Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 667474 razy)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6030 dnia: Lipiec 02, 2023, 08:13:56 am »

Ewangelia (Mt 10, 37-42)
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do swoich apostołów:

«Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.

Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6031 dnia: Lipiec 03, 2023, 09:07:59 am »

Ewangelia (J 20, 24-29)
Pan mój i Bóg mój

Słowa Ewangelii według świętego Jana

Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!».

Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!»

Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»

Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6032 dnia: Lipiec 03, 2023, 10:10:48 am »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (03.07.2023)

Obraz: Wydarzenie dzisiejsze rozgrywa się w Wieczerniku, po zmartwychwstaniu Pana. Jestem tam razem z uczniami. Wczuję się w ich przeżycia. Przed oczyma będę miał obraz wspólnoty uczniów, która daje świadectwo. Przyjrzę się trudnościom z przyjęciem go.

Myśl: Tomasz jest zwany Didymos – bliźniak. Jest obrazem rozdwojenia, jakie jest w każdym z nas. Z jednej strony nie przyjmuje świadectwa wspólnoty (to kolejne, po Marii Magdalenie, ‘bankructwo’ orędzia wielkanocnego), z drugiej mówi do Jezusa „Pan mój i Bóg mój!”, co jest ‘szczytem wiary’ w Niego. Tomasz przeżywał pokusę niewiary w świadectwo wspólnoty. Spotka potem Pana, ale w tej właśnie wspólnocie. To opowiadanie ukazuje drogę wiary, jaką pokonali pierwsi uczniowie i jaką każdy musi przejść. Musimy przejść od ‘widzenia’ do ‘wiary’ w zmartwychwstałego Pana.

Emocja: „Pan mój i Bóg mój!” Nie rodzimy się wierzącymi, ani nawet niewierzącymi, ale się nimi ‘stajemy’. Wszystko jest w nas – „zaufanie Syna i nieufność szatana”. Mogę kultywować jedno lub drugie. Wiara nie jest kulturą, zwyczajem czy tradycją. Jest osobistym wyborem i opowiedzeniem się za Panem.



Grzegorz Kramer SJ

W sumie to nie wiemy, czy Tomasz włożył palce i rękę do Jego ran. Może tylko sam widok wystarczył mu do wyznania wiary?
Dla mnie Tomasz jest symbolem naszych wewnętrznych dialogów – gróźb. „Ja im wszystkim pokażę, jak spotkam tego typa, obiję mu twarz”, a teraz, w dobie świata wirtualnego, to zjawisko jeszcze bardziej się nasila. Kiedy jednak przychodzi do konfrontacji z realną sytuacją, człowiekiem, wielokrotnie wszystkie przygotowane scenariusze padają. I choć Tomasz daje świadectwo o Jezusie, to Jezus jakby tego nie słyszał i wali Tomaszowi między oczy: uwierzyłeś, bo ujrzałeś. Jezus się z Tomaszem nie pieści, bo zna rozdwojone Tomaszowe serce. Jezus nie pieści się z jego wątpliwościami i tym, że przecież tak trudno uwierzyć w coś takiego jak Zmartwychwstanie. Zdecydowanie odrzuca wewnętrzny dialog Tomasza i go demaskuje.
Didymos – bliźniak, ale niektórzy tłumaczą jako ‘rozdwojony’. Wielu z nas jest didymos. Mamy w sobie jakby dwóch ludzi i bardzo często chcemy to pokazać jako cnotę. A to rozdwojenie jest dramatem; później Paweł będzie pisał o mechanizmie, że robię to, czego nie chcę. Żyjemy w takich czasach, w których gloryfikuje się niemoc, słabość, gdzie nakłada się kolejne warstwy pudru na coraz bardziej brzydkich twarzach, by przykryć. Tomasz swoim pięknym wyznaniem chciał zrobić to samo. Jezus się z tym nie godzi.
Rozdwojenie nie jest po to, by je pielęgnować. Ono jest zadaniem, wyzwaniem do tego, by być osobą, która jest jasna, zintegrowana i coraz bardziej przejrzysta. I tak jak Jezus robi to bezpośrednio z Tomaszem, tak każdy z nas musi to zrobić ze sobą. Jest dużą pokusą, żeby próbować integrować we wnętrze innych. Naprawiać rozbicie i rozdwojenie całego świata, szczególnie tego, który jest w bezpiecznej odległości ode mnie. Rozdwojenie, rozbicie tego świata zaczyna się w moim sercu.
I te Rany. Chyba łatwiej było wziąć na ręce martwe Ciało Jezusa, pobrudzić się Jego Krwią pod krzyżem niż włożyć palec do Ran Zmartwychwstałego. Przecież to nie były zwykłe rany, bo nie mogły boleć, a jednak były ranami. Tak może być z każdym naszym wewnętrznym dialogiem skierowanym do drugiej osoby. Gdyby tak odważyć się i stanąć przed Drugim i spytać go o rany. Kiedy zobaczyłbym ranę Drugiego, nie byłbym w stanie już zaatakować.
Słowo: J 20, 24-29

