Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 668157 razy)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6570 dnia: Maj 22, 2024, 08:59:49 am »

Ewangelia (Mk 9, 38-40)
Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Apostoł Jan rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami».

Lecz Jezus odrzekł: «Przestańcie zabraniać mu, bo nikt, kto uczyni cud w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2068
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6571 dnia: Maj 22, 2024, 09:04:56 am »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do ewangelii z dnia (22 maja 2024 r.):

Obraz: Jezus jest razem z uczniami ‘w domu’, w Kafarnaum. Zobaczę to miejsce i skojarzenia, jakie ono we mnie wywołuje. Przyjrzę się grupie uczniów, ich poczuciu więzi, ale i obawom o jedność i zazdrości. Jakie odczucia to we mnie budzi?
Myśl: Apostoł Jan jest zaniepokojony tym, że ktoś spoza ich grona ‘wyrzucał złe duchy’ w imię Jezusa. Każda grupa potrzebuje spójności, poczucia więzi i przynależności. Ale może to rodzić także złe skojarzenia. Dobro czynione przez drugiego może budzić zazdrość. Ona jest ‘córką egoizmu’ i ‘matką pychy’. Ten demon dotyczy także wspólnoty. Także we wspólnocie możemy być wykluczający, bo ktoś ‘nie chodzi z nami’, jest spoza. Nie cenimy dobra, które czyni. Chcemy wtłoczyć go w nasze schematy i ‘procedury’, ale to nie ze względu na ‘imię Jezusa’, lecz ze względu na inne motywy.
Emocja: ‘Być z nami’. Świat religijny często jest kuszony przez fanatyzm, podejrzliwość wobec innych. Tu nie chodzi tylko o tolerancję, świecką cnotę. Człowiek zjednoczony z Panem w innych widzi braci, których ma miłować, a nie nieprzyjaciół, których ma zwalczać.
Wezwanie: Poproszę o łaskę uwolnienia od zazdrości. Podziękuję za wszelkie dobro, jakiego doświadczam od innych.
Uczynię jakiś gest uwielbienia i wdzięczności.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6572 dnia: Maj 23, 2024, 07:38:41 am »

Ewangelia (Mk 14, 22-25)
To jest Ciało moje. To jest moja Krew

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, Jezus, gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił napoju z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić będę go nowy w królestwie Bożym».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2068
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6573 dnia: Maj 23, 2024, 09:05:33 am »
Grzegorz Kramer SJ

