Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - pawel

Strony: 1 ... 57 58 [59] 60 61 ... 129
871
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 20, 2020, 08:59:50 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. W liturgii słowa poprzednich dni Jezus przyrównywał królestwo Boże do winnicy, do pracy w której Bóg nas zaprasza, w której spodziewa się owoców. Słowo dzisiejsze pokazuje nam inny obraz – obraz Królestwa Bożego jako królewskiej weselnej uczty.
    Jakie masz skojarzenie z życiem z Bogiem, z Niebem. Czy faktycznie Bóg i Jego królestwo (które będzie w życiu przyszłym, ale którego zadatków już doświadczamy w tym życiu) kojarzy ci się z wielką radością, obfitością, ucztowaniem, tańcem, beztroskim świętowaniem? Czy w twoim przeżywaniu wiary jest miejsce na radosne świętowanie?
    Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi. Bóg cierpliwie i wielokrotnie ponawia swoje zaproszenie… jeżeli jesteśmy w Kościele, jesteśmy ochrzczeni, to niewątpliwie jesteśmy wśród tych „uprzywilejowanych”, zaproszonych na ucztę. Ale jaka jest Twoja osobista odpowiedź na Boże zaproszenie? W czym się ona konkretnie wyraża?
    Dlaczego niektórzy z zaproszonych odrzucają zaproszenie? Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa… Dopóki nie żyjemy naprawdę Bogiem, On sam i sprawy Jego Królestwa są dla nas czyś drugoplanowym, niekonkretnym, czymś lekceważonym (nawet jeżeli nie otwarcie, to w praktyce życia). Żyjemy przede wszystkim naszą „rzeczywistością”, naszymi sprawami (tym są symbole pola i kupiectwa). Wtedy w „naturalny” sposób odrzucamy zaproszenie Boga. Proś Pana, abyś w swoim zabieganiu potrafił odczytać jego zaproszenie i go nie zignorował.

872
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 19, 2020, 10:52:52 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Gospodarz mówi do robotnika: “przyjacielu”. To słowo występuje w Ewangelii św. Mateusza zawsze w takim kontekście, że jest wypowiadane w kierunku osoby zdradzającej, nie spełniającej wymagań, kogoś kto zawiódł. Mt 26,50. Jezus mówi “przyjacielu” do Judasza. Mt 22,12. Król wyprawiający ucztę mówi “przyjacielu” do gościa, który wszedł bez stroju weselnego. Mt 11,19. Żydzi nazywają Jezusa “żarłokiem, pijakiem, przyjacielem grzeszników”. Dlaczego Pan Bóg nie mówi “przyjacielu” do tych, którzy idą za Nim – uczniów, apostołów, krewnych – ale do tych, którzy wydają się być odeń daleko? Może dlatego, że za nimi tęskni? Czy jest w moim życiu ktoś, za kim tęsknię, lecz on (ona) nie chce lub nie potrzebuje kontaktu? Czy pozwalam, by ta tęsknota pomogła mi lepiej rozumieć (i kochać) tęskniącego Boga?
    Gospodarz potrzebował robotników, szukał ich od wczesnego rana. Ci pierwsi znosili ciężar dnia i spiekoty, być może w ciągu dnia narzekali na upał i pragnienie. Ci ostatni na pewno nie zmęczyli się tak bardzo, ale – ponieważ czekali na zatrudnienie cały dzień – mieli powody do wdzięczności i radości. Poszli do winnicy z zapałem. Ci pierwsi, niby zasłużeni i zapracowani, a jednak narzekający i niewdzięczni. Ci drudzy, niby mało zasłużeni i mało obciążeni, a jednak radośni i wdzięczni. Coś tu nie gra…. ale czy na pewno? Czego jest we mnie więcej, gdy myślę o pracy: narzekania, zmęczenia, niezadowolenia – czy wdzięczności i zapału? Czy modlę się za moje miejsce pracy, szefa, współpracowników, klientów?

    Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Bóg pyta nas dzisiaj o wolność, jaką dajemy Jemu w naszym życiu. Sami jesteśmy ograniczeni w poznaniu rzeczywistości, w działaniu, w planowaniu. Ulegamy grzechom, zmęczeniu, różnym destrukcyjnym wpływom. Ulegamy też czasem pokusie, by wszystko mieć pod kontrolą w życiu. Staramy się przez to zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem Bóg nie mieści się w żadne ramy, w które próbujemy Go wtłoczyć i nasze próby kontrolowania Go zawsze będą kończyły się fiaskiem. Czy dopuszczam do siebie tę myśl (ze wszystkimi jej konsekwencjami!), że Pan Bóg jest wolny? Czy pozwalam na to? Czy nie próbuję zaborczo kontrolować mojego życia – mojej rodziny, krewnych, znajomych, współpracowników, podwładnych? Czy potrafię dać Bogu i bliźniemu tyle wolności, ile im się należy?
Lectio Divina

873
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 18, 2020, 08:23:36 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. Gdy uczniowie to usłyszeli, bardzo się przerazili. W tamtejszej kulturze i religijności zdrowie, bogactwo i sukces materialny były jednoznacznie uznawane za skutek błogosławieństwa bożego. Osoba majętna więc uważana była za szczególnie podobającą się Bogu, który jej hojnie błogosławi i w ten sposób ją wynagradza za jej pobożność i wiarę. Dlatego takie słowa Jezusa były rewolucyjne i wprowadziły wśród uczniów zamieszanie. Chrystus konsekwentnie uczył uczniów nowego patrzenia na świat, nowego rozumienia tego, jak działa Bóg i jaki jest. Przyjęcie tego wymagało od nich zgody na zerwanie z głębokimi przekonaniami, w których wyrośli, i w których żyły ich rodziny i cała społeczność.
    Na ile masz taką postawę stawiania słów Jezusa ponad swoimi przekonaniami? Czy pozwalasz Mu zmieniać swoje poglądy? Które już zostały zmienione? Zmiana myślenia, wartościowania, dostosowująca nas do ewangelii to konsekwencja uznania Jezusa za Pana i Boga. Rezygnacja ze swoich przyzwyczajeń, nawyków myślowych, przekonań – jeśli są one sprzeczne z ewangelią – jest niezbędna.
    To niejako ogołocenie się, zubożenie i zdanie na Jezusa. To ryzyko bycia wyśmianym, izolowanym towarzysko, bycia stratnym finansowo. Dlatego Piotr zadał bardzo szczere pytanie: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? To pokazuje, że apostołowie rzeczywiście czuli się ogołoceni z różnych swoich własności – materialnych i duchowych. Jeśli ktoś realnie traci wiele, traci bezpieczeństwo i grunt pod nogami, to chce wiedzieć, co dalej. Jezus to wie, dlatego obiecuje nagrodę, która tak naprawdę oznacza współudział w Bożym Życiu, w Jego królowaniu. Jakiej nagrody, jakich dóbr oczekujesz od Boga? Czy Twoje oczekiwania i pragnienia mają perspektywę wieczności, czy nie skupiasz się tylko na życiu doczesnym?
Lectio Divina

874
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 17, 2020, 11:48:41 am  »
Św. Klemens Aleksandryjski (150 – ok. 215)
teolog
Homilia „Jaki bogacz może być zbawiony?” (© Evangelizo.org)

„Błogosławieni ubodzy w duchu” (Mt 5, 3)
Nie trzeba odrzucać dóbr, które mogą pomóc naszym bliźnim. Naturą rzeczy posiadanych jest być posiadanym, naturą dóbr jest obdarzanie dobrami. Bóg je przeznaczył dla dobra ludzi. Dobra są w naszych rękach jak instrumenty, narzędzia, z których robi się dobry użytek, jeśli tylko potrafimy się nimi posługiwać... Natura uczyniła z bogactwa sługę, a nie pana. Nie trzeba zatem umniejszać jego znaczenia, bo nie jest ono ani dobre, ani złe, lecz nieszkodliwe. Od nas samych zależy jego używanie, dobre lub złe; nasz duch i nasze sumienie są wolne w sposobie dysponowanie dobrami, które są nam powierzone. Zniszczmy zatem nie nasze dobra, ale pożądania, które mogą skazić korzystanie z nich. Kiedy staliśmy się uczciwi, będziemy potrafili je użytkować uczciwie. Te dobra, o których mówi się nam, że mamy się ich pozbyć, to nieuregulowane pragnienia naszej duszy... Niczego nie zdobędziecie, stając się ubogimi materialnie, jeśli pozostajecie bogaci w nieumiarkowane pragnienia.
Oto jak Pan pojmuje użytkowanie dóbr zewnętrznych; nie mamy pozbyć się pieniędzy, które pozwalają nam żyć, ale mocy, które sprawiają, że źle z nich korzystamy, czyli chorób duszy... Trzeba oczyścić naszą duszę, ogołocić ją, zubożyć i w tym stanie słuchać słów Zbawiciela: „Idź za mną”. On jest drogą, po której kroczy człowiek o czystym sercu... Ten uważa swoje bogactwo, złoto, pieniądze i domy za łaski Boże i odwdzięcza mu się, pomagając ubogim. Wie, że posiada dobra bardziej dla swoich braci niż dla siebie samego; jest silniejszy niż jego bogactwa i nie jest ich niewolnikiem; nie zamyka w nich swej duszy... I jeśli pewnego dnia jego pieniądze znikną, jego serce pozostanie równie radosne jak za pomyślnych dni. Ten człowiek, mówię wam, Bóg go ogłosi błogosławionym i nazwie „ubogim w duchu” (Mt 5, 3), dziedzicem Królestwa Bożego, które zostanie zamknięte dla tych, którzy nie potrafili obejść się bez swej obfitości.

875
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 13, 2020, 08:22:52 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom – te słowa modlitwy Pańskiej są skróconą wersją dzisiejszej Ewangelii. Piotr zapytał czy musi AŻ 7 razy przebaczyć bratu, który zawinił przeciw niemu. Jezus mu odpowiedział, że powinien to zrobić AŻ 77 razy. Wydaje się, że to zadanie jest jednym z największych wyzwań dla chrześcijanina. Ciągłe przebaczanie osobom, które wykroczyły przeciwko mnie. Zemsta, zawziętość, chęć odpłacenia za swoje krzywdy. Te myśli rodzą się w głowie w momencie krzywdy. Za takimi głosami pójść najłatwiej. Wydaje się, że właśnie to przyniesie ulgę. A Jezus mówi coś innego – chce mojego przebaczenia. 10 000 talentów to suma niewyobrażalna, niemożliwa do spłacenia, a Pan darował ją swojemu słudze, gdy ten upadł do jego stóp i go prosił. Wartość 10 000 talentów uświadamia, jak wiele przebaczył nam Pan Bóg. Ów sługa, któremu tak wiele darowano nie potrafił darować swojemu słudze 100 denarów. Dług 100 denarów, pokazuje jak za niewielkie krzywdy potrafimy toczyć boje z bliźnim o nasze racje.
    Bóg, poprzez śmierć Jezusa, uwolnił nas od brzemienia grzechu. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami (Kol 2,13-14), który nad nami ciążył. A czy my, odkupieni przez śmierć Jezusa przebaczamy AŻ 77 razy? Jak długo trzymam urazę, gdy moja żona/mąż nie wytrzyma i powie coś co mnie dotknęło do żywego i zraniło ? Co czuję, gdy moje dziecko bardzo źle się do mnie odezwie, jak reaguję? Jak zachowuję się, gdy w pracy padam ofiarą niesłusznych oskarżeń, plotek? Jaki jest mój stosunek do sąsiada, z którym nie jestem w stanie załatwić żadnej sprawy? Czy w tych i innych sytuacjach potrafię wybaczyć, czy może od razu wybieram walkę o swój honor, swoją rację, swoją sprawiedliwość? Czy przypadkiem podczas tej walki nie żądam zwrotu 100 denarów od mojego brata?
Lecxtio Divina

