Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 667496 razy)

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5940 dnia: Maj 08, 2023, 08:50:11 am »
Paweł Kosiński SJ
Komentarz do Ewangelii (08.05.2023)

Obraz: Po raz kolejny w ciągu ostatnich dni mamy w ewangelii obraz Jezusa – dobrego Pasterza i człowieka – owcy, za którą On oddaje życie, ale i chce, by ona za Nim podążała do owczarni. Oczyma wyobraźni zobaczę te obrazy. Przyjrzę się swoim odczuciom i skojarzeniom.

Myśl: Ludzie współcześni mają problem w akceptowaniu relacji Bóg-człowiek na zasadzie obrazu Pasterz-owca. Jesteśmy wolni i nie kierujemy się instynktem. Wolimy myśleć, że kierujemy się pragnieniem tego, co uważamy za najlepsze dla nas. Taki wzorzec kulturowy dominuje. Tak chcemy o sobie myśleć, że to my jesteśmy decydentami w tym, co dotyczy naszego życia. Ale jakże często ostatnio zdajemy sobie sprawę z tego, że rzeczywistość jest zgoła inna. Rządzą nami mody, trendy, celebryci albo algorytmy, sztuczna inteligencja, itp. Nie przyjmujemy Pasterza-sługi, a wpadamy w sidła pasterzy-dominatorów. Jest to odwrócenie akcentów i duża pokusa.

Emocja: Oddać życie. Przyjrzenie się temu, co dla nas ważne, o co zabiegamy, a nawet walczymy, symbolicznie wskazuje na to, czemu ‘oddajemy życie’. To okazja do prawdziwego rachunku sumienia.

Wezwanie: Poproszę o łaskę rozpoznania prawdziwego pasterza. Podziękuję za to, że On oddał za mnie swoje życie. Spróbuję poświęcić dzisiaj w ciągu dnia kilka minut na ‘rachunek sumienia’.





Grzegorz Kramer SJ

Czasem trudno być dobrym pasterzem, nawet przy wielkim pragnieniu i nakładzie pracy. Kiedy? To są te sytuacje, gdy jestem za coś odpowiedzialny, ale tylko do pewnego momentu. Dostaję jakieś zadanie, robię je, angażuję się i na końcu przychodzi ktoś ważniejszy i zmienia wiele, bo chce spić śmietankę, a jego pozycja daje mu prawo do bycia ważniejszym. Często ten finisz niszczy całą robotę. Wspominam o tej trudności, bo uważam, że być dobrym pasterzem, to troszczyć się o tych, którzy są nam powierzeni. Kochać ich i pracę z nimi i czasem umieć odejść w cień.
Bycie zarządcą, szefem to nie jest to samo, co być dobrym pasterzem. Szefem można zostać z nominacji, a dobrym pasterzem zostaje się z pasji. Zarządca to jest ten, który kontroluje, nie daje wolności, stawia granice, które często są odzwierciedleniem jego kompleksów i lęków. Dobry pasterz jest tym, który oddaje swoje życie, nie zabiera go owcom. A zabierać życie niekoniecznie trzeba fizycznie. Wcześniej odbiera się życie poprzez przemoc psychiczną, słowną, nieszanowanie kogoś czasu, mobbing, niesłuchanie i liczenie się z drugim. Zarządcy, najemnikowi nie zależy na ludziach, których dostał do współpracy i odpowiedzialności, ale zelży mu na jego wizji i planie.
Zły pasterz to taki, który jest skupiony tylko na swoich ludziach, na „łatwych w obsłudze”, takich, którzy i tak będą w owczarni, nawet bez jego wysiłku. Nie szuka sposobów, by dotrzeć do tych, co są „poza”, nie robi tego, bo to dla niego jest trudne, wymagające przekraczania swoich małości i słabości. Ci spoza owczarni są dla niego źli, bezwartościowi i zagrożeniem.
Dobry pasterz to taki, z którym chce się być, chce się dla niego pracować i współpracować z nim. Jest kimś, kto swoją pasją miłości potrafi zrażać innych. Jest dobrym nauczycielem.
Trudna jest ta dzisiejsza Ewangelia, bo obnażająca słabych pasterzy.
Słowo: J 10, 11-16

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5941 dnia: Maj 09, 2023, 07:31:56 am »

Ewangelia (J 14, 27-31a)
Pokój zostawiam wam

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.

