Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 667509 razy)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5835 dnia: Marzec 03, 2023, 07:40:46 am »

Ewangelia (Mt 5, 20-26)
Pojednaj się najpierw z bratem swoim

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj!”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego.

Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.

Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5836 dnia: Marzec 03, 2023, 09:23:17 am »
Grzegorz Kramer SJ

Słowo klucz do dzisiejszego tekstu Ewangelii (Mt 5, 20-26), to słowo "większa". Nie lepsza, ale większa. Można by powiedzieć, że uczeni w Piśmie są pewnego rodzajem ideałem ludzi wiary. Wszystko oparli na swojej religijności, znają Pismo, są dobrze religijnie wykształceni, co więcej, tak jak potrafią są też uczciwie pobożni. A jednak Jezus mówi wyraźnie, że jeśli chcemy wejść do Królestwa, być blisko Boga, nasza sprawiedliwość musi być większa.  Czyżby chodziło o jakieś wyścigi? Nie sądzę. Każdemu człowiekowi grozi swoisty „zastój” w życiu. Czasem słyszę: nauka szuka, wiara jest zastojem. No nie. I jedna, i druga szuka i żeby być sobą musi szukać, zadawać pytania.
Owszem są ludzie, którzy z wiary zrobili twierdzę, w której się zamknęli i udają, że są totalnie oświeceni. Wszystko jest dla nich pewne. Podobnie jest z niektórymi naukowcami, którzy twierdzą, że już wszystko wiedzą. Jedni i drudzy odtwarzają jedynie definicje z swoich pożółkłych od starości zeszytów, udają, że tworzą naukę i wiarę. 
Trzeba iść do przodu. Symbolicznie widać to na Jezusie i uczonych. Uczeni osiedli w Jerozolimie i to był ich punkt docelowy. Tu jest kult Boga, tu jest świątynia. Jezus jest w drodze. On jest dynamiczny. Szuka, ma głód Ojca, jego religijność jest otwarta. Uczy się, a ucząc się człowiek jest pokorny, bo ciągle wie, że wie za mało, że nic nie wie. Że musi więcej.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5837 dnia: Marzec 04, 2023, 09:54:37 am »

Ewangelia (J 15, 9-17)
Przeznaczyłem was na to, abyście szli i przynosili owoc

Słowa Ewangelii według świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.

To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.

Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5838 dnia: Marzec 05, 2023, 09:37:36 am »

Ewangelia (Mt 17, 1-9)
Czystość duszy zapewnia oglądanie chwały Boga

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim.

Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza».

Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli.

A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.

A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5839 dnia: Marzec 06, 2023, 08:23:38 am »

Ewangelia (Łk 6, 36-38)
Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.

Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5840 dnia: Marzec 06, 2023, 09:10:47 am »
Ewangelia o niesądzeniu, jest tak naprawdę jeszcze jednym przepisem na wolność.
Kiedy zaczynam sądzić, stawiam siebie w centrum, włącza się we mnie przymus posiadania wiedzy, szukania szczegółów, angażowania się w życie drugiego człowieka, a to sprawia, że wiążę się z nim i jego historią.
Sądzenie sprawia, że w moim umyśle i sercu robi się bałagan, bo przecież muszę zajmować się „całym światem”, w poszukiwaniu nowych tematów, osób, które muszę osądzić. Przestaję mieć czas i przestrzeń dla siebie i tego, co ważne.

W ogóle Boże, jaki Ty jesteś naiwny!
 Być miłosiernym? Daj spokój. Przecież ludzie Cię nie kochają, opluwają Ciebie, Twój Kościół, papieża i księży. Tu trzeba zamordyzmu, mocno tupnąć nogą i sprawiedliwie ukarać tych bydlaków. Mam nie sądzić? Nie mieć możliwości wyrażenia sądu o tych ludziach? I jeszcze mi grozisz sądem, bo ja tylko chcę być sprawiedliwy? 
Boże przecież ja potępiam tylko tych złych, nigdy naszych. Ale ich trzeba, żeby nie gorszyli maluczkich, by zwykli ludzie wiedzieli, kto jest kto. Jasne, że odpuszczę tym ludziom, ale oni muszą najpierw przyznać się do błędu, do tych wszystkich złych rzeczy, które zrobili Tobie, Kościołowi i mi. 
Kiedyś tak myślałem. Kiedyś myślałem, że trzeba walczyć z wrogami Kościoła i dobrych ludzi. Dziś wiem, że nie. Dziś wiem, że jest tylko jeden rodzaj walki – odpuszczanie grzechów i przewinień. Dawanie innym dobra w sposób naiwny, miarą natłoczoną, utrzęsioną i opływającą. Ktoś mi ostatnio przypomniał św. Pawła z jego zdaniem: „wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść”. Ja to odczytuje prosto, w kontekście tej Ewangelii. Mogę osądzać, potępiać, wydawać wyroki. Mogę, bo jestem człowiekiem wolnym, ale to nie przyniesie mi korzyści. 
Ewangelia jest księgą o miłości i o tym, jak Król Miłosierdzia staje się nędzarzem, jak uniża siebie samego, by nędzarza wywyższyć. I to On ustala reguły, bo to On zapłacił cenę najwyższą. Nie będzie dla mnie innej miary od tej, jaką ja innym mierzę. Jeśli jestem kimś, kto skrupulatnie rozlicza Drugiego z każdego słowa, z każdej myśli nieortodoksyjnej, nawet jeśli mówię, że to w Imię Boga, to tak samo On mnie rozliczy.
Chcę się stawać tak naiwny jak On. Wbrew temu, co się dzieje w tym świecie, wbrew temu, co niektórzy współwierzący mi mówią. Czym bardziej wchodzę w to myślenie, tym więcej wolności mam. Wolności od siebie, ludzi, porażek, sukcesów i życia. Miłosierdzie jest straszliwe i wielkie. To wizja Daniela. Straszliwe dla naszych grzechów, wielkie dla nas. 
 (Łk 6, 36-38).

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5841 dnia: Marzec 07, 2023, 08:36:57 am »

Ewangelia (Mt 23, 1-12)
Strzeżcie się pychy i obłudy

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.

Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.

A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.

Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5842 dnia: Marzec 08, 2023, 08:52:12 am »

Ewangelia (Mt 20, 17-28)
Syn Człowieczy zostanie wydany na ukrzyżowanie

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie».

Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła.

On ją zapytał: «Czego pragniesz?»

Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».

Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?»

Odpowiedzieli Mu: «Możemy».

On rzekł do nich: «Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował».

Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci. Lecz Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę.

Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5843 dnia: Marzec 08, 2023, 09:29:03 am »
Grzegorz Kramer SJ

Apostołowie, chwilę przed, słyszeli przypowieść o robotnikach w winnicy. Jezus pokazał im Boga, który kocha każdego równie mocno i na każdym człowieku Mu zależy. Usłyszeli o tym i… nic się nie nauczyli.
Idzie z przyjaciółmi, najbliższymi, chce intymności, bycia z tymi, których kocha. Nie tylko jako Bóg, ale jako konkretny człowiek. Wyjawia im swoją największą tajemnicę. Ma być zabity i zmartwychwstanie. Jak zawsze – nic nie zrozumieli i jak zawsze okazali się tchórzami – nie zapytali swojego przyjaciela, jak to wszystko rozumieć. Znaleźli temat zastępczy – stołki, rozprawianie kto, kim będzie, kto kim zostanie, kto więcej znaczy.
Ich zachowanie się to stary, sprawdzony sposób na radzenie sobie ze swoją głupotą (nie tylko intelektualną). Łatwiej jest dyskutować o tym, co się znaczy, kreować swoją karierę i pozycję (lub zajmować się tym samym u innych), niż przyjąć trudną prawdę drugiego człowieka.
Hołdujemy naszej próżności, która ma zasłonić nasze lęki i rany. Zajęcie się „stołkami” może dawać człowiekowi poczucie panowania nad rzeczywistością. Tworzymy wtedy różnego rodzaju opowieści, które mają sprawić, że czujemy się silni. Tak bardzo boimy się nagości naszej słabości, że musimy zakładać te maski.
Dlatego zły pcha nas do sławy i władzy. To wcale nie jest domena „wielkich świata”. Ba! Łatwo jest upajać się zdjęciami w mediach, które przedstawiają przepych polityków, gwiazd i władców. Wtedy możemy przybrać maskę ludzi sprawiedliwych i wolnych, możemy się oburzać. Dopóki będziemy o tym trąbić wszem i wobec (jako chrześcijanie), to będzie to jedynie wyraz naszej głęboko ukrywanej zazdrości i własnej pazerności.
Przyznaj się do swojej nagości, do tego, co jest w twoim sercu, a nie udawaj, że nie ma problemu. Ciągle szukamy tematów zastępczych, byleby się nie przyznać do tego, co jest moim osobistym grzechem. To ja jestem grzesznikiem, nie oni. To o swoim grzechu mam mówić publicznie, na dachach, a nie o ich grzechach. Zawsze jedni i drudzy znajdą klakierów. Jednak nie o to idzie.
A Ewangelia jest tak piękna, że choć czytamy dziś o przykrej akcji, to jednak nie przekreśla, ani synów Zebedeusza, ani ich matki.
(Mt 20, 17-28)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5844 dnia: Marzec 09, 2023, 08:33:23 am »

Ewangelia (Łk 16, 19-31)
Przypowieść o Łazarzu i bogaczu

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do faryzeuszów:

«Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.

Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.

Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”.

Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”.

Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”.

Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5845 dnia: Marzec 09, 2023, 02:27:17 pm »
Księga Jeremiasza 17,5-10.
Tak mówi Pan: «Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce.
Jest on podobny do dzikiego krzewu na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją.
Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, gdy nadejdzie upał, bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.
Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?
Ja, Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków».

Grzegorz Kramer
  ·
O prawdziwości słów z dzisiejszego Słowa: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku”, przekonałem się paradoksalnie, w momencie, kiedy inni zaczęli pokładać nadzieję we mnie. Wcześniej wiedziałem, że człowiek zawodzi, jednak dopiero, kiedy sam zacząłem być „ważny dla innych” doświadczyłem jak prawdziwe jest to słowo.
To przekleństwo nie pochodzi od Boga, ono się dzieje samo. Każdy człowiek, w ostateczności, będzie dla nas rozczarowaniem. Nie dlatego, że musi być „złem wcielonym”, ale dlatego, że mamy w sobie pragnienie czegoś, co jest nieskończone, a nasza ludzka kondycja jest bardzo ograniczona.
Ostatnie lata w moim życiu, to umieranie we mnie moich ludzkich autorytetów. Wiele lat budowałem swoją tożsamość i siłę na ludziach. Takich na wyciągniecie ręki i tych ze świeczników. Niestety każda taka „śmierć” wiąże się z bólem i żałobą oraz rozczarowaniem. Jednak nie umierającym autorytetem, ale sobą, że po raz kolejny próbowałem coś zbudować na człowieku. I to jest przekleństwo, bo na końcu zostaje się jak samotny krzak na pustyni.
Jeremiasz pisze, że „serce jest zdradliwsze niż wszystko inne”. To prawda, kiedy sercu zabraknie rozumu, czyi tego, co potrafi trzymać zdrowy dystans do autorytetów, wtedy odchodzenie od nich kosztuje bardzo dużo.
I nie chodzi o bycie samotną wyspą czy człowiekiem, który pozjadał wszystkie rozumu. Potrzebuję się uczyć od innych, potrzebuję korzystać z ich doświadczenia, ale nie mogę na nich budować siebie, swojej wartości i szczęścia. Oni też funkcjonują w jakichś ograniczeniach i przychodzi moment, w którym mierzą się ze swoimi słabościami, uwikłaniami i małościami.
Bycie uzależnionym od ludzi prowadzi do bycia bogaczem, który jest uwikłany w konieczność posiadania, która z kolei sprawia, że trzeba bronić siebie za wszelką cenę, nawet niewidzenia drugiego człowieka, dochodzenia do celu po trupach.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5846 dnia: Marzec 10, 2023, 08:51:27 am »

Ewangelia (Mt 21, 33-43. 45-46)
Przypowieść o dzierżawcach winnicy

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:

«Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.

Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.

Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?»

Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze».

Jezus im rzekł: «Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce».

Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5847 dnia: Marzec 10, 2023, 10:34:25 am »
Grzegorz Kramer
  ·
Wbrew pozorom ta Ewangelia jest o Miłosierdziu Boga.
Wiem, wygląda groźnie, wygląda jak opowieść o największych grzesznikach, którzy nie dość, że chcieli wskoczyć w miejsce Pana, to jeszcze Dziedzica. Jednak Pan tę opowieść opowiedział do konkretnej grupy. Do Żydów, szczególnie uczonych w Piśmie, którzy nie przyjęli Go jako Mesjasza. Jasne, że my też Go często nie przyjmujemy, jasne, że i my chcemy wskoczyć w miejsce Boga i zatłukliśmy Jego Syna. Jednak na nasze szczęście już jest "po". On już zawisł na Drzewie, a wcześniej został już odrzucony.
Teraz ta przypowieść znaczy tyle, że Bóg nie umilknie, nie spocznie, dopóki nam nie będzie dobrze. Dopóki w naszym życiu będziemy odczuwać takie sprawy jak odrzucenie i spustoszenie, On nie spocznie na laurach. Będzie o nas walczyć, aż do śmierci Swojego Syna. Dopóki nie odczujemy, że jesteśmy Jego.
Jednak nie mylmy tego poczucia z jakimś niekończącym się stanem „świętego spokoju”. To się dzieje w naszej zwariowanej codzienności. Ile razy było już tak, że wszystko się zawalało, wydawało się, że więcej już nie damy rady? A jednak pojawił się ktoś, jakaś myśl, wydarzenie z pozoru nieistotne, po którym zaczęło się robić jaśniej.
Oczywiście możemy widzieć takie rzeczy jako przypadki, ale możemy także widzieć w nich Jego - Ojca działanie. To znów jest wybór. Można żyć twierdząc, że wszystko mi się należy, na przykład w rodzinie. Rodzice muszą mnie karmić, żona musi gotować obiad, mąż musi pracować. A można te codzienne sprawy przeżywać jak wielkie wydarzenia. On nie spocznie, dopóki ty nie będziesz szczęśliwy. Nawet jeśli nie będziesz chcieć tych jego dowodów widzieć.
Niech ta Ewangelia nie będzie dla nas wyrzutem, ale dowodem na to, że jesteśmy przez Niego ukochanymi; dowodem na to, że bardzo Mu na nas zależy, tak bardzo, że pozwolił na zabicie Dziedzica. On już nie mówi tej przypowieści "przeciw", ale dla nas. Bo jesteśmy Jego dziećmi.
(Mt 21, 33-43. 45-46)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5848 dnia: Marzec 11, 2023, 09:28:17 am »

Ewangelia (Łk 15, 1-3.11-32)
Przypowieść o synu marnotrawnym

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».

Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:

«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.

A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.

A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.

Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.

Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.

Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.

Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5849 dnia: Marzec 12, 2023, 08:54:01 am »
Ewangelia (J 4, 5-42)
Jezus źródłem wody tryskającym ku życiu wiecznemu

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus przybył do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny.

Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności.

Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? » Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem.

Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej».

Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?»

W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: «Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu».

Rzekła do Niego kobieta: «Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać».

A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!»

A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą».

Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga».

Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu

i prawdzie, a takich to czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie».

Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko».

Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię».

Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Żaden jednak nie powiedział: «Czego od niej chcesz? – lub: Czemu z nią rozmawiasz?» Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła ludziom: «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» Wyszli z miasta i szli do Niego.

Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: «Rabbi, jedz!» On im rzekł: «Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie».

Mówili więc uczniowie między sobą: «Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?»

Powiedział im Jezus: «Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak się bielą na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem

ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem, abyście żęli to, nad czym wy się nie natrudziliście. Inni się natrudzili, a wy w ich trud weszliście».

Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich został. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło dzięki Jego słowu, a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, usłyszeliśmy bowiem na własne uszy i wiemy, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata».