Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 667443 razy)

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6240 dnia: Listopad 07, 2023, 08:59:52 am »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (Wtorek, 07.11.2023)

Obraz: Jesteśmy wraz z Jezusem u przywódcy faryzeuszów na posiłku w szabat. Posłucham słów Pana o zaproszonych na Jego ucztę, obraz Eucharystii, o gotowości na skorzystanie z takiego zaproszenia i motywacjach odrzucenia go. Przyjrzę się swoim skojarzeniom.

Myśl: Uczta u faryzeusza jest jakby antycypacją Ostatniej Wieczerzy. Ona została już przygotowana i powinna być spożyta. Pomimo to, widzimy, że słowo zaproszenia nie zawsze jest słuchane. Jest wiele powodów odmowy. To posiadanie/przywiązanie, z którego nie umiemy zrezygnować. To handel/kalkulacja, szukanie tego, co mi się "bardziej opłaca", przynosi większą korzyść. To także przyjemności/powinności, gdzie mamy serce podzielone. Ta uczta to wyraźne wskazanie na Eucharystię. To, co jest warte podkreślenia to pragnienie Ojca, aby wszyscy byli zbawieni. Nikt nie jest pozbawiony tej możliwości.

Emocja: Wyjdź i zmuszaj do wejścia. To swego rodzaju sprzeczność, bo Bóg chce, byśmy wybierali Go w wolności. I On nas zostawia wolnymi. Rozpięty na krzyżu, przyciąga nas do siebie. To nie przymus krucjat i miecza. To dobrowolne wydanie się za każdego.

Wezwanie: Poproszę o łaskę odwagi pójścia za głosem zapraszającym mnie na ucztę Królestwa. Podziękuję za wierność Boga, pomimo moich upadków. Zaplanuję sobie jakiś czas na odwiedziny cmentarza, bo jeszcze dzisiaj i jutro mogę uzyskać odpust zupełny dla jakiejś bliskiej mi zmarłej osoby, który mogę ofiarować w jej intencji. Pomodlę się za tę osobę, choćby tylko w myśli.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6241 dnia: Listopad 08, 2023, 09:11:23 am »

Ewangelia (Łk 14, 25-33)
Kto nie wyrzeka się wszystkiego, nie może być uczniem Jezusa

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.

Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.

Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.

Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6242 dnia: Listopad 08, 2023, 09:50:44 am »
Grzegorz Kramer

Dobra, dobra: marzenia – marzeniami, ale żyć trzeba.
Tak widzę dzisiejszą Ewangelię (Łk 14, 25-33). Jezus cały czas wyrywał ludzi z marazmu polegającego na życiu opartym na powinności, wyrwał z fatalistycznego życia, mówiąc o pragnieniach, a jednak dziś mówi o innym aspekcie. O tym, że nasze życie sercem, marzeniami i pragnieniami, że nasze wyruszenie do przygody i pójście za głosem, który odczytujemy w sercu, musi być rozsądne.
Najpierw kwestia nienawiści. Czwarte przykazanie ciągle obowiązuje, ale Jezus pokazuje jedynie, Kto w tym wszystkim, co jest moim życiem, ma być pierwszy. Dla mnie to przejaskrawione zdanie jest wezwaniem do dojrzałości. Do budowania swojego życia, nie w oparciu o niedojrzałe relacje z rodzicami, czy tylko na sobie i swojej egoistycznej wizji świata, ale przede wszystkim na Nim. Zostawiając rodziców, biorąc odpowiedzialność za swoje, idę za Nim.
Ta krótka przypowiastka o budowaniu wieży, jest swoistym tekstem szkoleniowym. Zabierając się za codzienność, muszę kalkulować, a więc żyć w realności każdego dnia. Pragnienia mają być perspektywą, szerokim horyzontem i są potrzebne jak paliwo w samochodzie. Budowanie wieży, to czas od porannego otworzenia oczu, aż do ich zamknięcia wieczorem. W tym czasie muszę wziąć pod uwagę wiele czynników. Począwszy od tego, co tyczy mnie samego: kondycję, aktualny stan zdrowia, zadania, plany. Muszę też wziąć pod uwagę innych: rodzinę, współbraci, osoby, z którymi pracuję. W moim planowaniu nie mogę zapomnieć o porze roku i pogodzie na zewnątrz. Czym więcej danych przeanalizuję i wezmę pod uwagę, tym większa szansa na zbudowanie czegoś dobrego. Tak, wiem, że to "oczywistości oczywiste". Jednak ilu z nas każdego dnia tak naprawdę przewiduje to, co się będzie działo? Raczej idziemy w życie na „autopilocie”. Nasz refren brzmi: „jakoś to będzie”.
Są tacy, co powiedzą, że ta perykopa jest zabijaniem pragnień właśnie poprzez rozum i kalkulację. Nie. Ten fragment jest podręcznikiem mądrej przebiegłości, niewycofywaniem się z wielkich pragnień. Chodzi o to, by po akcji nie musieć spuszczać głowy ze wstydu, ale być dumnym ze swego dzieła, być zwycięzcą. Być przebiegłym na wzór Boga. Przebiegłość, choć w naszym codziennym języku ma pejoratywne znaczenie, to jednak jest słowem bardzo pozytywnym, twórczym. Być przebiegłym to mieć na uwadze przebieg całej akcji, być „biegłym”, nie kimś, kto czeka biernie na rezultat.
Proszenie o pokój, kiedy się wie, że się nie wygra, nie jest tchórzostwem, jest mądrością przewidywania. W tym kontekście też odczytywałbym ostatnie zdanie o wyrzekaniu się wszystkiego. Wszystko to nic innego jak dziecinne powtarzanie w nas: „ja sam”.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6243 dnia: Listopad 09, 2023, 08:23:28 am »

