Grzegorz Kramer SJ
Bo chodzi o miłość.
Jak On musiał się na nich wkurzyć. Człowiek odzyskał zdrowie; życie konkretnej kobiety uległo diametralnemu polepszeniu, a szef synagogi wyjeżdża z prawem, które zabrania pracy w szabat.
Wykazał mu, że kiedy dla niego i jemu podobnych jest to wygodne, potrafią zawiesić prawo szabatu, choćby po to, by uratować swojego woła. Przecież wystarczyłoby, by ta kobieta to była żoną, matką czy córką przełożonego synagogi i wszystko wyglądałoby inaczej. A więc wcale nie byli obrońcami Boga i Jego Prawa, ale świetnie wyszkolonymi aparatczykami, którzy Prawo Boże wykorzystywali przeciw człowiekowi. Jednego tylko nie rozumiem - w jakim celu to czynili? Może to była kwestia stara jak świat – władzy nad drugim człowiekiem, władzy, która w każdej religii i w każdym czasie jest okrutnym narzędziem „panowania nad duszami”.
A może był w ich sercach po prostu wielki cynizm? Cynizm (również ten religijny) pojawia się wtedy, kiedy brakuje miłości, a tak naprawdę pokory, bo kochać potrafi tylko człowiek pokorny i przyjmujący swoją słabość. Kiedy brakuje pokory czy przyznania się do tego, że jestem słaby, wtedy zaczynam wchodzić w buty Boga, wtedy wydaje mi się, że mam prawo do tego, by Prawo służyło mnie i moim interesom.
Cienka jest granica między miłością a tym, co sobie możemy miłością nazwać, a co jest tylko dbaniem o swoje interesy. Mamy problem z mówieniem o miłości i z przeżywaniem miłości w pokorze i z uwzględnieniem swojej słabości. Łatwo nam przychodzi iść w pokazanie siły, jakkolwiek ją będziemy rozumieć. Chodzi o miłość, czyli pokazanie, że nie chcę Boga, drugiego i siebie wykorzystywać cynicznie dla swoich interesów, nawet jeśli one są bardzo wzniosłe. Wolę zamilknąć i pokazać słabość, wolę zginąć niż wykazać wyższość.
Okazuje się, że dziś Ewangelia wcale nie musi być znakiem sprzeciwu wobec świata, ale staje się - podobnie jak podczas tego świątecznego posiłku - znakiem sprzeciwu Boga wobec wierzących.
I jeśli mamy mówić o czymś takim jak kryterium „prawdziwego chrześcijaństwa”, to jest nim poczucie bezpieczeństwa, nie zamieszanie i niewidzenie człowieka.
Słowo: Łk 13, 10-17