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6033 dnia: Lipiec 04, 2023, 08:35:22 am »

Ewangelia (Mt 8, 23-27)
Uciszenie burzy na jeziorze

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie.

A oto zerwała się wielka burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: «Panie, ratuj, giniemy!»

A On im rzekł: «Czemu bojaźliwi jesteście, ludzie małej wiary?» Potem, powstawszy, zgromił wichry i jezioro, i nastała głęboka cisza.

A ludzie pytali zdumieni: «Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?»

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6034 dnia: Lipiec 04, 2023, 08:44:22 am »
Grzegorz Kramer SJ

Scena jest taka. Jest burza, wszystko zmierza ku tragicznemu końcowi. Apostołowie - spanikowani mężczyźni, którzy z wodą mają do czynienia na co dzień, i Jezus, który w końcu przebudzony pyta, dlaczego są małej wiary.
Nie wiem do końca, co Jezus chciał im pokazać, ale ja tu widzę, że znów przypomina mi o dystansie, jakby mówił: kiedy wierzysz, to choćbyś ginął, to nic złego ci się nie dzieje. To życie nie jest celem, celem jest coś więcej - to, do czego zmierzamy. I nie chodzi o ‘raj”, ale o miłość. I tak jak dobre jest spokojne życie za klawiaturą, ołtarzem, w konfesjonale, tak samo dobra jest śmierć. Wszystko jest tylko jeszcze jednym krokiem do Celu.
Oni znaleźli się w trudnym położeniu, nazwalibyśmy to sytuacją graniczną. I wtedy, jak większość z nas, patrzą na siebie i swoje cztery litery, na to, jak jest im źle i że grozi im niebezpieczeństwo. W sumie to naturalne, ale chrześcijaństwo nas wzywa, byśmy przekraczali naturalne odruchy, byśmy patrzyli na Jezusa, nie na swoje (nawet uzasadnione) lęki. Jest moment, kiedy zaczynają patrzeć na Jezusa, ale tylko po to, by On podzielił ich lęk, by był jak oni. Krzykliwi i płaczliwi. Można krzyczeć do Boga w sytuacji trudnej, ale tylko po to, by krzyczeć. Nie ma w tym wiary, że On wszystko może, a żadna sytuacja nie jest straconą.
Bóg utrudnia nam czasem życie, dopuszcza, byśmy się znaleźli w środku burzy, by puściły wszystkie nasze hamulce (wiedza, doświadczenie, relacje). Nagle wygodne życie, które było tak przewidywalne, rozwala ci twarz i leżysz w swojej własnej krwi i nie wiesz, od kogo i za co dostałeś. Wtedy możesz wstać i walić wszystkich innych po twarzach. Możesz dalej leżeć i się wykrwawiać, a możesz wstać i zrobić coś wbrew naturze, zapytać się siebie, jak w tym wszystkim możesz.
Po co patrzeć na Jezusa w momencie, kiedy wszystko się wali? By wpaść w cyniczną pobożność, która wszystko zwala na Boga? Mam na Niego patrzeć i uczyć się, jak uciszać burze, mam od Niego uczyć się mocy nienaturalnej.
Słowo: Mt 8, 23-27

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6035 dnia: Lipiec 05, 2023, 08:24:33 am »

Ewangelia (Mt 8, 28-34)
Wypędzenie złych duchów

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Gdy Jezus przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wyszli Mu naprzeciw z grobowców dwaj opętani, tak bardzo niebezpieczni, że nikt nie mógł przejść tamtą drogą. Zaczęli krzyczeć: «Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?»

