Grzegorz Kramer SJ
Nie wiem czy Stanisław Bareja czytał tekst dzisiejszej Ewangelii (Mk 12, 18-27), ale ma tę samą intuicję co Ewangelista Łukasz. Kiedy człowiek nie żyje na serio prawdą, to wymyśla akademickie problemy. Wszystko po to, by postawić na swoim, by moje wyszło jako jedyne i niepodważalne. Czyż przykład kobiety i siedmiu braci, z dzisiejszej Ewangelii nie pachnie takim rozważaniem przy zielonym stoliku? Jest jakiś przepis, albo też tworzymy sobie jakąś regułę, a potem, by jej bronić, wymyślamy historyjkę. Człowiek ten zaczyna żyć regułą: "a gdyby..."
Saduceuszom nie chodziło ani o przepis prawa, ani o historię o siedmiu braciach. Oni z założenia odrzucali zmartwychwstanie i stąd podali ten przykład, na potwierdzenie swojej niepodważalnej tezy. Jakże byli z siebie zadowoleni! Tacy czyści, nieskalani wręcz.
Ludzie czasami pytają o to, co będzie po zmartwychwstaniu, czy kaleka będzie kaleką, czy ślepiec dalej nie będzie widzieć. Mamy pod ręką, dużo takich niesamowitych zagadnień. A gdzie podstawowe pytanie: wierzysz w zmartwychwstanie? Często takie dywagacje, w większości przypadków, nikomu nic nie przynoszące, świadczą o tym, że człowiek ucieka od spraw o wiele bardziej istotnych. Warto się zastanowić, kiedy zamiast pytania, o moją codzienność, o staranie się by być dobrym człowiekiem pojawia się pytanie znane od wieków: czy Bóg może stworzyć kamień tak wielki, żeby go nie potrafił unieść? Takie dyskretne, ale jakże skuteczne odejście od właściwego tematu. Można głodnemu mówić o pięknej pogodzie. Jeśli chcę w sobie coś usprawiedliwić czy obejść, to zawsze znajdę na to sposób. W życiu albo przyświeca idea jednoznaczności, przejrzystości i prawdy, albo zaczynamy lawirować tak, by wyjść na swoje. Szkody wyrządzone naokoło się nie liczą! Przecież zawsze jakąś historyjkę wymyślę. Taka postawa świadczy o wielkiej ignorancji, o niedouczeniu, o świadomej wybiórczości w patrzeniu na rzeczywistość. Jest Dekalog, ale ja wybieram sobie tylko te przykazania, które mi odpowiadają. Pan Jezus nie wchodzi w jałowe dyskusje. Żadnych pustych przebiegów, bo one nic nie przynoszą, tylko straty! Bóg idzie do sedna sprawy, którą jest zmartwychwstanie. Jezus podaje konkretny argument, który zamknął im usta, bo wskazuje przykład Mojżesza, na którym przecież oparli swoją argumentację niewiary w zmartwychwstanie, gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Mówi o nich jako o żywych, żyjących w Bogu, a nie jako o martwych. Jakże wybiórczo można czytać! Bez problemu opuścić fragmenty niewygodne i nie pasujące do całości. Już wielu dla uzasadnienia własnych bredni opiera się na Słowie Bożym. Owe pytania akademickie (i bezsensowne) wykazują fakt, że saduceusze nie żyją dla Boga. Gdy to się dzieje to człowiek jest martwy, umiera na zawsze. Już nie dotyczy go pewność, że w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, uczestnikami zmartwychwstania.
Bareja w swoim filmie wyśmiał idiotyzmy komunizmu i socjalizmu, ale powiedzmy sobie szczerze, że dziś jest wielu "po naszej stronie", którzy z chrześcijaństwa robią doktrynę, z której wybierają poszczególne kawałeczki, słowa i uderzają nim w drugiego. Chrześcijaństwo, które przychodzi z czymś najbardziej zasadniczym: Zmartwychwstaniem, staje się ideologią przeciw inaczej myślącym. Przychodzimy z nią do Jezusa i chcemy by On dostosował się do naszego myślenia. Tymczasem on nieustannie wykazuje nam błąd w myśleniu.