Jezusa, najwyższego i wiecznego kapłana.
Wiemy, że On nie tylko jest kapłanem, ale i ofiarą. Większość z nas widzi to tak: człowiek zgrzeszył, Ojciec się pogniewał, żeby Go przebłagać, Syn zszedł na Ziemię, złożył z siebie makabryczną ofiarę, Bóg się przestał na nas gniewać. A przecież Ojciec i Syn to ten sam Bóg. A więc Bóg złożył siebie w ofierze. Komu? Sobie? Nie. On nie potrzebuje ofiar. Ofiary potrzebował ktoś inny. My. On złożył siebie w ofierze nam. Tak nas ukochał, że z tej miłości umarł. 
Nie jesteśmy ze świata, ale nas z tego świata nie zabiera. Świat to nie są ludzie, którzy nie są z naszej paczki. Dość łatwo zrobić takie uproszczenie: my, w Kościele jesteśmy Jezusowi, a tamci już nie. Świat jest przez Boga ukochany i to bardzo, bo Bóg dał swojego Syna, by zbawić świat, by Jezus wyrwał świat ze zła. Do świata, Jezus nas posyła przed Wniebowstąpieniem. Kiedy nas przed światem przestrzega, to znaczy to tyle, że mamy się wystrzegać tego wszystkiego, co nas prowadzi do stawiania siebie w centrum, czyli do grzechu. 
W tej modlitwie jest bardzo ważne przesłanie dla nas. To, co nazywamy pracą nad sobą, wcale nie jest tylko naszym postanowieniem i ciężką pracą. To też jest ważne, ale przede wszystkim to jest troska Jezusa o nas. To On prosi Ojca za nami, to On widząc nasz romans ze światem, prosi, byśmy uczyli się do tegoż dystansu. Jezusowi bardzo zależy na naszej dojrzałości. Ten świat, to też ta część w nas, która nie chce Boga, albo raczej chce byśmy byli bogami.
Świat potrzebuje dziś świadków Zmartwychwstałego Jezusa. Jeśli nie chcemy naszego chrześcijaństwa przeżywać w opozycji do świata, ale chcemy usłyszeć też to, że jesteśmy do niego posłani, to musimy mocno w ten świat wejść. Czyli musimy mieć oczy i uszy otwarte na ludzi. Musimy ich słuchać. Nawet jeśli z początku wydaje się nam, że gadają głupoty.  Jako chrześcijanie wcale nie jesteśmy silniejsi, mądrzejsi czy lepsi. Ewangelia pokazuje nam, że nie mamy iść do innych jako lepsi. Mamy iść świadomi naszej słabości – Jezus się za nas modli, a dzięki temu możemy pokazać ludziom, że słabość nie musi zabijać, ale może stawać się siłą człowieka.  Dlaczego tak? Żeby pokazać, że chrześcijanie to mięczaki? Nie. Mamy w ten sposób pokazać, że z Boga jest nasza siła, nie z nas. Ludzie nie potrzebują kolejnych herosów, ale liderów w wierze.  Mamy zostać liderami, przywódcami w wierze dla innych. Musimy mocno uwierzyć w to, że my jesteśmy Kościołem, nie że przychodzimy do Kościoła. Kościół Jezusa to taki Kościół, który idzie do przodu, jest dynamiczny i nie stoi w miejscu, aby bronić swoich pozycji. Kościół nie boi się diabła i zła, więc nie musi siedzieć w okopach. Taki Kościół podnosi poprzeczkę, stawia wymagania miłości i konieczności przebaczenia. Bóg buduje swój Kościół na słabych, Bóg nie szuka ekspertów, bo widzi w nas – takich jakimi jesteśmy - potencjał.  Jest w Was troska by Kościół żył? Jak nie ma, to umrzemy. Bóg daje nam siłę i moc. Ktoś, kto nie jest uczniem (nie słucha), nigdy nie będzie liderem, przewodnikiem dla innych. Chcesz być dobrym mężem, rodzicem, księdzem, liderem, naucz się słuchać.  To, że jesteśmy w Kościele, to jest przywilej, to się nam nie należy, Bóg nas wybrał, On nas chciał. On nam ufa, że tego nie zepsujemy.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6574 dnia: Maj 24, 2024, 08:03:55 am »

Ewangelia (Mk 10, 1-12)
Nierozerwalność małżeństwa

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus przyszedł w granice Judei i Zajordania. A tłumy znowu ściągały do Niego i znów je nauczał, jak miał w zwyczaju.

I przystąpili do Niego faryzeusze, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.

Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?»

Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić».

Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela».

W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2068
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6575 dnia: Maj 24, 2024, 09:41:06 am »
Grzegorz Kramer SJ

O nierozerwalności małżeństwa przeczytacie dziś u wielu. W tekście dzisiejszej Ewangelii jest o motywacjach, którymi kierował się Mojżesz, kiedy pozwalał na list rozwody. Jezus nazywa to „zatwardziałością serca”.
A może dziś trzeba zobaczyć ten mechanizm także w innej ważnej kwestii, jaką jest kara śmierci.
Mojżesz się ugiął i pozwolił na rozwody ze względu na to, że ludzie się tego domagali. Jezus dodał: ale od początku tak nie było...
Właśnie całkiem podobnie sprawa ma się z czymś, co ludzie ładnie nazwali karą śmierci. Tak, ustanowiliśmy sobie takie prawo, że możemy to robić, mamy to nawet świetnie umocowane w teologii (jak Żydzi rozwody). A jednak od początku tak nie było.
Zatwardziałość serca, rozumu, poglądów, sprawia, że pozwalamy sobie na to, by zmieniać prawa, również te Boże. Dlatego tak ważne jest, by wracać do początków. To wracanie ważne jest też w naszych osobistych wyborach i relacjach. Czasem nasza upartość potrafi doprowadzić do wielu głupich zmian i trzeba umieć zrobić krok wstecz.


Paweł Kosiński SJ

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę drogę nad rzeką Jordan na północnych krańcach Judei. Jezusowi towarzyszą uczniowie i tłumy. Posłucham pytań o nierozerwalność małżeństwa i odpowiedzi Jezusa. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom.

