Grzegorz Kramer SJ
Znak Jonasza (Mt 12, 38-42), to nic innego jak znak miłosierdzia. Bóg, widząc zło, które czyni człowiek, ciągle go kochając, chce doprowadzić go do zmiany. Jonasz nie chciał tego dla Niniwy, on chciał zemsty, zniszczenia.
Jezus pokazuje swoim adwersarzom, że nie ma większego znaku niż miłosierdzie Boga, które najlepiej realizuje się w nim samym.
Maciej Biskup
"Nauczycielu, chcemy zobaczyć znak od Ciebie" (por. Mt 12, 38-42).
Po pierwsze, Jezus nie jest "posiadaczem" znaków, którymi w sposób dowolny mógłby rozporządzać. Nie jest satrapą i "nie trzyma On boskiego skarbu jak kapitalista, tak jak by go sam zdobył" (Hans Urs von Balthasar, "Credo"). Przez Wcielenia przyjął samoograniczenie swego bóstwa (Flp 2, 6-7). Każdy znak jest więc przez Niego rozeznany i przyjęty w Duchu, jako przygotowany przez Ojca: "Syn nie mógłby nic uczynić sam od siebie, jeśli nie widziałby, jak czyni to Ojciec" (J 5, 19).
Po drugie, owszem, potrzebujemy znaków, ale ich oczekiwanie nie może przyjmować formy szantażu.
Znak jest zawsze poprzedzony zaufaniem, a te wymaga wejścia w relację i podjęcia ryzyka odsłonięcia siebie, "rozbrojenia" i zaangażowania.
Nauczyciele Tory i faryzeusze chcą znaku, który nie będzie ich kosztował ryzyka wyjścia i dania siebie, angażując nie tylko intelektualnie. Znak odsłania się wyłącznie w przestrzeni niewymuszonego obdarowania sobą. Chrystus nie chce ludzkiego rozumu przycisnąć dowodem znaku do ściany oczywistości. Miłość zakłada wolność odkrywania tajemnicy a nie oczywistego przekonania: "Drugi jest tajemnicą, jest zawsze poza zasięgiem naszych pragnień i oczekiwań, jest nieprzewidywalny, nie chce być posiadanym, lecz pragnie troski, opieki i przestrzeni rozwoju swej wolności. Jeżeli odnosi się to do istoty ludzkiej, to o ileż bardziej do Boga, tajemnicy najwyższej wolności, dynamicznej relacji, pełni l, której wielkość nas przewyższa, a słabość ukazana przez Krzyż- rozbraja" ("Kontemplujcie. Do osób konsekrowanych o śladach Piękna").
Chrysus nas nie otwiera przez znak. Nie jest zdystansowanym komentarzem do naszego życia lecz odsłoniętym Słowem, które rozbrojone przez Wcielenie zamieszkało w naszej kruchości.