Grzegorz Kramer SJ
Mamy jeść Ciało Jezusa. Nie "spożywać", ale jeść. To nie jest „normalne”, że jemy ciało drugiego człowieka. Przyzwyczailiśmy się do spożywania Komunii, do swoistego rytuału, który jest dla nas niby konieczny, próbujemy przy jego okazji wyprodukować psychologiczne wrażenia, zastanawiamy się nawet nad takim szczegółem: ile czasu ów Chleb w nas zostaje fizycznie, i tyle. Ludzie, czas się przebudzić, zobaczyć, że to nie jest oczywiste; zobaczyć, że chrześcijaństwo to nie jest oczywistość, ale to jest ciągłe zwalanie nas na ziemię, zapraszanie nas do rzeczy skandalicznych, takich jak jedzenie Ciała Boga.
Czas się przebudzić i zobaczyć, że życie zakonne to nie jest rytualny program dnia, każdego taki sam. Czas w końcu zobaczyć, że nie wiemy, co to znaczy być żoną, mężem, księdzem, biskupem. Pozycja zadziwienia i „niewiedzy” jest dobrym punktem wyjścia do nawrócenia, które przecież polega na uznaniu Boga - jako Boga właśnie. Przecież nawrócenie polega na tym, że przestaję patrzeć na siebie, a zaczynam patrzeć na Boga. Jak Szaweł, który był wpatrzony w swoją wiedzę teologiczną, swoją religijność, swoje przekonanie płynące z wiary. Dopiero kiedy zaczął patrzeć na Jezusa („kto Ty jesteś Panie”), dokonało się jego nawrócenie.
Tak jak ci, których uznajemy za grzeszników, heretyków i złych, potrzebują nawrócenia i Boga, tak samo my – wierzący tego potrzebujemy. Rzecz polega na tym, że jeśli naprawdę to uznamy, nie jako intelektualno – teologiczną prawdę, ale jako życiową konieczność, wtedy przestaniemy na innych psioczyć. To my musimy zostać powaleni i to do nas Jezus mówi o prześladowaniu innych. To my musimy zmierzyć się ze zgorszeniem wynikającym z konieczności jedzenia Jego Ciała. I nie udawajmy, że to jest oczywiste, nie udawajmy, że to rozumiemy i że jest to proste.