Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - pawel

Strony: 1 ... 56 57 [58] 59 60 ... 129
856
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 15, 2020, 08:28:12 am  »
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ:

Ów Jezusowy „testament z krzyża”, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia jest potwierdzeniem, że jesteśmy rodzeństwem Jezusa. Tym samym Bóg przyznał się do nas. Do nas, którzy nie raz wyrzekaliśmy się Jego i odrzucaliśmy Go, mimo że objawiał się nam jako bardzo nam bliski. Bóg przyznał się do nas. Na krzyżu, który oznaczał radykalne odrzucenie Go. Przyznaje się zawsze, gdy sprawowana jest Eucharystia. Przyznaje się zawsze, gdy spotykamy się z Jego Matką. Dlatego tak ważne jest uczestnictwo w Eucharystii i bycie z Maryją.

857
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 14, 2020, 09:35:31 am  »
    Odkrycie wartości krzyża domaga się przekroczenia pewnego poziomu wiary. Gdy człowieka naturalnego spotykają przeciwieństwa życia, cierpienie, niesprawiedliwość uruchamia się w nim narzekanie, szemranie, złorzeczenie, biadolenie, przeklinanie. Autor Księgi Liczb właśnie ukazuje tę prawdę: W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: „Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny. Nie ma znaczenia, że zostali wyprowadzeni z Egiptu, przeszli przez Morze Czerwone, ujrzeli martwych żołnierzy egipskich. Te wydarzenia nie zrodziły w nich zaufania do Boga żywego. Cena, jaką zapłacili za brak wiary, była tragiczna – śmierć na pustyni. Jak zachowujesz się, gdy spotykają cię przeciwności życiowe? Kogo wówczas oskarżasz?
    Lekarstwem na ukąszenia miał być miedziany wąż na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu. Spojrzenie na miedzianego węża, to dla nas spojrzenie z wdzięcznością na ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa, ponieważ była to cena naszego życia. Nasze narzekanie, marudzenie, szemranie mamy przekształcać w dziękczynienie. Święty Paweł w Liście do Rzymian pisze: W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was (1Tes 5,18). Człowiek potrzebuje trenować dziękczynienie, aby doświadczać mocy Bożej w swoim życiu. Wiara w Jezusa Chrystusa wyraża się w dziękczynieniu. Czy jesteś człowiekiem dziękczynienia? Czy na swoje cierpienie reagujesz dziękczynieniem?
Lectio Divina

858
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 11, 2020, 12:06:48 pm  »

    Jestem specjalistą od innych. Wyraźnie widzę grzechy i braki drugiego człowieka. Problem pojawia się wtedy, gdy powinienem przyjrzeć się samemu sobie, ale swoje grzechy widzę słabo. Nawet, jeśli gdzieś tkwi we mnie owa “belka”, to i tak nie jestem w stanie jej dostrzec. Na pytanie Jezusa, dlaczego nie dostrzegam swojej drzazgi odpowiedziałbym – nie wiem, ale doceniam i dziękuję za tych, którzy obnażają moją “ciemną stronę” – najlepiej robią to wszyscy ci, których nie znoszę, którzy mnie denerwują, na których sam widok dostaję szału i mdłości. Ci właśnie pokazują mi przez to miejsca mojej słabości. Dość trudno mi to wypowiedzieć, ale dziękuję Ci Panie za nich wszystkich.

    Słowo “obłudnik” to greckie “hupokrites”. Hipokryta – co innego myśli a co innego robi, udaje kogoś, gdy w rzeczywistości jest zupełnie inny. Jezus nazywa ludzi ślepcami i hipokrytami, gdy dostrzegają braki innych, a nie swoje. Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata. Uwalnianie się od hipokryzji jest darem Ducha Świętego. On przekonuje o grzechu i On potrafi z tego grzechu wyprowadzić. Praca Ducha Świętego w nas prowadzi do uznania, że jestem grzesznikiem i  stworzeniem, które potrzebuje w swoim życiu Boga żywego. Czy usilnie prosisz Ducha Bożego, aby pokazał ci twój grzech, twoją hipokryzję?