Ewangelia (J 2, 13-22)
Jezus mówił o świątyni swego ciała

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus przybył do Jerozolimy. W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: «Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie».

W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».

Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»

On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6244 dnia: Listopad 09, 2023, 08:36:19 am »
Grzegorz Kramer SJ

Wśród religijnych katolików, którzy mówią o sobie „obrońcy wiary”, furorę robią trzy fragmenty z Nowego Testamentu: o tym jak Jezus powyrzucał przekupniów ze świątyni, kiedy Jezus naucza, że nasza mowa ma być: TAK-TAK, NIE-NIE oraz fragment z Apokalipsy: „obyś był zimny albo gorący”.
Te fragmenciki, bo to naprawdę fragmenciki z całości, są często wykorzystywane do tego, by nimi walczyć z tzw. wrogami Kościoła, by dawać sobie mandat do wywalania ich z naszej kościelnej przestrzeni, by pokazywać im, jak bardzo mieszają w swoim myśleniu i mówieniu, i w końcu, by im walnąć między oczy ich letnością.
Kiedy wstępowałem do jezuitów, bardzo dużo, podobnie było w latach następnych, podczas formacji, słyszałem o tym, że chrześcijanin, a jezuita szczególnie, to ktoś, kto idzie do wszystkich. W ostatnich latach w Towarzystwie, a ostatnio również szerzej przez Franciszka, mówi się o wychodzeniu na granice. Niestety w praktyce znaczy to tyle, że słyszy się coś takiego: „owszem, idź na granice, do każdego człowieka, ale rób to w taki sposób, by nie było z tego kontrowersji i problemów”. Dziś można mieć problemy, przynajmniej na polskim odcinku Kościoła, za bratanie się z ludźmi niewierzącymi lub tymi z pogranicza. Dziś za rozmowę z nimi, wspólne zdjęcie można w Kościele dostać łatkę: liberała, zaprzańca wiary i podejrzanego. Dlatego wielu młodych księży i ewangelizatorów skupia się na swoich owcach. Nie chcą się narażać, bo przecież trudno żyje się we wspólnotach, w których patrzy się na człowieka z pogardliwym uśmieszkiem. Zastanawiacie się czasami nad tym, że nowa twarz w naszych kościołach to naprawdę jest dziś wydarzenie.
Papież Benedykt w przemówieniu do swojej kurii w grudniu 2009 roku, daje świetną interpretację fragmentu o wyrzuceniu przekupniów ze Świątyni jerozolimskiej. I jest to interpretacja kłopotliwa dla obrońców religii, o których wspomniałem. Papież przypomina, że owe stragany były rozstawione na placu, który nazywał się dziedzińcem pogan. Było to miejsce przeznaczone dla tych, którzy nie byli wierzącymi Izraelitami, ale mieli w sobie pragnienie Boga albo szukali Go po swojemu. Czytałem, że było ono bardzo duże, bo miało ok 1200 m2. Izraelici, choć wybudowali ten dziedziniec, to powiedzmy sobie szczerze, nie pałali szczególną miłością do „tych” ludzi. Myślę, że można nawet powiedzieć, że żal im było takiego miejsca dla „takich” ludzi. Stąd w czasie Paschy i wielkich świąt rozstawiali tam swoje kramy, zabierając im miejsce.
Kiedy Jezus zrobił sobie bicze ze sznurków, to nie wyrzucił z świątyni pogan, ale właśnie Żydów. On zawalczył o to, by przywrócić dziedziniec celowi, do którego miał służyć - poszukiwaniom Boga i modlitwie wszystkich narodów.
Może czas zobaczyć, że jest nas coraz mniej, bo wywaliliśmy z naszych kościołów i Kościoła dziedzińce pogan. Uznaliśmy kontakt z nimi za zbędny, niebezpieczny, bo lepiej nam paść samych siebie w Kościele, która staje się twierdzą, którą - w naszym mniemaniu - trzeba strzec. Postawiliśmy osiłków fizycznych i intelektualnych i żyjemy narracją, że na zewnątrz jest zło, a tylko tu jest dobro. Żydzi, których Pan Jezus dziś wywala robili na zabraniu poganom miejsca świetne interesy. Może my też je robimy. Może nie ma z tego pieniędzy, ale jest spokój, nie trzeba się wysilać, bo dopóki jesteśmy w swoim sosie, to nikt nam nie zadaje trudnych pytań. Mamy swoje definicje i rytuały. Bronimy ich, bo one nam dają święty spokój, ale my mówimy, że bronimy Boga.
Kościół jest dziś jak starsza osoba. Zajmuje się sobą, pilnuje swoich wizyt lekarskich, przyjmowania pastylek, pilnuje swoich miejsc siedzących i wspomina stare dzieje. Papież Franciszek od kliku lat przypomina nam, choć już go nie słuchamy, że Kościół to „szpital polowy”, do szpitala polowego nie przyjmuje się tylko „swoich”, ale każdego kto potrzebuje pomocy. Szpital polowy to nie jest klinika z Leśnej Góry, ale miejsce brudne, działające na granicy bezpieczeństwa i niekomfortowe.
A gdyby dziś Jezus wyszedł z tabernakulum zrobił sobie bicz ze sznurków i zaczął nas wyrzucać, mówiąc: coście uczynili z Domu mojego Ojca? No właśnie co zrobiliśmy? Czy jest tu miejsce dla nas - wierzących i pogan szukających czy już tylko przystań dla nas - tłustych duchowych owiec?
Zobaczcie, że ci, których nazywamy poganami już nawet nie chcą tutaj zaglądać, już się nawet nami nie interesują. Jasne, my mamy na to śpiewkę: to zsekularyzowany świat, który nie chce Boga. Mówimy to i myjemy rączki. Bierzemy znów Ciało Jezusa, jemy i wracamy do naszego wyrzucania ich ze świątyni, do naszego mówienia o ich grzechach i o tym, że nie kochają Boga. Jakbyśmy my tak bardzo Go kochali...

