwarunkową miłość.
Uczynię jakiś gest uszanowania i uwielbienia.

29
Droga / Odp: Droga
« dnia: Marzec 25, 2024, 10:40:11 am  »
Grzegorz Kramer
  ·
Od roku 1993 tekst dzisiejszej Ewangelii jest dla mnie bardzo ważny. Przez te wszystkie lata jest mi bliska jedna interpretacja, którą usłyszałem wtedy od Romka Hosza. O przyjaźni.
Przyjaźń polega na prostych rzeczach. Na wspólnym posiłku, wspólnym byciu i na stwarzaniu okazji i klimatu do odpoczynku. Przyjaźń nie polega na tym, że ludzie się na nią umówią. Ona po prostu jest. Przyjaciel się nie obraża i nie czuje urażony, kiedy spotkania nie są częste, kiedy długo się nie rozmawia. Przyjaźń daje ludziom wolność, nie związanie. Dla mnie w przyjaźni ważna jest też cisza, bliskość fizyczna i tęsknota.
Widać, z tej krótkiej sceny, że przyjaźń, oglądana z zewnątrz, spotyka się z niezrozumieniem. Judasz nie zrozumiał gestu. On nie był przyjacielem. Był kimś spoza tej relacji.
Na początku ostatniej prostej Jezus nie wygłasza kolejnego kazania. Nie czyni kolejnego znaku. Idzie do przyjaciół. By nabrać dystansu, by pozwolić sobie na odpoczynek, przygotować się. Co ciekawe, nic nie jest zanotowane o tym, jakoby miał ich obarczać swoimi niepokojami. Jakby wystarczała Mu sama możliwość bycia z nimi. Jestem przekonany, że właśnie na tym też polega przyjaźń, że nie trzeba wszystkiego mówić przyjacielowi. Za to mamy wyraźnie zanotowane, że w Betanii jest miejsce na czułość. Maria namaściła Jezusowi stopy pachnącym olejkiem, a włosami wytarła jego stopy. Jezus na to pozwala. Jak bardzo potrzebujemy dziś czułości, dobrego przekraczania konwenansów, poczucia, że jesteśmy ciągle ludźmi stworzonymi do więzi. Z ludźmi i Bogiem.
Warto dziś pomyśleć nad przyjaźnią. Wcale to nie będzie zmarnowany Poniedziałek. Wcale nie trzeba na siłę wczuwać się w Wielkim Tygodniu w mękę Pana. Przyjdzie na to czas. Idź dziś do przyjaciół. Nabierz dystansu i siły.
Pozwól sobie na BYCIE.

30
Droga / Odp: Droga
« dnia: Marzec 22, 2024, 09:05:01 am  »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: Ten fragment Ewangelii rozgrywa się w Jerozolimie, gdzie Jezus toczy spór z Żydami oraz ‘za Jordanem’, gdzie działał Jan Chrzciciel i być może sam Jezus przyjął tam chrzest od niego. Posłucham słów, przyjrzę się wydarzeniom. Zwrócę uwagę na myśli i odczucia.

Myśl: Sytuacja wokół Jezusa staje się coraz bardziej napięta. Żydzi znowu chcą ukamienować Pana za ‘bluźnierstwo’, bo wg nich ‘uważa się za Boga’. Jednakże Człowieczeństwo Pana ukazuje nam Boga całkowicie odmiennego od naszych wyobrażeń i od tego, co proponują inne religie i którego odrzucają ateiści. Naszym grzechem nie jest to, że chcemy się ‘stać jak Bóg’, ale to, że tworzymy sobie Boga wg naszych wyobrażeń: boga niewoli, zazdrosnego o człowieka. Jezus oczyszcza to fałszywe wyobrażenie Boga i człowieka.

Emocja: „Wierzcie Moim dziełom”. Można patrzeć na znaki, doświadczać bliskości Boga, a jednak być zamkniętym na Niego. Argumentem przekonującym jest ‘dokonywanie dzieł Ojca’. „Dobre czyny”, jakich dokonuje Jezus to stwarzanie, wyzwalanie od śmierci, dawanie swojego życia, spójność między słowami a czynami.

Wezwanie: Poproszę o łaskę przyjęcia objawienia Boga jako ojcowskiego ‘Ja Jestem’. Podziękuję za łaskę oczyszczenia z fałszywych wyobrażeń wiary, religii, Boga.
Zaplanuję sobie czas na Drogę Krzyżową, w kościele albo prywatną.

Strony: 1 [2] 3 4 ... 129