Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - pawel

Strony: 1 ... 8 9 [10] 11 12 ... 130
136
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 30, 2023, 09:08:04 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Bo chodzi o miłość.
Jak On musiał się na nich wkurzyć. Człowiek odzyskał zdrowie; życie konkretnej kobiety uległo diametralnemu polepszeniu, a szef synagogi wyjeżdża z prawem, które zabrania pracy w szabat.
Wykazał mu, że kiedy dla niego i jemu podobnych jest to wygodne, potrafią zawiesić prawo szabatu, choćby po to, by uratować swojego woła. Przecież wystarczyłoby, by ta kobieta to była żoną, matką czy córką przełożonego synagogi i wszystko wyglądałoby inaczej. A więc wcale nie byli obrońcami Boga i Jego Prawa, ale świetnie wyszkolonymi aparatczykami, którzy Prawo Boże wykorzystywali przeciw człowiekowi. Jednego tylko nie rozumiem - w jakim celu to czynili? Może to była kwestia stara jak świat – władzy nad drugim człowiekiem, władzy, która w każdej religii i w każdym czasie jest okrutnym narzędziem „panowania nad duszami”.
A może był w ich sercach po prostu wielki cynizm? Cynizm (również ten religijny) pojawia się wtedy, kiedy brakuje miłości, a tak naprawdę pokory, bo kochać potrafi tylko człowiek pokorny i przyjmujący swoją słabość. Kiedy brakuje pokory czy przyznania się do tego, że jestem słaby, wtedy zaczynam wchodzić w buty Boga, wtedy wydaje mi się, że mam prawo do tego, by Prawo służyło mnie i moim interesom.
Cienka jest granica między miłością a tym, co sobie możemy miłością nazwać, a co jest tylko dbaniem o swoje interesy. Mamy problem z mówieniem o miłości i z przeżywaniem miłości w pokorze i z uwzględnieniem swojej słabości. Łatwo nam przychodzi iść w pokazanie siły, jakkolwiek ją będziemy rozumieć. Chodzi o miłość, czyli pokazanie, że nie chcę Boga, drugiego i siebie wykorzystywać cynicznie dla swoich interesów, nawet jeśli one są bardzo wzniosłe. Wolę zamilknąć i pokazać słabość, wolę zginąć niż wykazać wyższość.
Okazuje się, że dziś Ewangelia wcale nie musi być znakiem sprzeciwu wobec świata, ale staje się - podobnie jak podczas tego świątecznego posiłku - znakiem sprzeciwu Boga wobec wierzących.
I jeśli mamy mówić o czymś takim jak kryterium „prawdziwego chrześcijaństwa”, to jest nim poczucie bezpieczeństwa, nie zamieszanie i niewidzenie człowieka.
Słowo: Łk 13, 10-17

137
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 27, 2023, 09:14:04 am  »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę tłumy, które słuchają słów Jezusa. Chrystus wyrzuca słuchaczom, że rozumieją świat materialny, ale nie duchowy. Posłucham tego, co mówi Pan i przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom.

Myśl: Żyjemy w pewnym paradoksie. Stosunkowo z dużą łatwością rozeznajemy, co nam jest potrzebne do życia cielesnego, a nie potrafimy rozeznać, co służy do życia wiecznego. Nasza mądrość ogranicza się do tego, co przynosi ‘śmierć’, a w tym, co daje życie zdajemy się być ‘głupi’. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że obecny czas – ‘kairos’, to szczególna okazja do nawrócenia. Nasze życie jest drogą pełną sprzeczności. Zamiast dochodzić do zgody z drugim człowiekiem, traktując go jak brata, będąc wobec niego miłosiernym jak Ojciec w niebie, my wybieramy walkę nad służbę, pokonanie kogoś zamiast pojednania z nim.

Emocja: Duchowa ślepota. Nie potrafimy rozeznać z rzeczywistości wokół nas tego, co będzie się działo. Człowiek ‘cielesny’ nie jest w stanie pojąć tego, co należy do Bożego Ducha. Eucharystia jest tym szczególnym czasem – ‘kairos’ ukierunkowanym na nawrócenie.

Wezwanie: Poproszę o łaskę zrozumienia, że teraźniejszość jest możliwością zwycięstwa nad złem. Podziękuję za dar Eucharystii, która jest szczególnym czasem budowania więzi braterskiej i wspólnoty.
Przez chwilę będę adorował krzyż, bo na nim Jezus przeprowadza sąd nad światem.

