Grzegorz Kramer SJ
Piotr i Paweł
Świętujemy ich razem, a byli tak od siebie różni, że można by powiedzieć, całkowicie różni.
Piotr był prostym rybakiem, pochodził z robotniczej rodziny, niewykształcony, pełen energii, żywo reagujący na wszystko, ale mało wytrwały, przy trudnościach wycofywał się. Paweł, obywatel rzymski, wykształcony, uczony w Prawie. Należał do bardzo szanowanej grupy ludzi w ówczesnym Izraelu, do faryzeuszów. Człowiek o stalowej woli, wielkiej konsekwencji, niezrażający się żadnymi trudnościami, zawsze zwycięski. Dwaj zupełnie różni ludzie, nie byli ludźmi bez skazy. Bezkompromisowy Szaweł prześladował Kościół Chrystusowy. Był uczestnikiem morderstwa. Zgadzał się, by na jego oczach rozbili kamieniami głowę diakona Szczepana. Sam należał do grupy, która aresztowała innych, i to nie tylko na terenie Jerozolimy, ale daleko poza miastem. Jego ręce były splamione niewinną krwią, a serce krzywdą wyrządzaną sprawiedliwym i uczciwym ludziom. Piotr, który blisko trzy lata chodził za Mistrzem, był Jego zastępcą, trzykrotnie przysięgał, że Go nie zna. Zaparł się Go. Właśnie takich ludzi Chrystus uczynił Apostołami i takim ludziom oddał władzę w Kościele. Ludziom świadomym popełnionych przez siebie win. Św. Paweł wyznał: „Jestem najmniejszy spośród Apostołów, ponieważ prześladowałem Kościół Boży”.
W naszym byciu chrześcijanami Chrystus uwzględnia bolesne upadki, aby nauczyć człowieka pokory. Pokora jest podstawą mądrości. Człowiek niepokorny nie może być sprawnym narzędziem w ręku Boga. Świadomość słabości stawia człowieka w prawdzie wobec Boga i wobec ludzi. Własny grzech może być trudną, ale niezwykle ważną lekcją w życiu człowieka, lekcją mądrości.
W jakim celu łączyć tak dwie różne osobowości? Bo jest to obraz Kościoła i wspólnoty, tych, co za Jezusem idą. Różnią się charakterami, historiami życia, zdolnościami, wszystkim, ale – co najważniejsze – mają jeden cel. Myślę, że warto to sobie ciągle uświadamiać. Na poziomie naszych rodzin, małżeństw, związków, klas, wspólnot i Kościoła. Nie mamy być klonami, mamy być różni. Cel ma być wspólny. To się liczy. Jeden cel, w różnorodności. Inni, różni, a jednak razem. Kościół nie jest wspólnotą jednolitą, nie jest jakimś tworem schowanym za prawem kanonicznym. Jest miejscem, rzeczywistością, organizmem pełnym paradoksów. Od tak skrajnych, jak świętość i grzeszność. Jesteśmy Ciałem Jezusa, więc nie może być tak, że jakaś część jest odrzucana przez cały organizm tylko dlatego, że jest chora. I zanim zaczniemy odczuwać w sobie chirurga, który w imię wyższej konieczności odcina kończynę, musimy być naiwnym lekarzem, który robi wszystko, a nawet więcej niż może, by tę kończynę uratować. Nawet mniej od niej wymagając, właśnie dlatego, że jest chora.
Kościół nie jest partią i nie możemy nigdy dopuszczać takiej kalki w myśleniu i mówieniu o Kościele. Nie jest chrześcijańskim myślenie, kiedy próbuje się wspólną wiarę przyrównywać do dyscypliny partyjnej. Kościół jest dziś i ma być wyspą miłosierdzia w świecie pełnym grzechu. Miłosierdzia rozumianego jako przynoszenie grzesznikom Boga Dobrego, nie tego, który zaczyna od zakazów. Bóg nigdy nie zaczynał od zakazów, zawsze najpierw dawał.
Symbole tych dwóch to miecz (Paweł) i klucze (Piotr). Miecz, bo Paweł został ścięty. Może warto czasem sobie o tym przypomnieć, że chrześcijaństwo to nie bajka, to życie, za które życie można stracić. Klucze. Symbol władzy. Piotr otrzymał od Pana bardzo konkretną władzę. Związywania i rozwiązywania. Nie dla widzimisię Piotra, ale dla porządku we wspólnocie. Warto i o tym sobie przypominać, że Kościół, to nie jest zbieranina przypadkowych ludzi lub folwark jakiegoś biskupa czy księdza, ale jest konkretną wspólnotą, za którą stoi Pan.
Paweł Kosiński SJ
Komentarz do Ewangelii (J 21,15-19)
Obraz: Razem z garstką apostołów i nierozpoznanym od razu Jezusem jesteśmy na brzegu Jeziora Galilejskiego po cudownym połowie ryb i posiłku-Eucharystii. Oczyma wyobraźni zobaczę miejsce i okolicę. Wczuję się w przeżycia uczniów spotykających zmartwychwstałego Pana.
Myśl: Wydarzenia te mają miejsce po zmartwychwstaniu. Wspólnota uczniów - pierwotny Kościół wychodzi z traumy krzyża i śmierci Jezusa. Doświadczyli spotkania ze Zmartwychwstałym, ale muszą nauczyć się działać już pod Jego nieobecność. Dlatego udają się w ciemności nocy „na połów”, który następuje po świcie, kiedy postępują według ‘słów Nieznajomego’, którym jest Pan. W dzisiejszym fragmencie Piotr zostaje zrehabilitowany i na nowo otrzymuje misję przewodzenia wspólnocie, wypływającą z miłości i naśladowania Jezusa. To jest także symboliczne wezwanie do umiłowania i pójścia za Panem dla każdego.
Emocja: Wstyd i nawrócenie – zrehabilitowany grzesznik. Trzykrotne pytanie do Piotra: „czy miłujesz Mnie?” i ponowne powołanie ukazuje dynamikę chrześcijańskiego nawrócenia. Ono uznaje słabość, zakłada wyznanie grzechu i odnowioną wolę pójścia za Panem.
Wezwanie: Proszę o poznanie miłości Boga do mnie. Podziękuję za Jego ciągle na nowo powoływanie mnie do naśladowania Go.
Zaplanuję sobie czas spowiedzi, by z nową śmiałością pójść za Panem.