Grzegorz Kramer SJ
Jezus i Nikodem, który odwiedza Go nocą, to dwa różne podejścia do wiary. Nikodem to typ człowieka, który przeżywa wiarę na poziomie: "wiem". Jezus idzie dalej i mówi o "powtórnym narodzeniu", czyli przejściu do czegoś niepowtarzalnego, osobistego.
Powtórne narodzenie, to nic innego jak akcja wielkiego przebudzenia serca. My już żyjemy, mamy ciało, uczucia, pamięć, rozum, relacje, pracę, rodziny, kochamy, jemy, pijemy, po prostu żyjemy. I do takich nas skierowane jest to, że mamy się powtórnie narodzić, czyli mamy przypomnieć sobie, do czego jesteśmy przeznaczeni i tym żyć, już teraz.
Świetnym obrazem tego „trzeba”, jest to, co się dzieje w przyrodzie. Czasem jest tak, że jest połowa kwietnia, tęsknimy za ciepłem, słońcem, jazdą na rowerze w spodenkach, bieganiem, możliwością położenia się na trawie, za tymi wszystkim rzeczami, które umożliwia nam ciepło. Mamy w sobie jeszcze jakieś przyblakłe wspomnienie tego, czym jest lato, ale póki co jest ono (poza paroma dniami) odległym wspomnieniem.
I tak jest też z nami. Mamy w sobie jakieś pojęcie raju - tego prawdziwego życia. I ta nasza tęsknota jest nie tylko tęsknotą za nową porą roku, ale jest odbiciem wielkich pragnień, życia w słońcu i wolności. My jesteśmy stworzeni i przeznaczeni do rozkwitania, do życia w otwartości na Słońce. Jako Dzieci Dobrego Ojca, jesteśmy stworzeni do życia, które świetnie opisuje Jezus. „Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. Spontaniczność, wolność, brak lęku, swoista „brawura”. I niby to wiemy, a jednak serca są uśpione. Tak, jak z tą niekończącą się zimą. Męczy nas, ale się do niej przyzwyczailiśmy. Jakoś funkcjonujemy, po raz kolejny ubieramy ciepłe skarpety, swetry i kurtki i idziemy na zimno.
Trzeba się nam powtórnie urodzić, bo nie dostaniemy Królestwa, ale nie dlatego, że to będzie kara. Stanie się tak, bo nie będziemy tam umieli żyć. Będzie to dla nas za duże. Powiemy na samym wstępie: łe, na ziemi było lepiej, wszystko było przewidywalne i w bezpiecznych ramach.
Po to po raz kolejny przeżywaliśmy Wielkanoc, byśmy znów zaczęli pragnąć, byśmy obudzili nasze serca do Zmartwychwstania, a nie powspominali miłe wydarzenie z przeszłości. To, na ile jesteśmy na etapie „powtórnego narodzenia” widać po tym, czy głosimy Zmartwychwstanie i Zmartwychwstałego, a na ile zajmujemy się wciąż sobą, swoimi bezpiecznymi ramami. Te ramy to może być zdanie na czyjś temat, sposób modlitwy, przekleństwo w postaci mówienia sobie, że zawsze tak było i będzie, czy też poczucie tego, że życie jest dla innych.
„Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich”. Jezus jest świadom tego, że nie każdy chce się narodzić powtórnie, że nie każdy chce żyć w pełni. Jest wielu, którzy Mu nie uwierzyli w to, że są powołani do czegoś większego. Ale spokojnie, to dopiero początek Ewangelii, ostatecznie udowodni im to swoją Śmiercią i Zmartwychwstaniem.
Chcesz wiedzieć, czy żyć?