Myśl: Nauczanie Jezusa budzi ciekawość, pociąga tłumy, ale i bulwersuje, niepokoi i prowokuje. Dlatego też faryzeusze chcą ‘wystawić Pana na próbę’. Pytają o nierozerwalność małżeństwa. Jezus przypomina pierwotny zamysł Boga wobec człowieka i małżeństwa. Nie krytykuje ówczesnych rozwiązań społecznych, ale przypomina o duchu, jaki ma ożywiać refleksję nad rzeczywistością religijną w życiu na co dzień. Zamysł Boga nie jest przeciwko człowiekowi, nie jest ‘nieznośnym ciężarem’. Jego dziełem jest łączyć. Bóg nie wystawia człowieka na próbę niemożliwą do spełnienia.
Reklama

Emocja: Zatwardziałość serc. To jest przyczyna zła. Serce zatwardziałe, skoncentrowane na sobie, nie potrafi kochać. Zamiast miłować i służyć, jest przepełnione egoizmem i dominacją. Nie uzupełnia, nie rozwija, ale hołduje silniejszemu.

Wezwanie: Proszę o uzdrowienie z zatwardziałości serca. Podziękuję za dar powołania, jakie otrzymałem.
Odnowię motywacje życia swoim powołaniem.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6576 dnia: Maj 25, 2024, 09:13:39 am »

Ewangelia (Mk 10, 13-16)
Jezus błogosławi dzieci

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego.

A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego».

I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6577 dnia: Maj 26, 2024, 07:53:47 am »

Ewangelia (Mt 28, 16-20)
Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:

«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6578 dnia: Maj 27, 2024, 07:52:54 am »

Ewangelia (Mk 10, 17-27)
Należy wszystko porzucić, aby iść za Jezusem

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»

Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę».

On Mu odpowiedział: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości».

Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego».

A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może być zbawiony?»

Jezus popatrzył na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2068
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6579 dnia: Maj 27, 2024, 09:05:02 am »
Grzegorz Kramer SJ

Kiedyś przyszedł do mnie pewien człowiek opowiedział mi swoją historię życiową i zapytał: czy będę się mógł zbawić? Dokładnie jak w dzisiejszej Ewangelii. Powiedziałem temu człowiekowi, że on się nigdy nie zbawi, bo zbawia nas Jezus. A jeśli mnie pyta o to, czy będzie w niebie, to nigdy na takie pytanie nie odpowiem, bo nie wiem.
Jezus, zauważcie ten szczegół, nie powiedział temu człowiekowi, czy on będzie w niebie lub nie. Mówi o trudnościach wejścia do Królestwa Bożego. Jezus nie łamie ludzkich sumień, nie straszy, pokazuje szerszą perspektywę, bo wtedy człowiek może wybierać. Tylko w wolności.
Ten fragment można różnie rozumieć. Mowa w nim o trudnościach w wejściu do Królestwa. W innych miejscach Jezus mówi o tym, że Królestwo jest pośród nas, nie umiejscawia go tylko w obietnicach życia pozagrobowego. I całkowicie inaczej wygląda rozumienie tego tekstu, kiedy zobaczymy, że mowa jest o Królestwie już tutaj na ziemi. Wtedy to, co jest bogactwem tego człowieka umiejscowione jest nie w posiadłościach, ale w myśleniu. On chciał się zbawić. Ba, nawet dużo w tym celu robił: przestrzegał przykazań, a więc możemy założyć, że był pobożnym człowiekiem. Był religijny. A jednak nie dało mu to spokoju. Jezus, później komentuje to zdaniem: „u ludzi to (zbawienie) nie jest możliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe”. Tak, ludzie zbawienie postrzegają jako nagrodę za dobre życie, i wtedy na każdego coś można znaleźć, kończymy nasze życie i wdaje się nam, że staniemy przed wielką wagą, która wyda wyrok o tym, czego było więcej: dobrych czy złych czynów. Okrutna wizja. Może się okazać, że całe życie szliśmy „łeb w łeb”, dobro przeplatało się ze złem. I na końcu jedno zło przeważy. No, ale Bóg (w tej wizji) jest sprawiedliwy, więc nie będzie łamał swoich zasad. A może jednak „u Boga wszystko jest możliwe? Dla mnie i dla innych. Może to ucho igielne, to nie jest stan konta, ale moja wizja Boga i mój sposób na przeżywania wiary?
Powtórzę: Jezus nie powiedział, czy ten człowiek będzie zbawiony czy nie. Niestety wielu „urzędników” Boga daje sobie prawo do tego, że ogłasza takie wyroki.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6580 dnia: Maj 28, 2024, 07:59:31 am »

Ewangelia (Mk 10, 28-31)
Nagroda za wyrzeczenia

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Piotr powiedział do Jezusa: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą».

Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2068
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6581 dnia: Maj 28, 2024, 08:54:38 am »
Grzegorz Kramer SJ

Nie kocha się za coś.
Niby to oczywiste. A jednak zobaczcie, pytanie Piotra jest naszym pytaniem, stawianym każdorazowo, kiedy podejmujemy jakiekolwiek działania, wchodzimy w relacje, podejmujemy decyzje, misje. Jasne, że ono często nie jest wyraźnie wyartykułowane. Czym dłużej jesteśmy chrześcijanami, tym mocniej je skrywamy w sercu, bo przecież nie wypada o nim mówić głośno. Jednak ono jest. Żenimy się, wychodzimy za mąż, zostajemy księżmi, jesteśmy samotni, zostajemy lekarzami, nauczycielami, sprzedawcami, starzejemy się, różni jesteśmy i różnie życie przeżywamy, ale to jest nam wspólne: co ja z tego będę miał?
Już to wiele razy pisałem, kiedy czytam tę scenę, to zawsze widzę wkurzenie na twarzy Jezusa. To jest trochę jak wtedy, kiedy zapraszasz kogoś do jakiegoś fajnego pomysłu, projektu, wtajemniczasz człowieka, opowiadasz z pasją o szczegółach, a on ni z gruchy, ni z pietruchy pyta cię o to, ile można zyskać. Wprowadzasz kogoś w swoją pasję, idziecie razem, a tu okazuje się, że od długiego czasu tego człowieka trawi pytanie – co ja będę z tego miał?
Jerozolima i to, co się później wydarzyło, było pasją Jezusa, Jego życiowym celem. Wcześniej Jezus mówił o niebezpieczeństwie bogactw i bogatym człowieku, o postawie „letniaka” (por. Ap 3, 15-16). A Piotr wyskakuje z tak idiotycznym pytaniem.
„Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.” To jest dobre podsumowanie i niekoniecznie o pokorze, ale o czymś innym. Biorąc pod uwagę cały kontekst, myślę, że to wezwanie do zmiany myślenia w motywacjach naszego działania (i niedziałania).
Jestem przekonany, że takie pytanie rodzi się w sercu zawsze wtedy, kiedy tracimy z horyzontu naszą „rolę w opowieści”. Opowieścią jest nasze życie. Ta fascynująca, choć czasami dramatyczna codzienna opowieść. Dopóki na horyzoncie mam jasność swojej „roli”, to nie ma pytania o to, co ja z tego będę miał. Bo to jest tak, jak mówi dziś Jezus. W tym życiu masz już sto razy więcej niż na początku. I to są ludzie, którzy żyją uważnie, zadają sobie trud zauważania szczegółów obdarowania. Kiedy to tracimy, pojawia się frustracja, zniechęcanie i pytanie w różnych wariacjach: „co ja z tego będę miał”? „JA”.
Można odczytać zaproszenie Jezusa do dobrej przygody i kompletnie się z Nim rozminąć.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6582 dnia: Maj 29, 2024, 08:44:21 am »

Ewangelia (Mk 10, 32-45)
Zapowiedź męki

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Uczniowie byli w drodze, zdążając do Jerozolimy. Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili; ci zaś, którzy szli za Nim, byli strwożeni. Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co miało Go spotkać:

«Oto idziemy do Jerozolimy. A tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie».

Wtedy podeszli do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy».

On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»

Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».

Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?»

Odpowiedzieli Mu: «Możemy».

Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, wprawdzie pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane».

Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich:

«Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2068
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6583 dnia: Maj 29, 2024, 09:00:08 am »
Grzegorz Kramer SJ