876
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 12, 2020, 12:00:51 pm  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Ten werset może nam się kojarzyć głównie z zawieraniem małżeństwa, ale on ma o wiele szersze znaczenie. Związanie i rozwiązanie to władza duchowa, dana każdemu z nas. Każdy z nas ma dary Ducha Świętego i Jego charyzmaty, które mają służyć Bogu i ludziom. Żeby je odkryć, trzeba najpierw zaprzyjaźnić się z Dawcą, czyli Duchem Świętym. Kim jest dla mnie Duch Święty i czy w ogóle jest obecny w moim myśleniu o Bogu? Czy modlę się o Jego przyjście nie tylko w dniu Pięćdziesiątnicy, ale na co dzień? Czy uczę się słuchać Jego natchnień i podszeptów?
    Kwestia władzy duchowej, danej każdemu z nas, ma wiele wątków. Moc słowa, przebaczanie, błogosławieństwo, ochrona przed złem. Bóg naprawdę bardzo nam ufa, oddając tak wiele w nasze ręce i ryzykując, że przejdziemy obok Jego darów obojętnie, z ignorancją. Czy mam świadomość, że wypowiadane przeze mnie słowa mają moc sprawczą? Czy zdaję sobie sprawę, jak wiele zniszczeń duchowych potrafi wywołać narzekanie lub czarnowidztwo? Czy biorę odpowiedzialność za słowa wypowiadane w kierunku najbliższych, a zwłaszcza dzieci? “Z ciebie to już nic nie będzie!”. “Skończysz w kryminale!”. “Ten młodszy to ciamajda, nic mu się w życiu nie uda”. Nie zdajemy sobie sprawy, jak mocno naszymi słowami kształtujemy rzeczywistość własną i bliźnich, a potem mamy pretensje do Boga – że z dziecka nic nie wyrosło dobrego, skończyło w kryminale, nic się w życiu nie udało… Najwyższy czas oprzytomnieć!
    Bardzo mocną władzą duchową, daną nam przez Boga, jest przebaczenie. Jeśli doświadczamy krzywd, przykrości, zranień, to naturalnym dla nas jest myślenie o krzywdzicielu, często z silnymi emocjami. Niechęć, nienawiść, strach, uczucia gniewu i żalu, omijanie kogoś z daleka. Bywa, że sąsiedzi lub członkowie rodziny nie rozmawiają ze sobą przez całe lata. Niby czujemy się z tym silni (na zasadzie: ja się nie dam już zranić), a tak naprawdę jak długo trwamy w gniewie, tak długo jesteśmy uwiązani do krzywdziciela. To on jest w centrum naszych uczuć, myśli, czasem i decyzji. Dopiero podjęcie przebaczenia, jako wolnej i świadomej decyzji na modlitwie, uwalnia nas od tych więzów. Wszystko, co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Jeśli masz w sercu żal do kogoś, nawet jeśli to tylko drobna sprawa, nie zaniedbuj przebaczenia, aby zachować duchową wolność i realizować wolę Bożą. Przebaczenie nie oznacza, że mamy rzucać się krzywdzicielowi na szyję i udawać, że nic się nie stało. Masz prawo zachować zdrowy dystans. Pamiętaj jednak, że gniew, nieprzebaczenie, złość i urazy szkodzą przede wszystkim tobie i twojej relacji z Bogiem. Nie trzymaj w sercu tych uczuć. Przebaczaj, by być wolnym człowiekiem.