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6245 dnia: Listopad 10, 2023, 08:19:15 am »

Ewangelia (Łk 16, 1-8)
Przypowieść o nieuczciwym rządcy

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.

Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”.

Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”.

Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”.

Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6246 dnia: Listopad 10, 2023, 10:35:42 am »
Grzegorz Kramer SJ

Każdy z nas jest w zależności od Boga i każdy z nas ma swoje „poletko” do zarządzania. I każdego z nas można oskarżyć o roztrwanianie majątku, chodzi o naszą grzeszność. Bóg wie, że skutkiem w konfrontacji naszej grzeszności z Jego świętością musi być (nasza) śmierć.
Jak zrozumieć pochwałę nieuczciwości zarządcy? Uczciwość wymagałaby, jak wspomniałem, śmierci grzesznika. Darowanie grzesznikowi win jest nieuczciwością wobec sprawiedliwości.
A co robi ów zarządca? Jest skandalicznie miłosierny. Rozdaje dobro wbrew sprawiedliwości i logice dobra. Patrząc z pozycji „sprawiedliwych”, Bóg zachowuje się nieuczciwie. Skreślając dług grzesznikom, okrada „sprawiedliwych”. To, na co inni ciężko pracowali (oni sami uważali, że taka jest konieczność), Bóg grzesznikom daje za darmo.
Wszystko zmienia się w momencie uznania w sobie grzesznika, wtedy Miłosierdzie okazuje się najlepszym (dla mnie) rozwiązaniem. Dlatego Pan pochwalił owego nieuczciwego zarządcę, by dać go jako przykład dla nas, byśmy podobnie postępowali wobec tych, których nazywamy grzesznikami.
Miłosierdzie jest darmowe. Usprawiedliwienie jest darmowe. Potrzeba jednak roztropności w jego przyjmowaniu, polegającej na współpracy z nim. Nie jest to jednak warunek Miłosierdzia, ale sens jego przyjmowania. Ta przypowieść jest tylko obrazem czegoś nieopisywalnego, inspiracją do czynienia i korzystania z Miłosierdzia.
Ostatnie zdanie podkreśla roztropność w działaniu. Przypomina się tutaj opowieść o pannach mądrych i głupich, czy niedawno czytana o budowaniu wieży. Chodzi o przewidywanie skutków. Jest tu pewne niebezpieczeństwo, że cel zacznie usprawiedliwiać środki. To jest granica, której przekroczyć nie można, ale przed tą granicą jest całe mnóstwo możliwości do tego, by być twórczym w zdobywaniu celu. Dzięki mądrości rozumiemy, że wolność to nie jest swawola, że ona musi być ukierunkowana na czynienie dobra, by była wolnością.
Powiem za Pawłem: myślcie tak, jak ja. Bądź miłosierny! Każdy, kto nie chce być miłosierny wobec innych i dla innych, jest wrogiem krzyża Chrystusowego.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6247 dnia: Listopad 11, 2023, 08:58:20 am »