On zapytał ich: Co chcecie, żebym wam uczynił?
Wiesz w ogóle, w jakim celu za Nim chodzisz? Bo można się oburzać na tę kobietę i tych dwóch bezczelnych apostołów, na wielu współczesnych nam ludzi, którzy realizują swoje pasje, które nam się nie podobają. Ale pytanie zasadnicze brzmi: a ty wiesz, czego chcesz, czego pragniesz?
To pytanie jest ważne, bo wszyscy mamy swoją rolę w Wielkiej Opowieści. By ją odnaleźć, trzeba się zwrócić z pytaniem do Reżysera, do Jezusa. Jednak to nie jest tylko odtwarzanie jakiejś roli, On stawia pytanie: czego ty chcesz? Bez pytania o pragnienia i odpowiedzi na nie grozi nam to, w co wpadli ci dwaj z Ewangelii. Grozi nam fatalna pomyłka. Pomylenia bajora z morzem. Zdarza się nierzadko, że ludzie myślą, że życie, którym żyją jest szczytem ich marzeń i możliwości. Wchodzą w poczucie, że już nic więcej nie mogą, nie dlatego, że obiektywnie się nie da więcej, ale dlatego, że osiągnęli coś, co daje im poczucie bezpieczeństwa. Jak Ci dwaj. Chcieli tylko stanowisk. Mieli na wyciągnięcie ręki Kogoś wielkiego, mogli wejść w wielką przygodę, a oni skupili się na wydumanej karierze.
Zobacz po swoich przyjaciołach, po swoich bliskich. Ba, spójrz na siebie samego. Można wyraźnie zauważyć, kto zrezygnował z prawdziwego życia na rzecz przetrwania; kto stracił ducha, przestał pragnąć za cenę takiego czy innego „stołka”, na którym siedząc osiągnie tzw. „święty spokój”.
Ludzie przestają pragnąć nie dlatego, że nie mogą zrealizować marzeń, ale dlatego, że poddają się lękowi przed porażką. Tych dwóch weszło w pozory. Pomyśleli, że jeśli uda im się załatwić sobie dobre miejsce, będą szczęśliwi. Tymczasem moja i twoja godność nie wynika z tego, kim jesteśmy i co robimy na tej ziemi. Ona wynika z miłości, która w dzisiejszej Ewangelii jest opisana jako służba i cierpienie. Miłość rozumiana nie jako ckliwość emocjonalna, skupianie się na sobie i swoich odczuciach. Ale jako wybór Boga i dobra. Sam Bóg wybrał miłość do nas. To się wiąże z Jego cierpieniem. Cierpieniem, które objawia się w możliwości, z której często korzystamy – odrzucenia Jego miłości.
Pozory zaczynają się wtedy, kiedy chcemy iść na skróty, kiedy mówimy: „teraz zakombinuję, a później się zmienię”. Oszustwo. My nie mamy jeszcze jakiegoś jednego życia. Jest „tu i teraz”. Reszta nie istnieje. Albo tu zostaniemy kimś, kto żyje z podniesioną głową, realizując swoje pasje i wybierając miłość jako służbę i cierpienie, albo będziemy jak ci dwaj, szukać ciepłych i wygodnych posadek. Byleby się jakoś ustawić. W relacjach, nie biorąc odpowiedzialności za innych, wieszając się na nich, nie dając im wolności. W naszej karierze, tak czy inaczej rozumianej, gdzie celem w pewnym momencie może stać się chwała. Można zacząć robić dobre i Boże rzeczy i skończyć jako gwiazdor, który zgubił po drodze Boga.
Czy więc odważymy się obudzić serce do tęsknoty, do pragnienia, do życia na pełnych obrotach? Czy więc zaryzykujemy możliwość zranienia?
Chrześcijaństwo, Jezus nie wzywa do świętego spokoju, do bycia grzeczną dziewczynką i takim chłopcem. Wręcz przeciwnie. On wzywa do życia, do szaleństwa. Jeśli nie ma w nas szaleństwa, serca rozszerzonego, to dawno przestaliśmy być wyznawcami Jezusa, staliśmy się ciepłymi kluchami, które zakładają w niedzielę odświętne ubrania, by pokazać sobie, że jesteśmy w porządku. Nie jesteśmy. Właśnie do ciepłych kluch Jezus dziś mówi – „Nie wiecie, o co prosicie”.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3878
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #6584 dnia: Maj 30, 2024, 08:31:01 am »

Ewangelia (Mk 14, 12-16. 22-26)
Ustanowienie ofiary Nowego Przymierza

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: «Gdzie chcesz, żebyśmy przygotowali Ci spożywanie Paschy?»

I posłał dwóch spośród swoich uczniów z tym poleceniem: «Idźcie do miasta, a spotka was człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: Gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujecie dla nas».

Uczniowie wybrali się i przyszli do miasta, a tam znaleźli wszystko, tak jak im powiedział, i przygotowali Paschę.

A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im, mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił napoju z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić będę go nowy w królestwie Bożym».

Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej.