Grzegorz Kramer SJ
Idźcie i głoście Ewangelię. Nie ma tam: wykładajcie doktrynę i dogmaty czy chrześcijańską moralność. Nie jest tam napisane, że mamy tworzyć kolejną religię podobną do judaizmu, który był nie do uniesienia, tylko z inną teologią.
Dziś, jak w każdym czasie, świat potrzebuje Dobrej Nowiny o zbawieniu. O tym, że jest nadzieja i jest Miłość. Świat jest pełen ludzi smutnych, niepewnych, zagubionych. Nawet jeśli ci ludzie chodzą w pięknych garniturach i garsonkach., to potrzebują Dobrej Nowiny, nie potępienia i osądu.
To zdanie: „kto nie uwierzy, będzie potępiony”, jest często dla chrześcijan dobrą wymówką. Łatwo go używają, kiedy chcą zwalić na ludzi niewierzących swój brak wiary, swoje lęki i brak świadectwa. O, jak łatwo nam przychodzi powiedzieć: „twój wybór, niewierzący człowieku”. Nie przyjąłeś wiary i konsekwencji płynących z chrztu, który przyjąłeś.
A gdyby to zdanie odczytać inaczej? Jako instruktaż miary naszego (nas - wierzących) zaangażowania? Żebyśmy tak żyli swoim chrześcijaństwem, by być przekonujący świadectwem, by nie było żadnego człowieka, który by został bez wiary. Wiadomo, że nie można tego zdanie przeczytać literalnie, bo doszlibyśmy do smutnego wniosku, że samo przyjęcie chrztu wystarczy. A wiemy, że wielu z nas go przyjęło i daleko jesteśmy od chrześcijaństwa… Tak je właśnie czytam jako bardzo mocny motywator do życia tym, co mówił Jezus.
Nie odbijajmy piłeczki, nie wyciągajmy cytatów z Pisma przeciw niewierzącym.
Ten, który nie uwierzył, będzie "potępiony". Słowo κατακριθησεται znaczy jednak również: zostanie osądzony. A może w efekcie - ocalony? Wszak Bóg nie pragnie ludzkiej zguby i szuka okazji, żeby nas ratować. To my chętnie przekreślamy nie tylko czyny, lecz także człowieka (Aleksander Bańka). Niestety bywa tak, że najpierw dużo mówimy o czyimś złym czynie, oczywiście podkreślając to, że oddzielamy go od sprawcy, ale mówimy tak często i w taki sposób, że po „chwili” sprawca jest już tak zniszczony osądem, że nie ma co zbierać. Umywamy ręce, mówiąc, że to konsekwencja jego czynów i jego wina. Zwłoki po tym człowieku już nas nie interesują, bo idziemy „upominać” innego grzesznika i rozprawiać się z innymi problemami świata.
Człowiek, który wziął się w końcu za swoje grzechy, nie jest już tak bezczelny.