A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe duchy zaczęły Go prosić: «Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń». Rzekł do nich: «Idźcie!» Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w wodach.

Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do miasta, rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby opuścił ich granice.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6036 dnia: Lipiec 05, 2023, 09:38:14 am »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (05.07.2023)

Obraz: Wydarzenie, o którym opowiada św. Mateusz rozgrywa się w ‘kraju Gadareńczyków’, po wschodniej stronie Jeziora Galilejskiego. Oczyma wyobraźni zobaczę tę pustynną, obcą dla Żydów kulturowo i religijnie, trudną do życia okolicę.

Myśl: W Ewangelii św. Mateusza ‘wyrzucenie złego ducha’ z opętanych jest piątym znakiem – cudem. Jest to zarazem pierwszy egzorcyzm, jaki ewangelista przytacza, czyli ‘wyrzucenie złego ducha’, które jednocześnie może być określone jako ‘nawrócenie’. Uzdrowionemu człowiekowi została przywrócona godność i wolność. Nie zawsze rozumiemy i jesteśmy w stanie akceptować ‘przemianę-nawrócenie’, jakie się dokonuje w drugim człowieku. Cuda-egzorcyzmy Jezusa prowadzą do ważnych decyzji ‘za lub przeciw’ Niemu. Bywa też, że ‘egzorcyzm’ staje się niewygodny dla naszych chwilowych interesów.

Emocja: „Czego chcesz od nas?” Opętani „wyszli z grobów, bardzo dzicy”, uniemożliwiając innym przejście. To bardzo symboliczne. Zły duch ‘zastępuje’ nam ‘drogę’ zbawienia. Nie jest jednak w stanie przeciwstawić się władzy Pana. To jest ważne przesłanie dla moich ‘lęków’.

Wezwanie: Poproszę o uwolnienie z więzów lęku, którymi mnie pęta zły duch. Podziękuję za siłę do pokonania wszelkich słabości. Najprostszym egzorcyzmem jest świadomy znak krzyża, przeżegnanie się woda święconą. Zrobię to, co jest w tej chwili możliwe.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6037 dnia: Lipiec 06, 2023, 08:24:02 am »

Ewangelia (Mt 9, 1-8)
Jezus uzdrawia paralityka i odpuszcza mu grzechy

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. A oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy».

Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni.

A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem łatwiej jest powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań i chodź!” Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu!»

On wstał i poszedł do domu.

A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6038 dnia: Lipiec 06, 2023, 08:40:17 am »
Grzegorz Kramer SJ

Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? No właśnie, co jest dziś w moim sercu? Wielkie pragnienia, marzenia, lęk, grzech, myśl o zdradzie, smutek, zazdrość, brak przebaczenia, czy jeszcze coś innego?
Jezus przejrzał ich myśli. On widzi i nasz myśli, zna je. Bywa tak, że boimy się ludzi, którzy znają nasze myśli, bo boimy się, że je wykorzystają przeciw nam. Jezus zna nasze myśli, ale zna je z miłością. Przede wszystkim, nie wchodzi, z tym wszystkim w dialog, ale działa. Celem Jego działania było całościowe uzdrowienie człowieka. Tak działa nasz Bóg – zna nasze myśli, by nas uzdrawiać, pokazywać rozwiązania, a nie wykorzystywać je przeciw nam.
Nie jestem Jezusem, a jednak czasem wchodzę w Jego buty. Jezus czyta w ludzkich sercach, ma możliwość zobaczyć więcej – intencje człowieka.
Gdy ktoś podsyła mi linki do rozmów na mój temat (że też ludzie, którzy uważają mnie za półinteligenta, marnują na mnie czas), zauważam, że mam problem nie tylko z nienawiścią. Pytanie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: dlaczego nurtują złe myśli w waszych sercach, sprawiło, że uświadomiłem sobie, że nie tyle nienawiść jest we mnie problemem, co myśl o tym, że jestem lepszy od innych. Oni się oburzali na dobro, które Jezus robił. Oburzali się, bo im się w zakutych łbach nie mieściło, że można działać inaczej niż to ich religijne wychowanie przewidywało. Nie mieściło się w ich schematach to, że Bóg może działać jak i kiedy chce. I, że choć ich religijne zwyczaje wypływały z Prawa Boga, to jednak Bóg jest ponad tym. Ja, z kolei często staję się betonem, który myśli, że jest tak twardy, że nic nie może go ruszyć, a więc jest lepszy.
Nie przejmuj się więc tym, co mówią o tobie, nie przejmuj się tym, że mówią źle, ani też nie ciesz się zbyt mocno, kiedy mówią dobrze. Ważne jest to byś wiedział, że On jest po twojej stronie. Nie, nie - przeciwko nim. Po ich stronie jest tak samo. I choć po tej stronie życia nasze drogi są kompletnie inne, czasem wręcz wrogie, to nie jest to najważniejszy problem. To mija. Ostatecznie staniemy przed Mądrym Bogiem i zobaczymy naszą głupotę w świetle Jego Miłości, która uzdrowi nasze głupie myślenie. Ale dziś chciej usłyszeć, w twoim kontekście to pytanie: dlaczego złe myśli są w waszych sercach?
Słowo: Mt 9, 1-8

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6039 dnia: Lipiec 07, 2023, 08:47:45 am »

Ewangelia (Mt 9, 9-13)
Powołanie Mateusza

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim.

Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»

On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6040 dnia: Lipiec 07, 2023, 08:59:25 am »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: Dzisiejsza scena ewangeliczna rozgrywa się w ‘komorze celnej’, miejscu pracy Mateusza i w jego domu, wśród zaproszonych gości i przy krytyce ‘sprawiedliwych’. Duchowo zobaczę te miejsca. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i myślom. Jakie odczucia się we mnie pojawiają?

Myśl: Jezus powołuje Mateusza w tej sytuacji, w jakiej jest. Nie czeka na jego przemianę, ‘nawrócenie’. Celnicy byli uważani za grzeszników. Nie przestrzegali Prawa. Nie można było sprawiedliwym utrzymywać z nimi kontaktów. Dlatego budzi to taki sprzeciw faryzeuszów: „dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie…” Przez przyjęcie zaproszenia od ‘nieczystych’ Jezus przekracza nakazy rabiniczne. Zasiadanie przy jednym ‘stole’ miałoby oznaczać wg nich jedność przed Bogiem. Tradycje i zwyczaje podlegają interpretacji i muszą być ‘nawracane’, żeby oddawały prawdziwego ducha Dobrej Nowiny.

Emocja: „Widząc to, faryzeusze mówili”. Jakże inne jest to ‘widzenie’ od ‘spojrzenia’ Jezusa. Jezus ‘ujrzał’ Mateusza, a ten ‘wstał i poszedł za Nim’, ożył, nawrócił się zmartwychwstał. ‘Widzenie’ faryzeuszów zamyka i obwinia. Mogę poznać jak ‘patrzę’ po owocach.

Wezwanie: Poproszę o łaskę wolności wobec grzechu, żeby mnie nie zamykał na miłosierdzie. Podziękuję za dar Eucharystii, która jest ucztą dla nawróconych grzeszników.
Zaplanuję sobie czas na uczestniczenie we Mszy św., albo na chwilę adoracji Najświętszego Sakramentu.