A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5942 dnia: Maj 09, 2023, 08:27:25 am »
Paweł Kosiński Sj

Komentarz do Ewangelii (09.05.2023)

Obraz: Uczniowie z Jezusem nadal znajdują się w Wieczerniku. Jezus wypowiada ostatnie pouczenia. Chwila jest podniosła, ale też pełna napięcia. Oczyma wyobraźni zobaczę tę scenę, uczniów, Jezusa. Posłucham wypowiadanych słów. Poddam się ich wpływowi.

Myśl: Jezus "zostawia", "daje nam" swój pokój. Znajduje go człowiek spełniony, który trafia na to, czego szukał, dostaje to, na co czekał. Jezus daje nam "swój" pokój. To nie jest błogostan, stoicka wolność od zewnętrznych presji. To nie jest pokój zaprowadzony siłą, nawet siłą woli, skrępowanie. To nie jest też "zgubny pokój" w zaspokojeniu hedonistycznych zachcianek, w niewoli nałogu. Pokój, który Jezus mi "daje" jest owocem miłości służebnej. Pan zachęca, abym się nie lękał i nie trwożył, bo Jego odejście nie zostawia pustki, to nie gwizd wiatru nad ruinami, ale wolność od nerwowości zabiegania, pożądania i "zapracowywania na miłość" Boga. To przypominanie, że Bóg jest Panem historii.

Emocja: Trwożliwe serce. Jezus uspokaja nie tylko uczniów w Wieczerniku, którzy boją się o przyszłość. Lęk o siebie, o swoje perspektywy, może paraliżować, przeszkadzać w wypełnieniu woli Boga. Także dzisiaj my tego doświadczamy. Dlatego słowa Jezusa mają być także balsamem na moje lęki i trwogi.

Wezwanie: Poproszę o łaskę kochania Jezusa i zachowywania Jego słów. Podziękuję za doświadczenie Jego pokoju i dobroci. Poświęcę chwilę na adorację Jezusa wiszącego na krzyżu. To jest "dobra nowina" dla mnie.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5943 dnia: Maj 10, 2023, 08:16:45 am »

Ewangelia (J 15, 1-8)
Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia. Każdą latorośl, która nie przynosi we Mnie owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeżeli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.

Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją zbierają i wrzucają w ogień, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5944 dnia: Maj 10, 2023, 08:43:44 am »
Grzegorz Kramer SJ