    Jak już ujrzę grzech, mogę wołać do Jezusa jak ewangeliczni ślepcy: Jezusie, Synu Dawida ulituj się nade mną! Spraw, abym przejrzał! Usuń drzazgę z mojego oka! Zdarza mi się, że czasami wołam tak dość długo, aż te zdania przenikną gdzieś głębiej, do serca, aż poczuję, że stają się częścią mnie samego, że pracują we mnie. Czy jesteś natrętny wobec Jezusa, jeśli chodzi o twoje nawrócenie? Czy jesteś gotów pozwalać Mu działać w tobie jak chce, aby prowadzić cię dalej?

859
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 10, 2020, 10:22:00 am  »
[Mieczysław Łusiak SJ]:

​Jezus namawia nas dziś do bezwarunkowej, czyli czystej miłości. Któż z nas nie chciałby być kochany taką miłością? Kto nauczy się takiej miłości, ten jej też doświadczy: „Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”. Kto nauczy się takiej miłości ma bowiem zapewnione życie wieczne w Niebie, gdzie Miłość będzie podstawowym doświadczeniem. Jednak nauka takiej miłości musi odbywać się w klimacie zgoła przeciwnym: w zetknięciu z nieprzyjaciółmi i w doświadczeniu niewdzięczności. Uczyć się miłości, gdy zewsząd doświadczamy tylko miłości, to mniej więcej tak samo, jak uczyć się pływać bez wchodzenia do wody.

​Obyśmy byli otoczeni ludzką życzliwością, ale gdy jej brakuje nie rozpaczajmy, bo to jest dobra okazja, by nasza miłość wzrosła i oczyściła się.

860
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 09, 2020, 10:32:16 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Jezus podniósł oczy na swoich uczniów. Patrzył w inną stronę, ale teraz podniósł oczy i Jego spojrzenie spoczęło na nich…. a dopiero potem zaczął mówić im o bardzo ważnych, życiowych sprawach. Jezus patrzy na nas nieustannie. Jego spojrzenie, choć nie zawsze widzimy Je w jakimś wizerunku lub w Hostii, spoczywa na nas. Warto sobie to czasem głęboko uświadomić, bo to bardzo pomaga, a zarazem oczyszcza. Fakt, że Bóg na nas patrzy cały czas, budzi wielką nadzieję, ale i zarazem grozę. Nawet gdy jestem sam(a) w domu i nikt mnie nie widzi, nawet gdy myślę o czymś (lub o kimś) i nikt nie zna tych myśli – On mnie widzi. Zatrzymaj się przy tym.
    Jedną z naszych naturalnych potrzeb jest poczucie przynależności. Jesteśmy jednak odrzuceni przez świat, każdy doświadcza tego według własnej miary – jedni bardziej, inni mniej, ale niewątpliwie przyznanie się do Jezusa skutkuje odrzuceniem: w pracy, w rodzinie, w sąsiedztwie etc. To odrzucenie jest przeciwne naszej potrzebie przynależności. Jednak Jezus nas zna i w swojej obietnicy wychodzi nam naprzeciw. Idąc za Mistrzem, otrzymujemy przynależność do Królestwa Niebieskiego. Mamy ją już teraz: Królestwo Boże należy do mnie, a ja do Niego.
    Jezus nie mówi, że będzie łatwo, ale zapowiada nagrodę za wytrwałość w trudnościach. Wielu ludzi śmieje się z tego: wiara dla naiwnych, iluzja dla słabeuszy, nagroda po śmierci! A jednak Słowo Jezusa niezmiennie uspokaja i zapewnia: wielka jest wasza nagroda w niebie. W historii świata było, jest i będzie wiele organizacji, sekt i komun, które próbują budować na ziemi raj, gdzie wszyscy się kochają i są równi, gdzie nie ma łez i śmierci. My wiemy, że taki świat nastąpi dopiero po paruzji, bo teraz nie ma szans zaistnienia. Pomyśl o chrześcijanach, którzy z powodu przynależności do Królestwa giną lub są prześladowani w różnych częściach świata. Czy oni są obecni w twojej modlitwie?
Lectio Divina

861
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 08, 2020, 09:11:28 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Jakże ważne dla historii zbawienia było narodzenie osób wymienionych w dzisiejszej Ewangelii! A przecież nie wszyscy oni byli „święci”. Bóg pisze prosto na krzywych liniach ludzkiego życia i na krzywych liniach historii świata.