Grzegorz Kramer SJ

Pan przychodzi do mojej komory celnej, czyli do mojej codzienności, staje naprzeciw mnie i mówi: pójdź za mną. Naturalną rzeczą jest, że w tym momencie pojawia się strach, że nie dam rady. Tymczasem to On wchodzi w nasz świat, tak jak wszedł do domu Mateusza, to Jezus siadł za jego stołem, czym naraził swoją reputację, bo mówili o Nim, że jada z grzesznikami, że przebywa z marginesem.
Jezusowi nie potrzeba wielkich ofiar, ale naszego serca i miłości. Warto, przy powołaniu Mateusza, zapytać się o to, jaki jest Jezus, że na jedno Jego słowo, dorosły, ustawiony w życiu, mający swój świat mężczyzna, zostawia wszystko i idzie w nieznane. Co takiego jest w Jezusie? I czy mnie porywa w taki sposób, czy przynajmniej jest we mnie pragnienie takiego radykalizmu? Co takiego jest w Jezusie, że ja za Nim idę? Nasze pójście za Jezusem nie jest zawieszone w próżni jakiejś fantazji. Ono jest realizowane w konkrecie naszej codzienności. I choć się różnimy wiekiem, zdolnościami, funkcjami, znajomościami, środowiskami, z których się wywodzimy, to On zawsze przychodzi do każdego tak samo: w naszych codziennych sprawach. To szalenie ważne, bo jeśli nie będzie spotkania z Bogiem w prozaiczności, łatwo taka relacja się rozpadnie, stanie się rozczarowująca. Staje się ona tylko pewnym systemem, który pomaga zrozumieć siebie samego na chwilę, poradzić sobie doraźnie ze swoimi problemami, ale mnie nie przemienia. Dopiero dopuszczenie Jezusa za swój "stół", sprawia prawdziwą przemianę. Jezus siedzi za stołem, a razem z Nim grzesznicy i tzw. margines społeczny. Pytanie, czy ja się dosiądę, czy mam w sobie potrzebę bycia przez Niego uleczonym? Przyszedł do chorych, nie do mocarzy, którym nic nie dolega. Jak już raz, w szczerości, siądziesz z grzesznikami i marginesem do stołu, to więcej nie będziesz ich wykluczał i piętnował.
W tej Ewangelii pojawiło się pytanie, które często my zadajemy: dlaczego mamy otwierać się na innych, dlaczego mamy uczyć się pozytywnego myślenia o innych, których nierzadko nazywamy złymi? W Ewangelii pobożni (jak my) ludzie zadają pytanie: dlaczego On jada z grzesznikami?
To problem ciągle aktualny. Wiecie, że jednym z najczęstszych zdań na kolędzie jest to: a nasi sąsiedzi, to was nie przyjmą oni są niewierzący. Księża bardzo często, w swoim gronie, bardzo miło mówią o ludziach mocno związanych z Kościołem, potrafią usprawiedliwiać ich słabości, gorzej nam idzie z tymi spoza Kościoła.
Nieustannie grozi nam identyfikacja tylko z „naszymi”, otaczanie się tymi, którzy nas utwierdzają, są tacy jak my. I choć to wypływa z naszej natury, to jednak Jezus uczy czegoś na przekór – bycia z tymi, którzy są inni, nie zasługują, są grzeszni – mówiąc krótko. Księża i wierzący siedzą w swoim gronie, to nawet nie jest złe, ale bardzo często przeciwko tym, którzy są spoza Kościoła, albo rozumieją ten Kościół inaczej. Wtedy włącza się nam – księżom i innym wierzącym – chore poczucie walki o wartości i Boga. Tak naprawdę chodzi tylko o stary problem: „dlaczego On jada z grzesznikami”? On z nimi jadał, bo wiedział, miał nadzieję, że podejście z miłością, wejście do ich świata (tym jest wspólny posiłek) jest szansą na pozyskanie ich dla Ojca.
Gdy oglądam zdjęcia z różnych imprez kościelnych, często mnie bawią. Najpierw liturgia: blisko ołtarza są zawsze najważniejsi, dalej cała ‘reszta’. Zazwyczaj później jest posiłek i historia się powtarza, przy jednym stole duchowieństwo, a przy innych cała reszta. To się zdarza nawet na wielkich wigiliach z ubogimi, jest stół z proboszczem, biskupem, wokół świta i gdzieś dalej ubodzy. Jeść z grzesznikami, nie z swoimi – to jest sposób Jezusa. Bardzo trudny, bo łamiący moją naturalną potrzebę poczucia bezpieczeństwa, którą ładnie ubieram w szatki religijności. Nasza wiara albo stanie się zamieszkaniem z Jezusem, zmieni nasze myślenie, sposób życia, albo umrzemy sami, smutni, ciągle goniący za czymś, a tak naprawdę nigdy tego nie osiągnąwszy.
Takie jest życie, albo podzielimy z innymi, albo będziemy umierać jak wielu w naszej parafii i mieście – samotnie, pozamykanych z obawy, nie przed uchodźcami, ale swoimi – sąsiadami, a często nawet przed rodziną. Módlmy się, by Jezus zmienił nasze serce, ale wcześniej byśmy tej zmiany naprawdę zapragnęli. On chce miłosierdzia, nie ofiary, tego miłosierdzia, które sami najpierw dostaliśmy od Boga. Tylko, że to miłosierdzie ma być dane innym, szczególnie tym, z nie naszego stołu.
Dzisiejsza Ewangelia nie jest po to, by znaleźć jakichś faryzeuszy i im tą Ewangelią po oczach polecieć, że Pan Jezus to jest z nami - grzesznikami, a nie z nimi - faryzeuszami. Jakby się dobrze przyjrzeć sobie samemu, to zobaczymy w sobie i grzesznika i sprawiedliwego faryzeusza.
Grzesznik, to najpierw ktoś, kto zaczął się bać Boga. Robienie złych rzeczy, mówienie i myślenie złych rzeczy jest konsekwencją lęku przed Bogiem.
A Jezus przychodzi do celnika Mateusza, do jego intymnej przestrzeni, której nie pokazuje każdemu. Jezus z nim ucztuje, jest blisko, pokazuje mu swoją miłość, nie prawo, sąd czy sprawiedliwość. W ten sposób Mateusz przekonuje się, że nie musi się Go bać.
Słowo: Mt 9, 9-13