877
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 11, 2020, 08:27:23 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. O które cechy dziecka może chodzić? Niesamodzielność, posłuszeństwo, zależność, bezwarunkowa miłość do rodziców i całkowite zaufanie, świadomość swojej małości, prawdomówność, szczerość, spontaniczność bez oglądania się na ludzi, fantazja, pewność, że najbardziej szalony pomysł da się zrealizować, poczucie bezpieczeństwa i wartości czerpane od rodziców? O czym Jezus chce Ci dziś przypomnieć, stawiając przed Tobą dziecko? Czego Ci brakuje, by być jak dziecko wobec Boga?
    Wyobraź sobie, że Jezus przygarnia Ciebie sprzed lat – gdy miałaś/eś kilka, może 10 lat. Pan patrzy Ci z bliska w oczy… co Ci mówi? Co Ty, jako dziecko, chcesz Mu powiedzieć?
    Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych (…) nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych. Bóg był wpatrzony w Ciebie od momentu poczęcia i nigdy nie stracił Cię z oczu, nigdy Cię nie skreślił, nie zapomniał, nie spisał na straty. Nigdy nie było Mu obojętne Twoje cierpienie. Zawsze czekał z nadzieją, że przyjdziesz jeszcze bliżej, czuwał i podpowiadał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną. (Iz 49, 15-16) Tylko głębokie przyjęcie tej prawdy pozwala na wzrastanie w dziecięctwie bożym.
Lectio Divina

878
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 10, 2020, 10:00:56 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Bóg jest obecny nie tylko w tym co jest dobrem i miłością, ale także w cierpieniu. Skoro: „gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa”, to służąc Chrystusowi będziemy doświadczać także cierpienia. Doświadczymy go tak, czy owak, bo jest konieczne dla oczyszczenia naszej miłości, ale dla sługi Chrystusa cierpienie będzie nie tylko oczyszczeniem z egoizmu, lecz także przejawem bycia z Bogiem, więzi z Nim – Komunii świętej.

Nie traktujmy więc cierpienia źle, jak jakieś przekleństwo. Ono nie jest naszym ostatecznym przeznaczeniem, ale jest potrzebne i może być owocne, jeśli tylko chcemy.

879
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 07, 2020, 11:36:33 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Owszem, pójście za Jezusem dużo kosztuje. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bo jak mawiał św. Jan Paweł II, to co ma wartość, dużo kosztuje. A pójście za Jezusem ma wielką wartość. Kto idzie za Jezusem ogromnie dużo zyskuje. Przede wszystkim zyskuje niesamowitego przewodnika i mistrza. Zyskuje więc ogromną mądrość. I bardzo dobry projekt na życie. Projekt nie gwarantujący wprawdzie szybkiej i łatwej przyjemności, ale za to gwarantujący prawdziwe szczęście.

Idźmy więc za Jezusem. I nie zrażajmy się tym, że nie zawsze uda nam się przy Nim wytrwać. Gdy stracimy Go z oczu, wróćmy. On zawsze będzie czekać.


Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Brać krzyż. Wielu z nas odruchowo boi się tych słów, gdyż kojarzy je z nieszczęściem, ciągłymi kłopotami, nieustannymi chorobami i udrękami, ponieważ krzyż w pierwszej kolejności oznacza mękę i śmierć. Kto by chciał tak dobrowolnie, bez przymusu brać to na siebie? Ale tak naprawdę to nie o to tu chodzi. Przede wszystkim chodzi o to, że mamy pełnić wole Bożą, odkrywać Jego plan dla naszego życia. A przecież Jezus powiedział, że przyszedł, aby owce miały życie i to życie w obfitości (J10,10). Czy to stoi w sprzeczności do krzyża oznaczającego cierpienie? Nie, bo, jak mówi św. Paweł, przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. (Dz 14,22).

    Zauważyłem, że po latach chodzenia Jego ścieżkami, stawiania Jezusa na pierwszym miejscu w życiu, choćby poprzez przeznaczanie czasu na modlitwę i Słowo Boże każdego dnia, widać u mnie jakieś owoce Ducha – miłość, radość, pokój, cierpliwość a nawet, co przychodziło mi z trudnościami – opanowanie (por. Ga 5, 22-23). Przychodzące kłopoty nie burzą już tak mojego pokoju i radości, jak kiedyś. Może to jest także spełnieniem tych słów Jezusa o pozyskiwaniu Jego życia, gdy “tracimy” czas naszego życia na spotkanie z Nim czy usłużenie Jemu w potrzebujących?

    Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? To pytanie kieruje uwagę na to, co będzie później, po śmierci. Czy inwestując całe moje siły w to, co na ziemi a nie w niebie, naprawdę robię dobry interes, interes życia? Jak będąc w świecie i całym jego brudzie nie ponieść szkody na duszy, to znaczy jak ją zachować w takim stanie, aby Pan na jej widok, gdy stanę przed Nim kiedyś twarzą w twarz, powiedział: wejdź do radości twego pana! (Mt 25,21). Nie mam gotowych recept, szukam i zachęcam cię byś nie ustawał w swoich poszukiwaniach.
lectio divina

880
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 06, 2020, 11:00:51 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Jezus wybiera trzech uczniów i idzie na górę, aby się modlić. W czasie modlitwy się przemienia. Wygląd Jego twarzy odmienia się, a Jego odzienie staje się lśniąco białe. Greckie słowo określające tę przemianę to znane w naszym języku i literaturze słowo “metamorfoza”, czyli gruntowna przemiana kogoś, jego sposobu myślenia, postępowania i niekiedy również wyglądu. Tak właśnie przemienia modlitwa.
    Głos wydobywający się z obłoku, który w Biblii jest symbolem obecności samego Boga, potwierdza tożsamość Jezusa. Przyglądając się tej scenie możemy wyciągnąć dla nas następujący wniosek: modlitwa jest oddechem życia chrześcijańskiego, a także wyrazem ufności i zawierzenia wobec Ojca. Tylko w dialogu z Nim Bóg Ojciec nadaje nam tożsamość. Życie modlitwą pozwala odpowiedzieć na pytania po co żyjemy i dokąd zmierzamy. Zagubienie, odczuwana pustka i bezsens to objawy braku rozmowy z Bogiem. On na każdym spotkaniu z nami potwierdza swoją miłość do nas, mówiąc: Jesteś moim wybranym dzieckiem! Prośmy, abyśmy byli wśród tych wybranych, którzy doświadczą przemienienia – metamorfozy na modlitwie.
lectio divina

881
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 05, 2020, 09:31:17 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz” (Mt 15, 28).  Te słowa potwierdzają, że Jezus wspomaga wszystkich, którzy w niego wierzą. Nawet tych, którzy jak owa kobieta nie należeli do narodu wybranego ale tak jak ona pokazują głębię swojej wiary. Jezus jest Bogiem wszystkich ludzi. I tych, którzy należą do owczarni (naród Izraela) i tych, którzy pochodzą spoza niej. Naród wybrany po wielekroć sprzeniewierzył się Bogu ale na zawsze pozostanie narodem wybranym bo Słowo Boże jest wieczne i niezmienne.
    Jezus przeszedł przez świat aby nauczać i zbawić wszystkich, również pogan. Odkupił winy wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek żyli, żyją i żyć będą na tym świecie aż do jego końca.
    Wszystko czego musimy dokonać aby skorzystać z Jego odkupieńczej śmierci to przyjąć ten Jego dar. Uwierzyć w Niego i żyć według Jego nauki. Nie wierzyć to znaczy odrzucić życie wieczne, które Jezus nam zapewnia przez śmierć i zmartwychwstanie. To nasz wolny wybór. Wolna wola człowieka dana mu przez Boga to możliwość wyboru. Bóg nie zniewala choć może wszystko. Kochający Bóg cierpi gdy człowiek Go odrzuca ale nie używa przeciw człowiekowi swej niezmierzonej potęgi. Wbrew woli człowieka nie chce w nim działać.
    Doceńmy wartość ofiary Chrystusa i doceńmy Bożą miłość do rodzaju ludzkiego. Trwajmy w wierze a będziemy zbawieni. Królestwo Boże oferuje nam to czego nie możemy za żadną cenę osiągnąć w życiu doczesnym – wieczne życie i wieczną radość.
Lectio Divina

882
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 04, 2020, 02:47:53 pm  »
Ryszard Kapuściński rozróżnia między niewidomym, który jest ostrożny, a zaślepionym: pysznym i pewnym siebie.
Jezus przestrzega przed faryzeuszami nazywając ich ślepymi przewodnikami ślepych prowadzących innych na zatracenie.
ks. Burzyk