Ewangelia (Łk 16, 9-15)
Nie można służyć Bogu i Mamonie

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?

Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»

Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego.

Powiedział więc do nich: «To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6248 dnia: Listopad 12, 2023, 09:39:08 am »

Ewangelia (Mt 25, 1-13)
Przypowieść o dziesięciu pannach

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:

«Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły.

Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”.

Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.

Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6249 dnia: Listopad 13, 2023, 09:09:41 am »

Ewangelia (Łk 17, 1-6)
Obowiązek przebaczania

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!

Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli będzie żałował, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwrócił się do ciebie, mówiąc: „Żałuję tego”, przebacz mu».

Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary».

Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6250 dnia: Listopad 13, 2023, 09:37:09 am »
Grzegorz Kramer SJ

Zgorszenia najłatwiej widać u innych. Poszczególnych osób czy instytucji. Trudniej zobaczyć je u siebie. Dla siebie zawsze mamy taryfy ulgowe, specjalne okoliczności, które mają usprawiedliwić nasze czyny. A jednak Jezus zwraca uwagę właśnie na ten rodzaj zgorszeń, dodając: uważajcie na siebie.
Oczywiście, słowo: zgorszenie jest dziś bardzo nadużywane, szczególnie w mediach społecznościowych. Dziś wszyscy czują się zgorszeni, ale nikt nie chce powiedzieć o sobie, że jest tym, który gorszy. Bo co zaliczymy do zgorszeń? Nadużycia seksualne? Nieuczciwości podatkowe? Dwulicowość polityków, ludzi Kościoła? A może rodziców, którzy biją swoje dzieci? Można by tutaj wyliczać w nieskończoność. Będzie to zależało od naszej wrażliwości i doświadczenia. Jedni będą mówili, że pan X, czy pani Y jest zgorszeniem, inni będą udowadniali, że inni są gorsi.
A może warto te kilka wersetów przeczytać w całości? Bo co to znaczy gorszyć? Może warto iść za samym słowem „zgorszenie” i zobaczyć prostą sprawę, że to słowo znaczy: czynić kogoś gorszym. Kogoś myślenie, zachowanie staje się gorsze, po kontakcie ze mną. A w kolejnym wersecie Jezus mówi o przebaczeniu. Może największym zgorszeniem jest jego brak? Chowanie uraz, podsycanie złych opinii o kimś, rozpowiadanie na jego temat złych rzeczy, właśnie nieumiejętność przebaczania. A wiemy, jak dużo każdego dnia tych spraw się pojawia. Właśnie dlatego apostołowie proszę o przymnożenie wiary, bo po ludzku przebaczenie nieustanne jest niemożliwe.
Pewnie, że Jezus używa hiperboli, pewnie, że przebaczenie to nie pralka, którą można włączyć za każdym razem. Ta Ewangelia nie jest jednoznaczna. Bo przecież ten który gorszy, któremu powinno się przywiązać kamień do szyi, to ten sam, któremu mamy przebaczać, a ostatecznie to każdy i każda z nas.
A czy ta Ewangelia (Łk 17, 1-6) nie jest też o Bogu, który przebacza mi siedem razy (zawsze) moje słabości i grzechy?

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6251 dnia: Listopad 14, 2023, 08:54:37 am »

Ewangelia (Łk 17, 7-10)
Słudzy nieużyteczni jesteśmy

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział:

«Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź zaraz i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6252 dnia: Listopad 14, 2023, 09:50:29 am »
Grzegorz Kramer SJ

Nie, to nie jest Ewangelia, która nagle nas sprowadza do parteru. Bo, przecież ktoś może powiedzieć: fajnie, nasłuchaliśmy się, że jesteśmy dziećmi Boga, jesteśmy ważni, kochani i wyjątkowi, ale ostatecznie Bóg sprowadza nas do parteru, przypominając nam, że jesteśmy sługami, do tego sługami nieużytecznymi.
Nie, dalej jesteśmy dziećmi Boga i to nigdy się nie zmienia. W tym tekście, Ewangelia (Łk 17, 7-10) przypomina nam o bardzo ważnej, a zarazem trudnej sprawie. O nieabsolutyzowaniu siebie i tego, co się robi i kim się jest.  Każdy, kto robił cokolwiek ważnego, rządził, przewodził czy liderował, wie jak trudno jest zostawić za sobą poczucie, że było się ważnym, odpowiedzialnym i decyzyjnym. Z moich obserwacji wynika, że podobnie mają rodzice w stosunku do swoich dzieci czy ludzie w związkach, kiedy odkrywają, że związek to nie rządzenie drugim.
Z drugiej strony, ten tekst może być pomocny w przebijaniu balonu z napisem „EGO”, u tych wszystkich, którzy z racji profesji lubią mówić o służeniu innym. Nie tylko ludzie Kościoła kochają tę narrację. Politycy, lekarze, nauczyciele, również używają tego słowa w opisywaniu swojej codziennej pracy. Tylko, że ta służba, łącznie z tą kościelną, wiąże się z wynagrodzeniem. Ona jest płatna, jak każda inna. Dlatego warto wracać do tekstu dzisiejszej Ewangelii, by z swojego służenia nie zrobić bożka, który staje się najważniejszy.
Mówiąc krótko Jezus, nie sprowadza nas tą przypowieścią do parteru, ale uczy nas dobrego dystansu.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3869
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6253 dnia: Listopad 15, 2023, 09:13:48 am »

Ewangelia (Łk 17, 11-19)
Niewdzięczność uzdrowionych z trądu

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.

Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ten widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni.

Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin.

Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2061
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6254 dnia: Listopad 15, 2023, 09:27:19 am »
Grzegorz Kramer SJ

Bardzo symbolicznie odczytuję tę Ewangelię (Łk 17, 11-19). Tych dziesięciu trędowatych to obraz Kościoła.
Jako Kościół możemy spotkać Jezusa tylko na drodze do Jerozolimy. Miejsca, w którym cała ludzka logika padła, w którym ten, który jest Wszechmogącym staje się zabitym. To jest nasza perspektywa, ale i pryzmat, przez który mamy patrzeć na swoje życie. W drodze szedł przez pogranicze Samarii, a więc przez rejony, do których pobożni nie chadzali, ze względu na niewiernych Samarytan. To jest moja perspektywa. Iść w stronę umierania, ciągłego tracenia siebie, a po drodze mam nie omijać „trudnych”. I, co ważne, on ich nie szedł umoralniać, szedł, bo był otwarty na kontakty z nimi, co wiemy z innych miejsc Ewangelii.
Kościół – ja i ty – to osoby ciągle przez Boga obdarowywane, ciągle uzdrawiane z trądu. I w tym naszym Kościele powtarza się ten sam problem. Tylko nieliczni dostrzegają dobro, które się w ich życiu wydarza. Większość jest skoncentrowana najpierw na sobie i swoich chorobach, a kiedy przychodzi uzdrowienie, na swojej nowej jakości życia.
Ten jeden, który się odwrócił, jest obrazem człowieka, który pozwolił, by zostało uzdrowione jego serce. On odzyskał nie tylko zdrowie i ciało, ale także pragnienia. Człowiek, który pragnie, widzi Źródło pragnień i do Niego wraca, by dziękować, by szukać nowych inspiracji.
Ktoś mnie kiedyś zapytał o to, czy nie boję się tego, że pokazuję zbyt dobrego Boga. Moja odpowiedź brzmi: „boję się, że pokazuję Boga zbyt mało dobrego”. Bóg jest naprawdę bardzo dobry, jest cierpliwy dla nas. Całe głoszenie Boga musi się do tego sprowadzić – do pokazania temu obolałemu od grzechu i trądu światu, że Bóg do niego przychodzi (Samaria) i idzie za niego na krzyż, a po drodze okazuje swoją dobroć, dając zdrowie i nowe życie.
Wiara to zdolność wracania do Boga.