​Maryja nie wzięła się znikąd. I znikąd nie wziął się Bóg-Człowiek, Jej Syn. Przypomina nam o tym dzisiejsze święto i dzisiejsza Ewangelia. Dobro nie bierze się znikąd. Zawsze jest owocem jakieś historii, nie koniecznie pięknej i dobrej, tak jak nie zawsze piękna i dobra była historia Izraela, historia protoplastów Maryi i Jej Syna. Skoro Bóg jest obecny w historii, to dlatego nie jest ona nigdy do końca zła. Z każdego złego zawirowania historii Bóg potrafi wydobyć wielkie dobro i doprowadzić historię do szczęśliwego końca.

862
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 07, 2020, 09:05:28 am  »
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ

Jeśli zaniechamy czynienia dobra, z jakichkolwiek motywów, nawet pobożnych, to tak jakbyśmy niszczyli życie. Dobro bowiem, to życie (i na odwrót). Można więc zaniechać czynienia dobra, ale tylko w imię większego dobra. A po czym rozpoznać można prawdziwe dobro? Po tym, że w jakiś sposób pomnaża życie, lub chociaż je umacnia. Dlatego mówi się niekiedy o „martwej pobożności” albo o „martwej wierze”. Pobożność i wiara są „martwe”, gdy nie pomnażają życia.

863
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 04, 2020, 12:17:10 pm  »


Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego. Patrząc na te słowa w sensie przenośnym, mam wrażenie, że wielokrotnie jest tak, jakby Jezus w moim życiu jakoś się ukrywał, był nieobecny, jakby ktoś go zabrał. Zwracam się do niego na modlitwie i głucha cisza, pytam a On nie odpowiada, potrzebuję Jego pomocy i odczuwam, jakbym był zdany wyłącznie na siebie. Literacko wyraża taką tęsknotę za ukrytym Bogiem księga Pieśni na Pieśniami: Na łożu mym noca szukałam umiłowanego mej duszy, szukałam go, lecz nie znalazłam (Pnp 3,1). Co robisz w takiej sytuacji – poddajesz się czy wytrwale szukasz i jesteś wierny, cierpliwy i uparty aby znaleźć?
    Młode wino należy wlewać do nowych bukłaków. Czuję się dokładnie jak bukłak, który z biegiem czasu starzeje się, zatraca swoje właściwości i trudno mu przyjmować nowe wino Bożego myślenia, które buzuje i może go rozsadzić. Mój bukłak, to moje utarte schematy myślowe, sposoby działania i pomysły na życie. A Bóg ciągle przychodzi do mnie z nowym winem, aby poprowadzić mnie dalej, bardziej ku sobie. Czasami mam już dość, bo jestem dość leniwy albo chcę mieć święty spokój. Stąd dochodzi do konfliktu mojego myślenia i myślenia Bożego. I słyszę pytanie – czy chcesz zmienić swój bukłak, abym wlał w niego moje młode wino? No właśnie, nawet nie chodzi o to czy możesz, ale czy chcesz?
    Kto się napił starego, nie chce potem młodego. Moja bratowa, po wielu latach, próbuje rozpocząć życie wiary. Dla niej to nowość, nowe wino a bukłakiem jest już nieco … starym. Nie potrafiła nawet odmówić czegoś tak prostego, jak koronka do Bożego miłosierdzia. Po prostu jej nie wychodziło, tak jakby to młode wino lało sie dziurawym bukłakiem. Nagle stał się cud, wszystko zmieniło się w mgnieniu oka, gdy znalazła się osoba modląca się i poszcząca w jej intencji. Tak, Pan może zmienić twój dziurawy czy nieprzystosowany do nowego wina bukłak dzięki komuś innemu. Pomyśl dziś, czy w taki sposób możesz naprawić czyjś bukłak? A może sam tego potrzebujesz i powinieneś poprosić o to samo kogoś innego?

864
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 03, 2020, 10:38:17 am  »


Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Czy nie doświadczamy raz po raz, że piękne nawet rzeczy materialne, płytkie relacje, powierzchowne namiętności i emocje napędzane różnymi wydarzeniami, które śledzimy w mediach, zaczynają w końcu nudzić? To znudzenie powierzchownością trafnie ujął kiedyś pisarz Waldemar Łysiak: Gdy czasami ktoś mnie pyta czy aby nie jestem zmęczony, odpowiadam: – Zmęczony ani trochę, mam ciągle duszę bardzo młodą. Ale jestem znudzony do imentu, gdyż tyle razy przeżyłem wszystko – szczęście i pecha, mądrość i durność, tworzenie i cierpienie, brawury i globtrotury, namiętność i obojętność, biedę i zamożność, smutek i radość, filantropię i pitekantropię, obżarstwo i bibliofilstwo, nikotynę i adrenalinę – mógłbym długo wyliczać to prawie wszystko, które skazało mnie na już tylko powtarzalność.

    Takie znudzenie i poczucie bezsensu jest, wbrew pozorom, normalne. Jeśli bowiem jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga – nieskończonego – to jeśli pozostawimy Go na marginesie życia, zawsze znudzi nas to, co skończone i płytkie. Tylko Bóg żywy nadaje ludzkiemu życiu sens, spełnienie i radość życia. Dziś Pan przychodzi ze słowem Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów! To wezwanie, aby nie żyć powierzchownie, dokonać jakiejś zmiany, jakiegoś nowego otwarcia w życiu. Jakiego? Modlitwa to dialog, wsłuchaj się, smakuj dzisiejsze słowo, pytaj Pana i oczekuj Jego odpowiedzi.
    Zmiana jest trudna, dlatego bywa, że na tę głębię wprowadzają nas trudne sytuacje życiowe, kryzysy małżeńskie, firmowe lub cokolwiek innego, co domaga się nowej odpowiedzi. Pozostawienia tego co znane, aby pójść w nieznane. W tym wszystkim Jezus mówi dziś także nie bój się. Nie bój się, bo, jak śpiewamy w znanym kanonie – jest przy tobie Chrystus. Czy przechodząc przez życiowe zmiany i zawirowania odwołujesz się do Jego obecności? Czy przyzywasz Jego obecności? Czy robisz wszystko, co możesz, aby trwać w Jego obecności?
lectio divina

865
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 03, 2020, 08:37:22 am  »
Służebnica Boża Madeleine Delbrêl (1904-1964)
misjonarka ludzi ulicy
Wszędzie, gdzie jesteśmy (© Evangelizo.org)

Pustynia tłumów
Samotność, o mój Boże,
To nie fakt, że jesteśmy sami.
Jest wtedy, kiedy jesteś tutaj
bo przed Tobą wszystko staje się martwe
lub wszystko staje się Tobą...
Czy jesteśmy wystarczająco dziećmi, aby pomyśleć, że ci wszyscy zgromadzeni ludzie
są wystarczająco dorośli,
wystarczająco ważni,
wystarczająco żywi,
aby nam zasłonić horyzont, kiedy spoglądamy w Twoją stronę.
Być sam,
to nie wyprzedzenie ludzi lub pozostawienie ich;
być sam, to wiedzieć, że jesteś wielki, o mój Boże,
że tylko Ty jesteś wielki.
I nie ma znaczącej różnicy między ogromem ziaren piasku i ogromem zgromadzonych żywotów ludzkich.
Różnica nie uszkadza samotności,
bo co sprawia, że ludzkie żywoty są bardziej widoczne
w oczach naszej duszy, i obecne,
to łączność z Tobą,
ich nadzwyczajne podobieństwo
do Jedynego.
To jakby część Ciebie i ta część
nie rani samotności...
Nie czyńmy zarzutów światu,
nie czyńmy zarzutów życiu,
że zasłania nam oblicze Boga.
Znajdźmy to oblicze, to ono zasłoni, wchłonie wszystko...
Nieważne nasze miejsce w świecie
nieważne, czy jesteś pełen ludzi, czy pusty.
Wszędzie jesteśmy „Bóg z nami”,
wszędzie jesteśmy Emmanuelami.

866
Droga / Odp: Droga
« dnia: Wrzesień 01, 2020, 09:45:08 am  »
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]

Słowo Jezusa jest „pełne mocy”, ponieważ jest prawdą. Zły duch boi się prawdy. Prawda go gubi. Prawda jest środowiskiem zupełnie obcym dla niego. Dlatego kiedy unikamy prawdy i nie stajemy w niej, narażamy się bardzo na wpływ złego ducha. Oczywiście nie każdą prawdę należy mówić w każdej sytuacji, ale wewnętrznie powinniśmy zawsze stać w prawdzie – jeśli chcemy być mocni i odporni na zło. I pamiętajmy, że źródłem prawdy jest przede wszystkim Bóg.

867
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 31, 2020, 12:09:56 pm  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Łukasz ewangelista nadmienia, że Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. Przychodzi do Nazaretu z całym bagażem wspomnień ze swojego dzieciństwa, nawiązanych relacji, przyjaciół, pracy z Józefem, dobrych wspomnień ze swoją ukochaną mamą. Jest człowiekiem i został zanurzony w cały proces rozwoju człowieka. Dociera również do synagogi: W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Wygłasza expose swojej misji w  rodzinnym mieście, ale niestety wyrzuca mieszkańcom niewiarę i brak posłuszeństwa, co kończy się to mało ciekawie. Wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. Jakie wspomnienia towarzyszą twojemu dzieciństwu? Do czego najczęściej wracasz? Co chciałbyś wymazać ze swojej pamięci? A może poprowadź dziś na ten temat dialog z Jezusem pytając Go jak On widzi twoje dzieciństwo?
    Jezus wygłasza swoje expose i jego głównym przesłaniem jest wolność. Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi. Jezus również objawia warunki wolności. Są trzy jej warunki: wiara, posłuszeństwo i  przyjmowanie prawdy o sobie. Mieszkańcy Nazaretu nie byli w stanie przyjąć prawdy o sobie, dlatego Jezus stał się dla nich wrogiem publicznym. Wolność naznaczona jest trudem i bólem w poznawaniu siebie i przekraczaniu swoich ograniczeń. Zmiana zawsze coś kosztuje. Mieszkańcy Nazaretu nie chcieli przyjmować Prawdy dla swojego nawrócenia. Czy doświadczasz wolności Bożego dziecka, czy z Jezusem czujesz się człowiekiem wolnym? Jak przyjmujesz prawdę o sobie, którą objawia ci Boże słowo?

lectio divina

868
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 20, 2020, 08:59:50 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. W liturgii słowa poprzednich dni Jezus przyrównywał królestwo Boże do winnicy, do pracy w której Bóg nas zaprasza, w której spodziewa się owoców. Słowo dzisiejsze pokazuje nam inny obraz – obraz Królestwa Bożego jako królewskiej weselnej uczty.
    Jakie masz skojarzenie z życiem z Bogiem, z Niebem. Czy faktycznie Bóg i Jego królestwo (które będzie w życiu przyszłym, ale którego zadatków już doświadczamy w tym życiu) kojarzy ci się z wielką radością, obfitością, ucztowaniem, tańcem, beztroskim świętowaniem? Czy w twoim przeżywaniu wiary jest miejsce na radosne świętowanie?
    Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi. Bóg cierpliwie i wielokrotnie ponawia swoje zaproszenie… jeżeli jesteśmy w Kościele, jesteśmy ochrzczeni, to niewątpliwie jesteśmy wśród tych „uprzywilejowanych”, zaproszonych na ucztę. Ale jaka jest Twoja osobista odpowiedź na Boże zaproszenie? W czym się ona konkretnie wyraża?
    Dlaczego niektórzy z zaproszonych odrzucają zaproszenie? Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa… Dopóki nie żyjemy naprawdę Bogiem, On sam i sprawy Jego Królestwa są dla nas czyś drugoplanowym, niekonkretnym, czymś lekceważonym (nawet jeżeli nie otwarcie, to w praktyce życia). Żyjemy przede wszystkim naszą „rzeczywistością”, naszymi sprawami (tym są symbole pola i kupiectwa). Wtedy w „naturalny” sposób odrzucamy zaproszenie Boga. Proś Pana, abyś w swoim zabieganiu potrafił odczytać jego zaproszenie i go nie zignorował.

869
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 19, 2020, 10:52:52 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Gospodarz mówi do robotnika: “przyjacielu”. To słowo występuje w Ewangelii św. Mateusza zawsze w takim kontekście, że jest wypowiadane w kierunku osoby zdradzającej, nie spełniającej wymagań, kogoś kto zawiódł. Mt 26,50. Jezus mówi “przyjacielu” do Judasza. Mt 22,12. Król wyprawiający ucztę mówi “przyjacielu” do gościa, który wszedł bez stroju weselnego. Mt 11,19. Żydzi nazywają Jezusa “żarłokiem, pijakiem, przyjacielem grzeszników”. Dlaczego Pan Bóg nie mówi “przyjacielu” do tych, którzy idą za Nim – uczniów, apostołów, krewnych – ale do tych, którzy wydają się być odeń daleko? Może dlatego, że za nimi tęskni? Czy jest w moim życiu ktoś, za kim tęsknię, lecz on (ona) nie chce lub nie potrzebuje kontaktu? Czy pozwalam, by ta tęsknota pomogła mi lepiej rozumieć (i kochać) tęskniącego Boga?
    Gospodarz potrzebował robotników, szukał ich od wczesnego rana. Ci pierwsi znosili ciężar dnia i spiekoty, być może w ciągu dnia narzekali na upał i pragnienie. Ci ostatni na pewno nie zmęczyli się tak bardzo, ale – ponieważ czekali na zatrudnienie cały dzień – mieli powody do wdzięczności i radości. Poszli do winnicy z zapałem. Ci pierwsi, niby zasłużeni i zapracowani, a jednak narzekający i niewdzięczni. Ci drudzy, niby mało zasłużeni i mało obciążeni, a jednak radośni i wdzięczni. Coś tu nie gra…. ale czy na pewno? Czego jest we mnie więcej, gdy myślę o pracy: narzekania, zmęczenia, niezadowolenia – czy wdzięczności i zapału? Czy modlę się za moje miejsce pracy, szefa, współpracowników, klientów?

    Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Bóg pyta nas dzisiaj o wolność, jaką dajemy Jemu w naszym życiu. Sami jesteśmy ograniczeni w poznaniu rzeczywistości, w działaniu, w planowaniu. Ulegamy grzechom, zmęczeniu, różnym destrukcyjnym wpływom. Ulegamy też czasem pokusie, by wszystko mieć pod kontrolą w życiu. Staramy się przez to zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem Bóg nie mieści się w żadne ramy, w które próbujemy Go wtłoczyć i nasze próby kontrolowania Go zawsze będą kończyły się fiaskiem. Czy dopuszczam do siebie tę myśl (ze wszystkimi jej konsekwencjami!), że Pan Bóg jest wolny? Czy pozwalam na to? Czy nie próbuję zaborczo kontrolować mojego życia – mojej rodziny, krewnych, znajomych, współpracowników, podwładnych? Czy potrafię dać Bogu i bliźniemu tyle wolności, ile im się należy?
Lectio Divina

870
Droga / Odp: Droga
« dnia: Sierpień 18, 2020, 08:23:36 am  »
Rozważanie – jeśli jednak nie znajdujesz fragmentu, który Cię porusza, możesz skorzystać z pomocy poniższego rozważania:

    Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. Gdy uczniowie to usłyszeli, bardzo się przerazili. W tamtejszej kulturze i religijności zdrowie, bogactwo i sukces materialny były jednoznacznie uznawane za skutek błogosławieństwa bożego. Osoba majętna więc uważana była za szczególnie podobającą się Bogu, który jej hojnie błogosławi i w ten sposób ją wynagradza za jej pobożność i wiarę. Dlatego takie słowa Jezusa były rewolucyjne i wprowadziły wśród uczniów zamieszanie. Chrystus konsekwentnie uczył uczniów nowego patrzenia na świat, nowego rozumienia tego, jak działa Bóg i jaki jest. Przyjęcie tego wymagało od nich zgody na zerwanie z głębokimi przekonaniami, w których wyrośli, i w których żyły ich rodziny i cała społeczność.
    Na ile masz taką postawę stawiania słów Jezusa ponad swoimi przekonaniami? Czy pozwalasz Mu zmieniać swoje poglądy? Które już zostały zmienione? Zmiana myślenia, wartościowania, dostosowująca nas do ewangelii to konsekwencja uznania Jezusa za Pana i Boga. Rezygnacja ze swoich przyzwyczajeń, nawyków myślowych, przekonań – jeśli są one sprzeczne z ewangelią – jest niezbędna.
    To niejako ogołocenie się, zubożenie i zdanie na Jezusa. To ryzyko bycia wyśmianym, izolowanym towarzysko, bycia stratnym finansowo. Dlatego Piotr zadał bardzo szczere pytanie: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? To pokazuje, że apostołowie rzeczywiście czuli się ogołoceni z różnych swoich własności – materialnych i duchowych. Jeśli ktoś realnie traci wiele, traci bezpieczeństwo i grunt pod nogami, to chce wiedzieć, co dalej. Jezus to wie, dlatego obiecuje nagrodę, która tak naprawdę oznacza współudział w Bożym Życiu, w Jego królowaniu. Jakiej nagrody, jakich dóbr oczekujesz od Boga? Czy Twoje oczekiwania i pragnienia mają perspektywę wieczności, czy nie skupiasz się tylko na życiu doczesnym?
Lectio Divina

Strony: 1 ... 56 57 [58] 59 60 ... 129