883
Droga / Odp: Droga
« dnia: Lipiec 28, 2020, 10:59:12 am  »
[Mieczysław Łusiak SJ]:

Na tym świecie żyjemy po to, by wzrastać i dojrzewać do życia w Niebie. Wszyscy jesteśmy z natury dobrym nasieniem i powinno wyróść z nas coś bardzo dobrego, ale możemy „zmutować” i stać się chwastem. Dzieje się tak, bo jesteśmy wolni i „geny” zła są w zasięgu naszej ręki, aby nasze wzrastanie w dobru było wolnym wyborem.

W Niebie zła już w ogóle nie ma. Niebo jest stanem, w którym jesteśmy na zawsze oddzieleni od zła, bo jest to stan dla ludzi całkowicie dojrzałych, którzy wyrośli już z wszelkiego zainteresowania złem.

884
Droga / Odp: Droga
« dnia: Lipiec 27, 2020, 09:22:53 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Ziarno gorczycy, o którym mówi Jezus, jest faktycznie bardzo małe – mniejsze od znanych nam ziaren maku. I rzeczywiście, w ciągu paru tygodni potrafi wyróść z niego całkiem spore drzewko.

Niesamowita jest moc królestwa niebieskiego. I niesamowite są efekty przyjęcia tego królestwa przez człowieka – życie człowieka staje się bardzo bogate i życiodajne, staje się miejscem dobrym dla innych. Warto pozwolić, aby królestwo Boże nas „zakwasiło”, to znaczy spokojnie, ale konsekwentnie pracując w nas, nadało nam nową jakość.

885
Droga / Odp: Droga
« dnia: Lipiec 24, 2020, 12:40:31 pm  »
Ponawiaj czytanie, aż znajdziesz fragment, który Cię porusza. Zatrzymaj się na nim.

Meditatio (powtarzanie)

Przeczytaj 2-3 razy fragment, który Cię poruszył. Czytaj go powoli, delektując się każdym słowem. Pytaj siebie: „Co Bóg mówi do mnie?”.

Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Kluczowe w tym fragmencie jest wyrażenie “rozumieć słowo”, zawarte na początku i na końcu fragmentu, spina go w jedną całość. Nasze “rozumieć”, to przepuścić coś przez maszynę logiki i rozumu, biblijne “rozumieć” (gr. suniemi) powiązane jest z rozeznaniem i czynem, jak w Liście do Efezjan – usiłujcie zrozumieć co jest wolą Pana (5,17). Dlatego ten, który wydaje owoc, to człowiek, który zadał sobie trud, aby odczytać w Słowie zamiar i prowadzenie Pana i za tym idzie, jest posłuszny Słowu. Czy zadajesz sobie codzienny trud “rozumienia, czyli wsłuchiwania się w Słowo?”
    Myślę sobie, że kluczem do “rozumienia Słowa” nie jest jakieś szczególne wykształcenie, liczba przebytych rekolekcji ale otwartość, gotowość na przyjęcie tego, co Pan pozwoli nam zrozumieć, gdy przychodzimy wsłuchiwać się w Jego słowa. Zresztą sam to wyraźnie powiedział – Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,25). Czy przed słuchaniem Słowa, czy to na liturgii czy w osobistym studium Biblii, prosisz zawsze Ducha Bożego o otwartość, gotowość na przyjęcie tego, co Słowo powie tobie i o tobie?

    … przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. To zdanie mocno mnie dziś dotknęło, uświadomiło mi, że istnieje walka duchowa o to, aby Słowo do mnie dotarło, zakorzeniło się w moim sercu i wydało jakiś owoc –  miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22). A jeśli istnieje taka walka, to trzeba się nieco natrudzić, aby ją wygrać, np. zawalczyć, mimo codziennych trudów, o czas dla Słowa? Jeśli Złemu zależy na tym, aby mnie odciąć od Słowa, to może ja powinienem zadbać o to, aby jak najczęściej “rozumieć Słowo”?

Strony: 1 ... 57 58 [59] 60 61 ... 129