138
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 26, 2023, 09:52:30 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Jezus mówi w Ewangelii (Łk 12, 49-53), że przyszedł rzucić ogień na ziemię...
Rzucić ogień to nic innego jak obudzić w nas życie na nowo, we wszystkich jego przejawach, bo ogień trawi wszystko, nie tylko wybrane przez nas miejsca. Od najprostszych spraw, takich jak nawyki żywieniowe czy higieniczne, aż do potrzeb duchowych czy kulturowych. Lubimy, często nieświadomie, iść na skróty i nie męczyć się podejmując jakiekolwiek zmiany. Raz coś wypracowawszy, uważamy, że to jest dobre na całe życie, że to wystarczy. Z sentymentem wracamy do starych nawyków i sposobów myślenia, bo one już nic (z czasem) nas nie kosztują. Niebezpieczeństwo takiego sposobu życia polega na utracie odpowiedzi na podstawowe pytanie: „kim ja jestem?”. Tkwienie w starym wyuczonym schemacie sprawia, że przestajemy się rozwijać, budować strategie na kolejne dni i lata. Wychodzimy z założenia, że wszystko już znamy, więc po co się męczyć?
Jezus wie, że rozwój jest konieczny do tego, by żyć. Dlatego pragnie, by ogień został rzucony na ziemię, ogień, który niszczy, ale też jest bolesną szansą na rozpoczęcie czegoś całkowicie nowego. Owszem, na wcześniejszym doświadczeniu, ale nowego. Jeden z ważnych dla mnie jezuitów, po tym jak spalił mu się pokój, powiedział, że każdemu jezuicie powinno się coś takiego przydarzyć przynajmniej raz w życiu. Dzięki takim wydarzeniom można się uwolnić i oczyścić, by pójść dalej.
Ten rzucony ogień czy brak pokoju między ludźmi, to nic innego jak obraz tego, czego Bóg pragnie dla nas. On nie chce stagnacji dla naszego życia. Zderzenie się z przeciwnościami (ogień, konflikty) każe mi się określać, za czym, za Kim się opowiadam. Ciągle na nowo zadawać sobie pytanie; „czy jestem dalej wierny”?
To nie jest boskie „sprawdzam cię człowieku”. Bóg po to nas budzi, po to stawia nas w różnych „ogniowych” sprawach, które sprawiają brak pokoju w naszym życiu, żeby nam nieustannie przypominać, że jesteśmy Jego synami i córkami. Wszystkie nasze sprawy i relacje mogą ulec spaleniu i rozwaleniu, ale jedno, to, co jest fundamentem naszej tożsamości – dziecięctwo - nie ulegnie destrukcji. Wszystkie destrukcje mają mi tylko pomóc przypominać sobie nieustannie to jedno – jestem Jego dzieckiem.
Zobaczcie, kiedy mówimy o Sercu Jezusa, kiedy próbujemy to pokazać za pomocą obrazu, Jego Serce zawsze ma w sobie ogień. On płonie, z miłości i gorliwości, a kiedy płonie ogień nie da się spać, trzeba działać. To jest Bóg działający dla nas. I to działanie nazywamy miłosierdziem. Ale Jego Serce jest też przebite, bo tak bardzo nas ukochał, że pozwolił w to Serce wycelować i pozwolił na zrobienie w Nim dziury, a to sprawiło, że Jego Miłość rozlewa się jeszcze bardziej, wręcz w sposób niekontrolowany.

139
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 25, 2023, 09:36:23 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Jezus mówi dziś o tym, że koniec przyjdzie jak złodziej, którego się nie spodziewamy. Jednak warto wiedzieć, że Bóg nie jest złodziejem. Nie dalej jak wczoraj czytaliśmy o Bogu, który na końcu zamieni role. My będziemy siedzieć przy stole, a On będzie naszym sługą.
Przyjście złodzieja to obraz końca. Nikt z nas nie wie, kiedy on nastąpi.
Perspektywa końca, w którym Bóg jest sługą, ma mnie zmobilizować do tego, by nie być niedobrym dla innych ludzi. To, co ma mnie zmieniać w patrzeniu na siebie, drugiego człowieka i ostatecznie na Boga, to miłość, której dostępuję za darmo (a o tym nam przypomina czytany List do Rzymian w pierwszym czytaniu).
W chrześcijaństwie wszystko jest inaczej niż w innych religiach, a przynajmniej powinno tak być. To Bóg staje się sługą, to Bóg jest ofiarą. Człowiek jest beneficjentem, nie tym który ma dawać, zbawiać i się poświęcać.
Oczywiście, że kara za zło (grzechy) istnieje. Człowiek sam siebie karze, kiedy robi zło. Karze siebie i innych, bo przecież jesteśmy ze sobą połączeni. Tylko, że to nie ma nic wspólnego z karaniem nas przez Boga. Całe piękno Dobrej Nowiny polega na tym, że On jest naszym wybawicielem właśnie z tego.
Dopóki będziemy rozumieć naszą wiarę tak, że jest Bóg Najświętszy, a słaby człowiek, stworzenie niedoskonałe obraża Go swoimi czynami, a później jeszcze Bóg za to go karze, to nie różnimy się niczym od najbardziej wyrachowanych ludzi na świecie.
Jezus przyszedł nie nagradzać i karać, ale wyciągać nas z konsekwencji naszych wyborów, wybawiać, zbawiać.
A piekło? Podoba mi się to, co powiedział pewien dominikanin: „mam nadzieję, że jest puste, ale nawet gdyby się zdarzyło, że tam trafisz, bo będziesz chciał, to ja wierzę w takiego Jezusa, który będzie tam z tobą siedział tak długo, aż zmienisz zdanie”.
Bóg jest Ojcem Miłosiernym, który za dobro wynagradza, a grzesznika szuka

140
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 24, 2023, 09:35:00 am  »
Paweł Kosiński Sj

Komentarz do Ewangelii (wtorek, 24.10.2023)

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę oczekiwanie na czyjś powrót. Jakie skojarzenia i myśli to we mnie wywołuje? Zwrócę uwagę na odczucia, jakie się we mnie budzą. Posłucham słów Jezusa i przyjrzę się swoim reakcjom.

Myśl: Oczekiwanie na coś jest ważnym elementem naszego życia. Dotyka bardzo intymnych strun naszego ducha. W pewnym sensie to na kogo, na co i jak oczekujemy kształtuje nasze życie. Napełnia radością, nadzieją albo obawami i lękiem. ‘Przepasane biodra’ to nasza tożsamość, gotowość do służenia innym w pokorze, jak Pan. ‘Zapalona pochodnia’ symbolizuje przykład, świadectwo, jakie daję innym. Człowiek „wierzący czuwa pośród nocy świata”. A znamy wiele takich nocy: słabości, grzechu, ciemności ‘nie-życia’, obumarcia duchowego, ale też jest to figura śmierci osobistej.

Emocja: Szczęśliwi czuwający. Nie mając bliskiej relacji z Jezusem, szukamy szczęścia w tym, co posiadamy. Szczęśliwy jest ten, kto potrafi oczekiwać, jest ufny. Źródłem pokoju jest Eucharystia. Uczestnicząc w niej przenika mnie życie Boże teraz i otwiera na przyszłość.

Wezwanie: Poproszę o łaskę ufnego oczekiwania na przyjście Pana. Podziękuję za światło i nadzieję w ciemnościach nocy. Oddając cześć Maryi w tajemnicy nawiedzenia św. Elżbiety, odmówię ‘dziesiątek’ różańca.

141
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 23, 2023, 01:45:29 pm  »
Grzegorz Kramer SJ

Można odnieść wrażenie, że dzisiejsza Ewangelia (Łk 12, 13-21), to nic innego jak manifest życia nierealnego, byle jakiego, oderwanego od tego, co nazywamy rzeczywistością dnia codziennego. Czy Jezus chce powiedzieć, że materialne dobra są nic nie warte?
Jak, w ciężkiej walce o zapewnienie bytu swoim bliskim, o poprawianie jakości życia, ustosunkować się do takich słów? Udawać, że ich nie było? Że posłuchaliśmy pobożnych życzeń, ale żyć i tak trzeba? Klucz do dobrego zrozumienia tej Ewangelii, zawiera się w dzisiejszym: „uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości”
Chciwość, niekoniecznie musi wyrażać się w dobrach materialnych. Ona jest raczej postawą, która wyraża się w tym, że człowiek swoje szczęście upatruje w tym by „mieć”, a nie w tym, by „być”. To taki rodzaj szczęścia, w którym, dopiero spełnienie, takiego czy innego, pragnienia pozwala mi być szczęśliwym. To może być 1000$, ale i relacja z określoną osobą, posiadanie konkretnych umiejętności czy wyglądu. To może być pragnienie posiadania racji, doprowadzenia rozmówcy w takie miejsce, w który tamten wyjdzie z konfrontacji przegrany.
Chciwość, wyrażająca się w postawie uczynienia siebie panem i władcą swojego życia. Muszę panować nad wszystkim, za wszelką cenę.
Chciwość, chęć posiadania, panowania za wszelką cenę, prowadzi do tragedii. To, co miało być środkiem do osiągnięcia celu (miłość siebie, bliźniego i Boga), staje się celem. Ten przymus, zaczyna nami kierować i nas ogranicza. To wtedy właśnie zaczynają się nasze racjonalizacje. Nie pomogę innym, bo mi nie starczy; nie bierzemy ślubu, bo ciągle nie mamy na wesele; dziecko, owszem, ale, kiedy się dorobimy. Wtedy zaczyna się zazdrość i nieufność wobec nam bliskim.
„Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy”. Nic innego w tym zdaniu nie ma, jak to, że mamy mieć dystans, do tego, co zebraliśmy. Mamy zbierać, mamy budować spichlerze, mamy zarabiać pieniądze i gromadzić je na koncie, ale mamy mieć do nich dystans. To jest dość ryzykowna postawa, bo czasem trza sobie, innym i Bogu zaufać, ale to naprawdę działa.
Lekarstwo na chciwość zwie się wdzięczność i zaufanie.

142
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 20, 2023, 10:05:38 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Bardzo lubię to, jak Jezus żongluje obrazami. Dziś ostrzega przed kwasem faryzeuszy, a innym razem porównuje Królestwo Boże do odrobiony zakwasu, który zakwasza całe ciasto, dzięki niemu rośnie. To pierwsza rzecz, którą wziąć z dzisiejszej Ewangelii (Łk 12, 1-7). Obrazy, słowa, przykłady mogą mieć różne znaczenia, ważny jest kontekst i istota. Znów wracamy do kwestii, którą od dziesięciu lat wałkujemy w Kościele, za namową Franciszka – rozeznawanie.
Dziś Jezus mówi o obłudzie, która jest kwasem niszczącym. Odrobina wystarczy, by wszystko się zakwasiło. Obłudnymi nie są tylko „oni”. Obłudnym jest każdy człowiek, to są te momenty, kiedy co innego robimy, co innego mówimy.
Z jednej strony przestrzega mnie i ciebie, byśmy nie wchodzili w takie sytuacje, kiedy jesteśmy obłudni, a z drugiej pokazuje, że czyjaś obłuda nie musi mieć wpływu na moje postrzeganie siebie. Mówi: „nie bójcie się”. Oczywiście, czyjaś obłuda może mnie doprowadzić do tragicznych sytuacji, może zachwiać poczuciem wartości samego siebie, podważyć sens tego, co się robi. Dlatego Jezus zwraca uwagę na to, by się wtedy nie poddawać lękowi.
Warto widzieć te dwie strony medalu, by przewidywać skutki swojej obłudy. Moja obłuda może kogoś doprowadzić do złego stanu.

143
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 19, 2023, 10:52:51 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do ewangelii na dzisiaj (19 października 2023 r):

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę Jezusa otoczonego faryzeuszami, z którymi prowadzi ostry spór, piętnując zakłamanie i ślepotę. Posłucham Jego słów. Wczuję się w atmosferę napięcia i gwałtowności, jaka zdaje się ‘gęstnieć’.

Myśl: Faryzeusze przekonani o swojej wyższości i sprawiedliwości, gardzą innymi i zamykają się na działanie Boga wobec nich. Natomiast grzesznicy i celnicy nie pokładają nadziei w swojej mądrości i otwierają się oraz przyjmują Boże miłosierdzie. Faryzeusze są ofiarami ‘fałszywej mądrości’. Jezus w mocnych słowach krytykuje postawę ‘uczonych w Prawie’. Oni bowiem zamiast być ‘świadkami mądrości Bożej’ stają się ‘gorsi w bezbożności’ od swoich ojców, przekazując „fałszywy obraz Boga, pozbawiony miłosierdzia”.

Emocja: Gwałtowność reakcji. Kluczem poznania Boga jest krzyż Jezusa, miłosierdzie. Sprawiedliwość Prawa ukazuje grzech, ale tylko mądrość Ewangelii przebacza zło i idzie z nim na krzyż. Gwałtowność, złe myśli, czyhanie, podchwytywanie są znakiem działania złego ducha.

Wezwanie: Poproszę o uznanie ‘ciemności’ w swoim sercu. Podziękuję za dar sakramentu pokuty, w którym mogę powstać z upadków.
Pomyślę o jakiejś ‘duchowej jałmużnie’ (przebaczeniu, dobrym myśleniu, modlitwie wstawienniczej…).

144
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 18, 2023, 09:40:47 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (Łk 10,1-9)

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę siedemdziesięciu dwóch uczniów, których Jezus posyła wszędzie, na cały świat. Przyjrzę się miejscom, do których docierają, otoczeniu. To jest misja całej wspólnoty Kościoła. Przyjrzę się perspektywie, ale i zagrożeniom, o których mówi Jezus.

Myśl: Kościół od samego początku ma świadomość misji, jaka mu została zlecona. To jest to samo posłanie, które realizował Jezus, potem apostołowie, a następnie każdy z uczniów. Żniwo jest wielkie, rozciąga się na cały świat - kosmos. Kościół od samego początku ma i będzie miał udział w krzyżu Pana. Ci, którzy poniosą misję, sami staną się barankami ofiarnymi. W ten sposób doświadczają też tego, że zbawienie nie zależy od ich sukcesów i starań, bo robotników jest mało, ale jest darem Pana, wielkim żniwem z Jego łaski.

Emocja: Jagnięta między wilkami. Misja ucznia dokonuje się w ubóstwie i bez zabezpieczeń. W ten sposób upodabnia się on do Mistrza, który jest Barankiem wydanym w ręce ludzi. Różnica między jagnięciem i wilkiem jest jak różnica między miłością a egoizmem, pokorą i pychą.

Wezwanie: Poproszę o poczucie odpowiedzialności za misję, jaka mi została zlecona. Podziękuję za powołanie i wybranie do głoszenia Ewangelii. Uczynię jakiś znak uszanowania i akceptacji misji, jaka mi została powierzona.

145
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 17, 2023, 10:09:53 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (wtorek, 17.10.2023)

Obraz: Dzisiejsza scena ewangeliczna ukazuje ucztę ze wszystkimi jej ‘formalnymi uwarunkowaniami’. Zobaczę to w wyobraźni. Posłucham słów Pana, które brzmią szorstko. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom.

Myśl: Faryzeusz, co znaczy ‘oddzielony’ buduje jakiś ‘swój’ świat z „wyraźnymi i domyślnymi wymogami Prawa”. Jest przekonany o swojej ‘sprawiedliwości’ i posiadaniu ‘racji’. Relacja między ‘sprawiedliwością Prawa’ a ‘Ewangelią miłosierdzia’ budziła kontrowersje w Kościele od samego początku. Faryzeusze utożsamiali zbawienie z prawem i ‘własną sprawiedliwością’. Sprawiedliwości nie da się osiągnąć jednak przez Prawo. Dostępujemy usprawiedliwienia przez krzyż Jezusa. Jezus demaskuje w tym fragmencie tego faryzeusza, który w każdym z nas się ‘gnieździ’.

Emocja: Jałmużna usprawiedliwia. Wspomaganie ubogich jest ‘wymiarem miłosierdzia’. Nie jest kupowaniem sobie zbawienia. To nie jest warunek, który trzeba ‘zaliczyć’, ale znak przemiany wnętrza, nawrócenia, które oświeca i usprawiedliwia.

Wezwanie: Poproszę o łaskę uznania we mnie ciemności i otwarcia się na Boże usprawiedliwienie. Podziękuję za dar przebaczenia, jakiego mogę dostąpić.
Zaplanuję sobie czas na rachunek sumienia i spowiedź, jeśli jej potrzebuję.

146
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 16, 2023, 09:17:30 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Bóg wyrwał Jonasza z jego bezpiecznego i poukładanego świata człowieka religijnego, w którym jasno wiedział, kto zasługuje na Boże przebaczenie, a kto nie. Później okazało się, że była to raczej wizja samego Jonasza niż Boga, ale to inna historia.
W kontekście dzisiejszej Ewangelii ważne jest to, że „znak Jonasza” polegał na wezwaniu do nawrócenia. Znak Jezusa jest większy, bo On nie przyszedł tylko wezwać do nawrócenia, ale dać nadzieję. Jego znak to krzyż, a więc Miłosierdzie Boga dane ludziom darmo. Za darmo dla nas, jednak opłacone ceną (przelanej) Krwi Jezusa.
Jest przewrotnością ludzkiego serca fakt, że ciągle nie starcza nam ten Znak, że ciągle domagamy się innych cudowności. Jezus doskonale wiedział, że im (mi) nie chodzi o Boga. Chodzi o cudowności, te wszystkie rzeczy, które mają dać nam chwilową możliwość zapomnienia o codziennym bólu.
Nie ma innej Ewangelii niż ta, którą głosił Jezus, opowieści o Dobrym i Miłosiernym Ojcu, który wchodząc w nasz świat czyni sprawiedliwość polegającą na sprzątaniu po naszych błędach, przywracając wszystko (ciągle od nowa) do pierwotnego Porządku.
Tak jak Jonasz oburzał się na Boga, kiedy zobaczył Jego dobroć wobec grzeszników, tak wielu z nas się gorszy, kiedy widzi dobroć Boga. To jest niesamowite, że kiedy w przestrzeni wirtualnej napiszę coś o miłosierdziu i dobroci Boga, zawsze znajdzie się ktoś, kto MUSI dopisać o warunkach jego dostąpienia. Kimże ty jesteś, człowieku, który w imię swojego ograniczonego myślenia chcesz powiedzieć Bogu i człowiekowi, że wiesz lepiej, na czym polega Miłosierdzie Boga?
Nasza rola polega na tym, że mamy ludziom pomóc, a nie utrudniać dojście do Niego. Nie ma w tym być naszych lęków i projekcji. Nawet jeśli zrobimy to w sposób naiwny, to Bóg sobie z tym poradzi. Naprawdę. To też jest kwestia naszej wiary i zaufania Bogu.
(Łk 11, 29-32)



Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (poniedziałek, 16.10.2023)

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę Jezusa otoczonego tłumem ludzi. Posłucham Jego szorstkich i wymagających słów. Patrząc po wszystkich wokół zobaczę, jak reagują na słowa o Jonaszu, królowej z Południa czy mieszkańcach Niniwy. Jakie to budzi odczucia we mnie?

Myśl: Czasami zazdrościmy ludziom współczesnym Jezusowi, że mieli taką łaskę, iż widzieli Go osobiście. Niepotrzebnie! Oni Go widzieli, ale nie posłuchali. Chcieli, by On ich słuchał i szedł za ich oczekiwaniami. Zamiast się nawrócić, domagali się znaków i nie przyjęli tego najważniejszego znaku, jakim był sam Jezus. Ale żaden ‘znak’ nie zastąpi wiary. One wychodzą od niej i do niej prowadzą. Dlatego najważniejsze jest słuchanie i przyjęcie słowa Pana – to jest prawdziwy znak wiary. Dokonuje się ono na krzyżu i w pustym grobie. To jest ostateczny znak „mądrości i mocy” Boga.

Emocja: Domagać się znaku. Ta natarczywość ludzi w domaganiu się znaków świadczy o małej wierze w miłość Boga i braku zaufania do Niego. Także dzisiaj, ‘uganiamy się’ za tym, co zewnętrzne, pozorne, nie dostrzegając znaków obecności Boga w naszym świecie.

Wezwanie: Proszę o łaskę wiary w miłość ukrzyżowaną. Podziękuję za dar życia i wiary.
Powoli, reflektując z uwagą nad gestem, uczynię znak krzyża…

147
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 13, 2023, 09:14:59 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Wewnętrzna wojna królestwa dzieje się w nas.
Królestwo wewnętrznie skłócone, nie mające jedności, a więc żyjące różnymi sprawami, które kłócą się ze sobą, nie może się ostać, po prostu samo się rozpadnie, bez względu na to, jak królowie owego królestwa będą się nawzajem oszukiwać. Warto zobaczyć, jak pracujemy nad grzechami i słabościami, bo często ludzie walczą tak naprawdę ze sobą, zamiast nad sobą z miłością i łagodnością pracować.
Są ludzie, którzy widzą dzieła Boga i twierdzą, że to diabeł. Jest w nas taka przewrotność, że kiedy doświadczymy działania Pana, a czujemy, że ono mogłoby nas do czegoś obligować, to wtedy wolimy powiedzieć, że mi się wydawało, że to taki duchowy żart, że OK. zgadzam się, ale później i tak coś wymyślimy, by usprawiedliwić swoje lenistwo. Byle się nie przyznać wprost, że Jezus mnie wzywa do czegoś. I to wkurza Pana najbardziej, takie nasze kręcenie, takie nasze szukanie dziury w całym, takie nasze malkontenctwo; denerwuje, bo daje temu wyraz w tym, co obrazowo pokazuje później.
Kiedy mocno doświadczamy Boga i zły od nas ucieka, to grozi nam usypianie naszej czujności. Jest nam dobrze, wszystko się kręci. Tymczasem zły odchodzi na moment, by później wrócić z kompanami. By zaatakować znów, ale już z większą mocą. A my się nagle budzimy „z ręką w nocniku” – „Stan takiego człowieka jest jeszcze gorszy”. Podobnie jest w naszym świecie uczuć. Dobry stan, oby trwał jak najdłużej, usypia czasem nasz rozum. Wydaje się nam, że zawsze będziemy się czuć dobrze.
„Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda”. Zostaliśmy niesamowicie obdarowani. Mamy Boga, mamy przyjaciół, możliwości wzrostu, rozmowy, rozumienia tego, co się z nami dzieje. Jesteśmy mocarzami. Ale ktoś, kto dużo otrzymuje, w pewnym momencie tłuścieje. Je, je, je i tyje. Przestaje dbać o siebie, bo już nie musi, już wszystko ma. I to jest jego koniec. Bo przestaje czuwać. Wtedy przychodzi nieprzyjaciel i wszystko grabi. Nie zostawia nic.
(Łk 11, 15-26)




Paweł Kosiński SJ

Obraz: Jezus jest w drodze do Jerozolimy. Dokonuje niezwykłych znaków, wyrzuca złe duchy. Oczyma wyobraźni zobaczę Pana, który jest otoczony tłumem. Przyjrzę się ludziom i otoczeniu. Posłucham słów Jezusa. Wczuję się w narastający spór, ‘wystawianie na próbę’.

Myśl: Najważniejszy w tym fragmencie jest werset przypominający nam o tym, że kto nie jest z Jezusem, występuje przeciwko Niemu, a kto z Nim nie współpracuje w gromadzeniu, ten przyczynia się do rozpraszania. Kiedy jestem z Panem, działam pod wpływem Ducha Świętego, jestem dzieckiem w królestwie Bożym. Kiedy nie jestem z Jezusem, występuję przeciwko Niemu, staję się niewolnikiem ducha niemego, nie mogę wypowiedzieć słowa, które wyzwala i buduje. To jedno z ważniejszych kryteriów ‘rozeznawania duchów’ – ‘być z Nim’ albo ‘z dala od Niego’.

Emocja: „Siedem innych duchów”. Celem nie jest ‘wysprzątanie’, asceza, umartwienie, ale ‘bycie z Nim’. To jest także ważny wskaźnik naszego życia duchowego: na czym mi zależy, na co zwracam uwagę. ‘Pustka wnętrza’ jest niebezpieczna, jest zaproszeniem dla ‘złego ducha’.

Wezwanie: Poproszę o łaskę uwolnienia od ducha niemego. Podziękuję za doświadczenie wolności i bycia w sprawach Pana.
Zaplanuję sobie czas na rachunek sumienia – rozeznanie duchów.

148
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 12, 2023, 09:33:08 am  »
Grzegorz Kramer SJ

To jest jeden z najtrudniejszych dla mnie tekstów (Łk 11, 5-13). Po pierwsze, nie dostaję tego, o co proszę, a od lat proszę w ważnych kwestiach. Po drugie, i to jest dla mnie trudniejsze, ten tekst uruchamia w wielu ludziach wierzących potrzebę usprawiedliwiania Boga. Stąd słyszymy, że nie dostajesz, bo modlisz się o złe rzeczy, Bóg jest mądrzejszy od ciebie, masz za małą wiarę, twoja modlitwa jest egoistyczna, a ty małym dzieciakiem, który myśli, że Bóg będzie spełniał jego zachcianki.
Wszystkie te „tłumaczenia” sprawiają, że człowiek staje się oskarżonym. Jeszcze gorszym, nim zaczął prosić.
Jest jednak, dla mnie, w tym tekście duża pociecha. Dokładnie to, co Jezus mówi na końcu: „da Ducha Świętego”. Czyli Ojciec da siebie. Może w wierze nie chodzi o to, by coś dostawać albo nie. Bo przecież to by znaczyło, że jedne dzieci kocha bardziej od drugich. Nie mówię już o podziale: wierzący – niewierzący, ale nawet wśród tych, co wierzą, jedni byliby bardziej uprzywilejowani od drugich. Może w wierze chodzi, po prostu o Jego obecność w naszym życiu, o odkrywanie Go we wszystkim. Co nie znaczy, że Go nie ma w życiu niewierzących, ale ten, kto się na Niego otwiera, po prostu może żyć w przekonaniu, że nasze życie ma sens.



Paweł Kosiński SJ

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę człowieka pragnącego, potrzebującego, który idzie do swego "przyjaciela". Wczuję się w jego potrzebę, "zuchwałą" prośbę. Posłucham wypowiadanych słów. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom.

Myśl: Tematem tych dwóch scen w dzisiejszym fragmencie ewangelii jest pragnienie/potrzeba i "natrętna" prośba. Przyjaciel przychodzi do przyjaciela w nocy, w niesprzyjających okolicznościach i prosi o "chleb". Potrzebujemy "chleba" przyjaciela, który "wstał" i "powstał" (zmartwychwstanie). Pragniemy "chleba" Eucharystii, która łączy Chrystusa z nami i z braćmi. Ta potrzeba i pragnienie wyrażają się w natarczywej prośbie. Tylko Bóg może dać nam pełnię. On nie tylko zaspokaja nasz ziemski głód, ale daje nam samego siebie, czyli znacznie więcej, niż możemy oczekiwać. Tym chlebem okazuje się być sam Jezus/Przyjaciel.

Emocja: Natarczywość. Bóg "ociąga się" z wysłuchaniem, aby wzrastała wiara. On nie jest okrutny, nie "bawi się" naszym pragnieniem. Zna nas do głębi. Natarczywość wiary wyraża się w żarliwej prośbie, szukaniu, "kołataniu". Taka wiara przekracza "zamknięte drzwi" śmierci.

Wezwanie: Poproszę o łaskę "natrętnej" wiary w bezwarunkową miłość Boga. Podziękuję Mu za dary, jakie od Niego nieustannie otrzymuję. Zaplanuję sobie czas na uczestniczenie we Mszy św. albo na adorację Najświętszego Sakramentu.

149
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 11, 2023, 10:24:59 am  »
Grzegorz Kramer SJ

„Odmów za pokutę: Ojcze nasz”. Pomódlmy się o (coś), trzy raz Ojcze nasz”.
Znamy te zwroty, które funkcjonują w naszym Kościele, gdzie tekst modlitwy jest jak zaklęcie, które trzeba ODMÓWIĆ, dokładnie i wtedy będzie działało. Zrobiliśmy z tego momentu, kiedy Jezus uczy modlitwy instruktaż na pobożne zaklinanie Boga. Nie widzimy, że On uczy nas relacji do Ojca i tego, że chcemy w modlitwie zapraszać Go do naszej banalnej codzienności. Nie dlatego, że bez zaproszenia Boga nie ma, ale dlatego, że dzięki zaproszeniu, my zaczynamy żyć Jego obecnością.



Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (Łk 11,1-4)

 Obraz: Jesteśmy razem z Jezusem i uczniami w jakimś miejscu. To jest zwykła przestrzeń mojej modlitwy. Zobaczę ją oczyma wyobraźni. Wczuję się w pragnienia uczniów, aby umieć modlić się. Posłucham tego, co mówi Jezus.

Myśl: Jezus uczy swoich uczniów modlitwy. Najpierw przykładem, kiedy Go widzą modlącego się, ale też słowem. Dla Niego modlitwa jest dialogiem człowieka z Bogiem. Bez boskiego Ty nie ma modlitwy, bo człowiek nie ucieka w pustkę, nie rozmywa się w nicości. Ale modlitwy nie ma też bez my, bo nie stajemy przed Ojcem samotni, ale zawsze razem z Jezusem i braćmi. Jeśli nie kocham braci, nie umiem im przebaczyć, nie stanę przed Ojcem i nie przyjmę Jego miłości i przebaczenia.

Emocja: „Naucz nas modlić się”. Jest to prośba jednego, nieokreślonego, czyli każdego z uczniów. Modlitwa dla chrześcijanina to uczestniczenie w dialogu Jezusa z Ojcem, to otwarcie na Ducha. Jak powie św. Augustyn: „kto się nauczył modlić, nauczył się żyć”.

Wezwanie: Poproszę o łaskę dobrej i szczerej modlitwy. Podziękuję za chwile spotkania, obecności, bliskości, jakich doświadczyłem na modlitwie. W duchu wiary, medytatywnie odmówię: Ojcze nasz…

150
Droga / Odp: Droga
« dnia: Październik 10, 2023, 09:16:06 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Myślę o Marcie i Marii, o tym, że przypisujemy im działanie i kontemplacje, a później w większości komentarzy wyróżniamy Marię.
No, ale…
Przecież nie da się nie jeść, nie prać, nie pracować, a cały czas słuchać. Trochę Maria słucha kosztem swojej siostry, co więcej, jestem przekonany, że Marta też miała głębokie pragnienie słuchania Jezusa. To przecież Marta wyznaje wiarę w zmartwychwstanie, kiedy umiera jej brat.
Sam Jezus też tutaj jest „dziwny”, bo można odczytać te kilka zdań, które wypowiada jako umniejszenie roboty Marty, która dla Niego to wszystko zrobiła. Tak, wiem o tych wszystkich mądrych teoriach złapania balansu między jednym, a drugim. Ale weź przygotuj realną kolację, siedząc i słuchają… Dziwnie się zachowuje – tak po ludzku – patrząc, zresztą ten sam motyw widzimy w momencie odnalezienia Go w świątyni, kiedy mówi rodzicom: „czemuście Mnie szukali”? Warto nad tym posiedzieć.
Warto zobaczyć w siostrach inny obraz od tego, co się narzuca. Może warto popatrzeć na nie, jak na sposób modlitwy. Wtedy staje się bardziej sprawiedliwy ten obraz. Są ludzie, którzy na modlitwie ciągle coś robią. I w ogóle modlitwę widzą jako kolejne praktyki. Brewiarz, litanie, różaniec, koronka, milion intencji, adopcje duchowe, margaretki, msze, medytacja, rozważanie, lectio divina, odpusty, droga krzyżowa, adoracja, dziękczynienia i akty strzeliste. I brak czasu na… spotkanie z sobą i Bogiem. Może właśnie nie chodzi o postawienie wyżej kontemplacji nad działanie w codzienności, ale właśnie o zobaczenie swojego życia duchowego, które kończy się – jak u Marty – frustracją, pretensjami, przemęczeniem i w końcu poczuciem winy, które nosi się w sobie, ale i obarcza nim innych.
Modlitwa ma być gościnnością. Czyli przejęciem w gościnę INNEGO. Jak ktoś jest inny, to chce się go poznać. Może właśnie na tym ma polegać modlitwa, by to wszystko zostawiać, nie jako złe, ale jako mi nie dające dobra i w końcu przyjąć INNEGO w gościnę i się Nim zająć. Nie trzeba mówić, prosić, dziękować, adorować, medytować, koronkować, różańcować czy litaniować. Wystarczy być.
Pamiętacie Jego Imię? JESTEM, KTÓRY JESTEM. A gdyby tak na modlitwie być, tym który JEST wobec JESTEM?

Strony: 1 ... 8 9 [10] 11 12 ... 130