Dzisiejsza Ewangelia choć śliczna, jest bardzo niebezpieczna. Można pójść na „łatwiznę” i odczytać z niej, że Jezus nas szantażuje: „jak mnie kochasz, to będziesz robił, co powiedziałem”. Dodatkowo mówi o przyjaciołach, którzy wiedzą, co robi ich Przyjaciel.
Kontekst jest taki, że te zdania padają w Wieczerniku, gdzie apostołowie kompletnie nie rozumieją, co On robi i wcale nie będą wierni – wszyscy uciekną. A jednak nazywa ich przyjaciółmi. Robi to „na wyrost”. Ta Ewangelia mówi o tym, że miłość Boga i do Boga da nam moc robienia dobrych rzeczy, ale nie na odwrót. Granica jest bardzo subtelna, ale Bóg nie jest kolejną osobą, która żądałaby od nas „dowodu miłości”. To byłoby absurdalne.
Każdego dnia, kiedy wstaję pytam się samego siebie: Kramer, a czy ty jeszcze w Nim trwasz, czy jesteś już tylko pasożytem, żyjącym swoim życiem, ale czerpiącym z Jego soków? I nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie. Bo ani na pewno nie jestem całkowicie grzybem, ale też nie jestem, nie potrafię być całkowicie wszczepionym w krzew.
To On mnie pierwszy umiłował. I to jest moja polisa bezpieczeństwa. Od Niego pochodzą soki, od Niego pochodzi życie i siła. Nie ode mnie. Naprawdę, bez kokieterii – ja – bez Niego, nic uczynić nie mogę i nie potrafię. I to nie jest przenośnia. Wszystko, co robię, opieram na Nim. Jezus nie tylko pokazuje, że koniecznością dla owocnego życia, jest trwanie w Nim, ale odsłania po raz kolejny prawdę o naszym sercu. Ono potrzebuje być we wspólnocie z Nim
Obraz krzewu winnego może niektórych zasmucać, bo przecież jesteśmy tylko zależnymi szczepami. Jasne, że od Boga, który jest Miłością, ale zależnymi, niesamodzielnymi. I to jest przypomnienie nam, kto tu jest Bogiem.
Jednak jest w tym obrazie jeszcze coś, w nas płyną boskie soki. To sprawia, że możemy być odważni, bo jesteśmy jedno z Bogiem. W naszych żyłach płynie Jego Krew. Trwanie w Nim ma być naszą radością, jeśli kogoś to smuci, to trzeba zacząć odkrywać w sobie Jego Krew. To nie jest ładny obrazek, to sprawia, że masz godność królewską, to sprawia, że nie musisz się bać, poddawać strachom, kompleksom i innym takim pasożytom.
Warto też chyba wspomnieć o tym, że choć wszystkie szczepy trwają w jednym pniu, to różnią się między sobą. Różnie są naświetlane słońcem, różni ich odległość od korzenia, różnej wielkości i ilości wydają owoce, czasem niektóre szybciej usychają. Trzeba o tym pamiętać dla… swojego serca, żeby za szybko nie dostać zawału. Jeśli jest w nas pokusa, prowadzenia każdego taką samą drogą, ubierania każdego w takie samo ubranko, to jest to działanie diabelskie. Po co się denerwować, wkurzać i jątrzyć, nie mówiąc już o szukaniu diabła, kiedy widzę, że ktoś inaczej przeżywa Boga? Ważne jest to, co mówi Jezus dalej – trwanie w Nim i umiejętność oddawania życia za drugiego.
 Wiele razy słyszałem, jak obraz odcinania suchych gałązek, którym posługuje się Jezus w przypowieści o winnym krzewie, ludzie traktują jako kolejny, który można wykorzystać przeciw tym, których uważają za grzeszników. Warto jednak ocenę innych zostawić Bogu, a zobaczyć, że można (i trzeba) ten obraz zastosować do siebie samego. Mam nawrócić tego, którego nawrócić jest najtrudniej - siebie.
Słowo: J 15, 1-8

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5945 dnia: Maj 11, 2023, 08:01:40 am »

Ewangelia (J 15, 9-11)
Trwajcie w miłości mojej

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.

To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5946 dnia: Maj 11, 2023, 08:30:53 am »
Grzegorz Kramer SJ

Trwać w miłości Boga, nie znaczy, że muszę kochać Go adekwatnie do Jego Miłości. Bo tak się nawet nie da. Słowo „trwajcie”, pokazuje kierunek, On mnie karmi, bo to On jest krzewem, ja latoroślą.
To jest bardzo uwalniająca świadomość, nie ja muszę tę miłość „produkować”, nie zależy Jego Miłość od moich wygibasów, ale od podłączenia się do źródła. Jezus w tej Ewangelii nie stawia nas pod murem, On nam składa obietnicę. Podobnie można czytać Dekalog. Słuchając Boga, idąc za Nim, nie będziemy robić zła.
Świetnie to widać w Maryi. Przecież Ona nie została Matką Jezusa, bo była nadzwyczajna. Stała się nadzwyczajna, bo została Matką Jezusa. Kolejność jest szalenie ważna. Ona się tylko „podłączyła” pod Słowo, które wydało w jej życiu Owoc. A nie było nim tylko poczęcie i urodzenie Jezusa, ale wierność Bogu do końca, szczególnie pod krzyżem.
Ta Ewangelia jest przypomnieniem, że warto czytać Słowo jako obietnicę i zaproszenie Boga do wielkiej przygody. Nie do naszych religijnych wygibasów. Bóg nie kocha mnie adekwatnie do mojej miłości, stąd nieprawdziwe jest przysłowie: „Jak Kuba – Bogu, tak Bóg – Kubie”. Kochaj Boga "po swojemu", bo wtedy podłączysz się do Jego Miłości, a On będzie działał w Tobie. To "po swojemu", to nic innego jak zgoda dla Boga na działanie w naszym życiu. On nie robi nic wbrew nam. Jak w życiu Miriam.
Słowo: J 15, 9-11

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5947 dnia: Maj 12, 2023, 08:47:00 am »

Ewangelia (J 15, 12-17)
To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.

Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.

Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5948 dnia: Maj 12, 2023, 09:29:47 am »
Grzegorz Kramer SJ

„Ja was umiłowałem”. W tym zdaniu jest wszystko. A wszystko inne, co uda mi się dziś powiedzieć, będzie tylko dopowiedzeniem. Jesteśmy ukochani przez Boga.
Zagadkowym jest kolejne zdanie: „Wytrwajcie w miłości mojej”. Nie mówi: wytrwajcie w przykazaniach, obowiązkach. Nie. Mamy wytrwać w miłości. Jakby Jezus wiedział, że nawet w miłości, a więc w czymś, co jest darem, będziemy słabi. To z jednej strony. Z drugiej, tak naprawdę trudno nam ciągle uwierzyć w to, że Bóg nas kocha. Niby o tym wiemy, a jednak. I życie dostarcza wielu anty-dowodów, w cierpieniu i niezrozumiałych sytuacjach. I zły ciągle nas umacnia w przekonaniu, że to, co nazywamy Miłością Bożą, może być co najwyżej
pobożnym życzeniem.
A jaka jest ta Jego Miłość? „Już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi”. Jesteśmy przyjaciółmi Boga. Lubimy, przynajmniej w większej części, mieć tzw. wysoko postawionych przyjaciół, mieć do kogo się odwołać, poczuć, że ktoś za nami stoi. I szukamy takich ludzi. Tymczasem naszym przyjacielem jest Bóg. I to nie jest tylko pobożny obrazek czy przenośnia. To jest rzeczywistość – Bóg jest przyjacielem. To taki Przyjaciel, na którego przyjaźń nie musimy zapracowywać. Powiedz sobie teraz głośno: Bóg jest moim przyjacielem, ja jestem przyjacielem Boga. Jak się z tym czujesz? Jak to dla ciebie brzmi?
„Ja was wybrałem”. Bóg chciał, Bóg pierwszy pomyślał o nas. To, że dziś jesteśmy, to nie jest zbieg przypadków jak niektórzy próbują nam wmówić, że to, w co wierzymy jest przypadkowe, że wystarczyło się urodzić w innej kulturze i byśmy wierzyli w co innego. Nie. To nie przypadek, nie jesteśmy przypadkami. Bóg wybiera tu i teraz. Bycie w relacji z Nim nie jest dziełem przypadku, jest Jego świadomym i dobrowolnym wyborem. Kto z nas nie pytał nieraz: dlaczego ja? Przecież się nie nadaję ani pobożny nie jestem, ani święty, ani nie spełniam tylu warunków? Nie wiem, dlaczego akurat my. Jednak - jak w naszych relacjach z ludźmi, zamiast się zastanawiać, dlaczego on, ona mnie wybrał, wybrała - jesteśmy raczej wdzięczni za jedność i to się liczy. Jesteś przyjacielem Boga. I to się liczy.
„Abyście się wzajemnie miłowali, byście szli i owoc przynosili”. Tak dziś słyszymy w Ewangelii. Miłość, o której mowa musi być konkretna. Musi być darem dla innych, musi wydawać owoc. Inaczej jest tylko produktem medialnym, jaki widzimy choćby w reklamach, filmach, gdzie pojawia się szybko i dość szybko przemija. Choć trzeba przyznać, że nawet filmy mają dobra intuicję, równając miłość z namiętnością. W miłości musi być namiętność, pasja. Tylko, że nie dla samej siebie, nie dla przyjemności. Jezus mówi „jak Ja was umiłowałem”. On miał pasję miłości do nas. Aż do końca, aż do wydania owocu. Nie bój się zaszaleć dla tej miłości. Nie wiemy, gdzie nas ona zaprowadzi. Wejść w miłość, wejść z przekonaniem, że nie jest to przypadek, a Jego wybór - to jest dość niebezpieczne.
Słowo: J 15, 12-17

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5949 dnia: Maj 13, 2023, 09:01:36 am »

Ewangelia (J 15, 18-21)
Nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.

Pamiętajcie o słowie, które do was powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5950 dnia: Maj 14, 2023, 08:45:26 am »

Ewangelia (J 14, 15-21)
Będę prosił Ojca, a da wam Ducha Prawdy

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie.

Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie widział. Ale wy Mnie widzicie; ponieważ Ja żyję, i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.

Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5951 dnia: Maj 15, 2023, 09:15:52 am »

Ewangelia (J 15, 26 – 16, 4a)
Duch Prawdy będzie świadczył o Jezusie

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.

To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Ale nadto nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali, że Ja wam o nich powiedziałem».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5952 dnia: Maj 15, 2023, 09:32:40 am »
Grzegorz Kramer SJ

Ten dzisiejszy fragment jest bardzo trudny. Owszem, najpierw jest łatwy. Bo Pan Jezus zapowiada, że „swoi” cię wykluczą, naplują ci w twarz, przestaną się do ciebie przyznawać. I dopóki to jest w naszym życiu teoria, to to jest fajny fragment. Łatwo jest mówić o prześladowaniach, o wykluczeniu, kiedy one się nie dzieją, kiedy się o nich tylko mówi, ale jest się w wygodnym świecie aprobaty, poklaskiwania, kiedy robota idzie, a ty masz poczucie, że jest ok, a inni to potwierdzają. Szczególnie ci ważni ludzie.
Totalnie inaczej jest, kiedy już jesteś wykluczony, kiedy prosperity się skończyło, nie ma perspektyw na to, że będzie lepiej. Ten stan nawet jest jeszcze do zniesienia. Czasem i na tym można sporo ugrać. Największa trudność zaczyna się wtedy, kiedy w tym wszystkim czytasz słowa Pana Jezusa, że On to przepowiedział, a do tego przypomnisz sobie to, co jest istotą: miłość nieprzyjaciół. Te dwie kwestie odbierają ci prawo do odwetu, do karmienia swojego złego samopoczucia. Tu właśnie, nie wcześniej, przy wykluczeniu, zaczyna się realizacja Ewangelii.
Tu zaczyna się wiara w Boga, który jest obecny w moim życiu. Przychodzi jako Paraklet, ten, który jest moim Obrońcą, ale nie jest kimś, kto wytraca moich wrogów. Bo On jest Parakletem, ale i także tych, którzy mnie wykluczają.
Paradoksalnie, dopiero wtedy człowiek czuje się wolny. Wtedy, kiedy pozwala Obrońcy zabrać sobie prawo do odwetu.
Słowo: J 15, 26 – 16, 4a

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5953 dnia: Maj 16, 2023, 08:25:45 am »

Ewangelia (J 17, 20-26)
Aby stanowili jedno

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:

«Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś.

I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś.

Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.

Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5954 dnia: Maj 16, 2023, 09:02:59 am »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (16.05.2023)

Obraz: Jezus wypowiada słowa dzisiejszego fragmentu Ewangelii w trakcie tzw. Modlitwy Arcykapłańskiej. To ostatnie chwile, jakie spędza z uczniami w Wieczerniku, tuż przed pójściem do ogrodu oliwnego. Uczestniczę w tym szczególnym momencie.

Myśl: Jezus modli się nie tylko za uczniów obecnych w Wieczerniku, ale i za wszystkich, którzy uwierzą dzięki ich słowom. To jest modlitwa za każdego z nas, za wszystkich wierzących, którzy byli i jeszcze będą na przestrzeni dziejów. Jezus modli się o jedność uczniów, na wzór Trójcy świętej, więzi Ojca z Synem i Duchem Świętym. Nie jesteśmy przypadkowym skupiskiem osób. Jesteśmy wspólnotą braci i sióstr, mających tego samego Ojca, służących jednemu Panu, ożywianych tym samym Duchem. Nasze poczucie jedności jest świadectwem wobec świata, jest samo w sobie ewangelizacją.

Emocja: Stanowić jedno. Wydaje się to być zadanie ponad nasze siły, tym bardziej, im więcej widać różnic i podziałów. Jedność nie jest wszakże wynikiem wysiłków człowieka, ale owocem poddania się działaniu Ducha Bożego. Trzeba wzbudzić wiarę w Boga i ufność.

Wezwanie: Poproszę o łaskę odczuwania pełniejszej komunii z siostrami i braćmi w wierze. Podziękuję za zapał misyjny wspólnoty wierzących, dzięki któremu ja wierzę. Z należnym namaszczeniem i pełną świadomością uczynię znak krzyża.




Grzegorz Kramer SJ

Andrzej Bobola był upartym i zawziętym mężczyzną, co wyraźnie zauważyli przełożeni przy dopuszczaniu go do ostatnich ślubów w zakonie. Był człowiekiem bardzo kontrowersyjnym, miał tylu wrogów, co i zwolenników, a to w końcu doprowadziło go do męczeństwa.
Ważne w jego życiorysie są dwie cechy: upartość i zawziętość. Często te dwie cechy są przez wychowawców uważane za złe. Dość łatwo wychowuje się ludzi łagodnych i podatnych, bo nie trzeba się z takimi męczyć. Te dwie cechy są jednak bardzo istotne w naszym życiu. Trzeba być upartym i zawziętym, i te dwie cechy budować na Jezusie. Oczywiście, że to kwestia charakteru, ale także kwestia Ewangelii i wcielania jej w życie. Jezus i cała Ewangelia to historia o upartym i zawziętym dążeniu do celu. Kiedy uczniowie kłócą się o miejsce w Królestwie, On idzie ku Jerozolimie i mówi o tym, co będzie, i o Krzyżu. Kiedy Żydzi po rozmnożeniu chleba odchodzą, On idzie dalej i tylko pyta uczniów, czy też chcą odejść. Kiedy ludzie, po kolejnym cudzie, chcą obwołać Go królem, odchodzi dalej; jest uparty w dążeniu do celu.
Czy się to komuś podoba, czy nie, Jezus idzie dalej i się nie zatrzymuje. Wie, że ciągle się naraża. Tak jak Andrzej, w swojej misji na Kresach - szedł i głosił, i z dnia na dzień coraz bardziej się narażał. Aż w końcu zapłacił za to życiem jak i Jego Mistrz.
Iść drogą Pana, to iść swoją drogą, ale w wierności: sobie, innym i Jemu, konsekwentnie i uparcie. Iść drogą Pana, to stawać się człowiekiem, mającym swoje zdanie, który potrafi zawalczyć i przetrzymać napięcie. Który walczy, ale wtedy, kiedy to konieczne. Być na drodze Pana, to patrzeć cały czas na Jezusa, który idzie do Jerozolimy, co Celu. I się nie cofa.
Oczywiście, bycie upartym i zawziętym, niecofanie się mogą być destrukcyjne. Kryterium na ile te cechy wykorzystujemy dobrze, jest w Ewangelii (J 17, 20-26). Szukanie jedności, nie egoizm.