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6041 dnia: Lipiec 08, 2023, 09:00:55 am »

Ewangelia (Mt 9, 14-17)
Nie można stosować zwyczajów Starego Przymierza do Nowego

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»

Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.

Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6042 dnia: Lipiec 09, 2023, 08:07:14 am »

Ewangelia (Mt 11, 25-30)
Jezus cichy i pokornego serca

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6043 dnia: Lipiec 10, 2023, 09:17:30 am »

Ewangelia (Mt 9, 18-26)
Uzdrowienie kobiety i wskrzeszenie córki Jaira

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.

Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa».

Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa.

Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6044 dnia: Lipiec 10, 2023, 10:19:23 am »
Komentarz do Ewangelii (10.07.2023)

Obraz: Jezus w otoczeniu tłumu dokonuje cudów uzdrowienia i wskrzeszenia. Oczyma wyobraźni zobaczę te sytuacje. Pozwolę, aby działanie Jezusa, wypowiadane słowa, reakcje tłumu dotykały mnie samego. Zatrzymam się na tym, co bardziej przyciągnie moją uwagę.

Myśl: Bóg jest blisko każdego z nas. W różnych sytuacjach doświadczamy Jego zbawczego działania: wtedy, kiedy przywraca nam zdrowie duszy i ciała, kiedy przywraca nas do życia, otwiera przed nami nową perspektywę. Zwierzchnik synagogi ma ogromną wiarę. On wie, że córka skonała. Prosi o wskrzeszenie jej, o to, by Jezus ‘przyszedł i włożył na nią rękę’. Ta sama ufność cechuje kobietę, cierpiącą na krwotok: ‘żebym się dotknęła Jego płaszcza, a ozdrowieję’. Ufność, powierzenie się Bogu, przywraca nam życie.

Emocja: ‘Skradziony cud’. Jezus nie potępia kobiety, która próbuje fortelem ‘wykraść uzdrowienie’. Ona wie, że wg prawa jako chora jest ‘nieczysta’. Dlatego nie może dotknąć Pana. Jezus podkreśla i chwali jej ‘wiarę’. To nie magiczne ‘dotknięcie’, ale jej wiara sprawiła cud.

Wezwanie: Poproszę o łaskę ‘dotknięcia’ Jezusa, abym przebudził się ze śmiertelnego snu. Podziękuję za Słowo Boga, które przenika mnie i ‘dotyka wewnętrznie’. Zaplanuję sobie chwilę na spokojną lekturę Pisma św.