61
Droga / Odp: Droga
« dnia: Luty 09, 2024, 01:51:25 pm »
Grzegorz Kramer SJ
Jezus bierze nas na bok, osobno. To pierwsze zaproszenie, odejdźmy z Nim na bok, nie chciejmy doświadczyć Boga w pośpiechu. Znajdźmy miejsce i czas na to spotkanie. Mnie osobiście po takim wezwaniu, często włącza się stary mechanizm lenistwa, nie mam czasu, nie umiem się modlić, to w tej chwili nie jest dla mnie. Jeszcze komuś innemu może się pojawić inne ostrzeżenie, jak zacznę się modlić tak na serio, to może się okazać, że Bóg zażąda czegoś ode mnie; bym z czegoś zrezygnował, bym zmieniła swoje myślenie, przyzwyczajenie, które przecież jest takie dla mnie dobre i przyjemne. Ale! Gdyby chodziło tak naprawdę o nasze zmysły, nie tylko duchowość, o mówienie i słyszenie, gdyby nam ich zabrakło, to powiedzmy sobie szczerze, że nie tylko zaczęlibyśmy się modlić, ale nawet bylibyśmy skłonni zrezygnować z wielu spraw w naszym życiu. Czas na modlitwę, to nie kwestia jakichś obiektywnych przeszkód, to kwestia motywacji.
Po tym, kiedy Jezus bierze głuchoniemego na bok, mówi do niego: „otwórz się”. Uzdrawiając go, nie powiedział: „otwieram cię”. Powiedział: „otwórz się”. Mamy w sobie klucz do siebie. Tym kluczem jest wolna wola. Sam decyduję, czy otwieram się na Boga, czy nie. Bóg nie jest włamywaczem, który wchodzi wbrew woli człowieka. Zapewne nie raz wolelibyśmy, by Bóg dokonał swoistego gwałtu na naszej woli, by przyszedł i raz na zawsze wszystko pozmieniał. Jednak w takim myśleniu wcale nie zależy nam na relacji z Bogiem, na Nim samym, a zależy nam bardziej na nas, na tym, byśmy mieli święty spokój, byśmy – choć to bardzo lubimy – nie musieli decydować, być odpowiedzialnymi.
Klucz do naszego zamknięcia mamy w sobie. Nie potrzeba tu żadnych wielkich, magicznych środków, wielkich rekolekcji, wielkich mistycznych przeżyć. I wiecie, gdzie on jest? Jest w tym, czego najbardziej boimy się oddać. W tym, co dziś najbardziej jest do nas przyklejone. Tam jest klucz do otwarcia serca, otwarcia życia na Jezusa. Naszego życia. Ci spośród nas, którzy się boją, którym się nie chce, którym wydaje się to, co mówię, strasznie zagmatwane, przypominam słowa Izajasza: „Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg przychodzi”.
Jezus bierze nas na bok, osobno. To pierwsze zaproszenie, odejdźmy z Nim na bok, nie chciejmy doświadczyć Boga w pośpiechu. Znajdźmy miejsce i czas na to spotkanie. Mnie osobiście po takim wezwaniu, często włącza się stary mechanizm lenistwa, nie mam czasu, nie umiem się modlić, to w tej chwili nie jest dla mnie. Jeszcze komuś innemu może się pojawić inne ostrzeżenie, jak zacznę się modlić tak na serio, to może się okazać, że Bóg zażąda czegoś ode mnie; bym z czegoś zrezygnował, bym zmieniła swoje myślenie, przyzwyczajenie, które przecież jest takie dla mnie dobre i przyjemne. Ale! Gdyby chodziło tak naprawdę o nasze zmysły, nie tylko duchowość, o mówienie i słyszenie, gdyby nam ich zabrakło, to powiedzmy sobie szczerze, że nie tylko zaczęlibyśmy się modlić, ale nawet bylibyśmy skłonni zrezygnować z wielu spraw w naszym życiu. Czas na modlitwę, to nie kwestia jakichś obiektywnych przeszkód, to kwestia motywacji.
Po tym, kiedy Jezus bierze głuchoniemego na bok, mówi do niego: „otwórz się”. Uzdrawiając go, nie powiedział: „otwieram cię”. Powiedział: „otwórz się”. Mamy w sobie klucz do siebie. Tym kluczem jest wolna wola. Sam decyduję, czy otwieram się na Boga, czy nie. Bóg nie jest włamywaczem, który wchodzi wbrew woli człowieka. Zapewne nie raz wolelibyśmy, by Bóg dokonał swoistego gwałtu na naszej woli, by przyszedł i raz na zawsze wszystko pozmieniał. Jednak w takim myśleniu wcale nie zależy nam na relacji z Bogiem, na Nim samym, a zależy nam bardziej na nas, na tym, byśmy mieli święty spokój, byśmy – choć to bardzo lubimy – nie musieli decydować, być odpowiedzialnymi.
Klucz do naszego zamknięcia mamy w sobie. Nie potrzeba tu żadnych wielkich, magicznych środków, wielkich rekolekcji, wielkich mistycznych przeżyć. I wiecie, gdzie on jest? Jest w tym, czego najbardziej boimy się oddać. W tym, co dziś najbardziej jest do nas przyklejone. Tam jest klucz do otwarcia serca, otwarcia życia na Jezusa. Naszego życia. Ci spośród nas, którzy się boją, którym się nie chce, którym wydaje się to, co mówię, strasznie zagmatwane, przypominam słowa Izajasza: „Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg przychodzi”.