Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 590118 razy)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5775 dnia: Styczeń 27, 2023, 09:13:26 am »

Ewangelia (Mk 4, 26-34)
Rozwój królestwa Bożego

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus mówił do tłumów:

«Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo».

Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu».

W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1910
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5776 dnia: Styczeń 27, 2023, 09:18:04 am »
Komentarz do ewangelii na dzisiaj (27.01.2023)

Obraz: Dzisiejszy fragment ewangelii ukazuje dwa obrazy/figury królestwa Bożego. Małe nasienie, które przeradza się w kłos z wieloma ziarnami oraz ziarnko gorczycy, które wyrasta na wielki krzew. Oczyma wyobraźni przyjrzę się tym obrazom. Zatrzymam się nad tym, który mnie bardziej przyciągnie.

Myśl: Królestwo Boże jest dziełem Boga. Człowiek nie może go stworzyć ani go zniszczyć. Może co najwyżej przeszkadzać w jego rozwoju. Te dwie przypowieści mówią o bezwarunkowej wierze. Życie, także życie duchowe posiada swój rytm. Zasiane ziarno królestwa wzrasta według Bożej logiki i w czasie przez Niego określonym. Nasze niepokoje, próby przyśpieszania czegokolwiek nie pochodzą od Boga. Są znakiem braku zaufania i prowadzą do zguby.

Emocja: Cierpliwość. Jest to jedna z trudniejszych rzeczy dla współczesnego człowieka. Chcemy wszystkiego szybko, na naszych warunkach, według naszego pomysłu. Cierpliwość nie jest mocną stroną współczesnego człowieka. Ale musi się jej uczyć.

Wezwanie: Poproszę o łaskę cierpliwości i zaufania, że słowo Boga działa w mojej osobistej historii i historii świata. Podziękuję za doświadczenie tajemnicy ‘małości Boga’, która jest Jego wielkością.
Uczynię gest, znak ufności i powierzenia się Bogu.




Grzegorz Kramer

Ewangelia dzisiejsza (Mk 4, 26-34) jest o tym, by popatrzeć dobrze na swoje życie, by docenić tę często niewielką ilość dobra w życiu. Ucieszyć się tym małym ziarenkiem gorczycy, które wsadzamy w ziemię codzienności naszego życia.
Uważność jest czymś, co często gubimy, a jest ona szalenie ważna. Skoro Królestwo Boże to obecność Boga w naszym życiu, to potrzeba nam wiele trzeźwości, by Go dostrzec. Św. Ignacy mówił bardzo dużo, zresztą to jest istota jego duchowości, o tym by szukać Boga we wszystkim i wszystkich. To jedna z największych frajd - patrzeć na ludzi i świat i szukać w nich Boga. Wtedy na drugi plan schodzi zły, wtedy człowiek jest inspirowany do robienia dobra, wtedy człowiek skupia się na tym, co trzeba.
W świecie kościelnym zawsze mnie bawi na wielkich imprezach to, kiedy do biskupów, prałatów, dostojników ludzie zwracają się z wielkim namaszczeniem, a zwykłego kleryka traktują jak cień. Nawet rękę podaje się na takich imprezach tym wyższym. A gdyby tak widzieć w zwykłym kleryku przyszłego "umiłowanego ojca świętego"?
Szanując małe ziarenko - szanujesz wielkie drzewo, które da ci kiedyś schronienie. Szanuj je w sobie (małe dobra) i w innych (niekoniecznie tu chodzi tylko o kleryków!).
Żeby nauczyć się takiego szacunku, musisz być uważny. Tego uczy mnie dzisiejsze przesłanie Jezusa.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5777 dnia: Styczeń 28, 2023, 09:22:26 am »

Ewangelia (Mk 4, 35-41)
Jezus ucisza burzę

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.

A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.

Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5778 dnia: Styczeń 29, 2023, 08:58:49 am »

Ewangelia (Mt 5, 1-12a)
Błogosławieni ubodzy w duchu

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:

«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5779 dnia: Styczeń 30, 2023, 08:41:27 am »

Ewangelia (Mk 5, 1-20)
Uwolnienie opętanego w Gerazie

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Gdy wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami.

Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!» Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.

A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: «Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść». I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach.

A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.

Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1910
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5780 dnia: Styczeń 30, 2023, 09:02:22 am »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do ewangelii (30.01.2023)

Obraz: Ewangelista Marek przedstawia nam bardzo dynamiczny opis egzorcyzmu, uwolnienia od złego ducha człowieka opętanego. Postaram się włączyć w to działanie Jezusa, posłucham słów, które są wypowiadane. Przyjrzę się oporom i lękom, które się we mnie budzą i stanę dzisiaj z nimi przed Jezusem, który ma moc mnie uzdrowić.

Myśl: Spotkanie Jezusa z opętanym dokonuje się w krainie Gerazeńczyków. Już sama przeprawa przez jezioro była burzliwa, ukazując trudności na jakie napotka ewangelizacja pogan. Walka dobra ze złem jest bardzo dramatyczna. Szatan, duch nieczysty, niszczy i krępuje człowieka napełniając go strachem przed śmiercią. Jezus oczyszcza opętanego i posyła go jako swego apostoła do pogan. Ten, który został oczyszczony, „ubrany i przy zdrowych zmysłach” jest już nowym człowiekiem, spotkał Pana, a teraz zostaje posłany do braci, którzy są jeszcze w niewoli złego.

Emocja: „Czego chcesz ode mnie?” Zło trzyma człowieka w zamknięciu, w lęku przed śmiercią. Człowiek opanowany lękiem, nawet w dobru, w działaniu Boga widzi zagrożenie. Tym bardziej wtedy potrzebuje usłyszeć: „duchu nieczysty, wyjdź z tego człowieka!”

Wezwanie: Poproszę o łaskę uwolnienia od ducha lęku przed śmiercią. Podziękuję za misję, jaką powierza mi Jezus pośród braci.
Uczynię gest uszanowania i zgody na Bożą wolę.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5781 dnia: Styczeń 31, 2023, 08:56:14 am »

Ewangelia (Mk 5, 21-43)
Wskrzeszenie córki Jaira i uzdrowienie kobiety

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg jeziora Genezaret, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał.

A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele wycierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Posłyszała o Jezusie, więc weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w swym ciele, że jest uleczona z dolegliwości.

A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto Mnie dotknął». On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła.

Wtedy kobieta podeszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, padła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swej dolegliwości».

Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.

Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!» Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia.

Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1910
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5782 dnia: Styczeń 31, 2023, 09:44:32 am »
Grzegorz Kramer SJ

Ta kobieta bardzo cierpi, nie tylko fizyczne, według Prawa była nieczysta, wiele rzeczy było jej zabronionych. Cierpi fizycznie, psychicznie i duchowo od 12 lat, więc od zawsze. Jest zdeterminowana, odwiedziła wielu lekarzy i nic się nie zmieniło. Dotyka się z determinacją, nie tylko z wiarą, ale właśnie z determinacją i zostaje natychmiast uzdrowiona. Może trzeba czasem sobie przypomnieć, że wiara to nie jest system myślowy, że wiara potrzebuje także znaków, gestów i uczuć. Dlatego Bóg daje Ducha, żebyśmy nie tylko przeżywali wszystko rozumowo, ale poszli na żywioł, nie zamykali wszystkiego w kanonach i przepisach. Duch wieje, gdzie i jak chce, a więc nie mam prawa mówić Mu, że gdzieś może, a gdzieś nie może działać.
Kto się mnie dotknął? – pyta Jezus. On jest świadomy. Jednak w tej historii jest coś niesamowitego. On, kiedy się dowiaduje, kto się Go dotknął, wcale nie krzyczy. Mówi: „twoja wiara cię uzdrowiła”. Właśnie. Nieważne jest, dlaczego z Bogiem zaczynamy, ważne, dlaczego przy Nim zostajemy. Nawet z takiego magicznego traktowania Boga, On ma moc uczynić coś wielkiego.
Jair, człowiek znaczący. Jednak zdarza się w jego życiu coś, co każe mu zapomnieć o konwenansach, o swojej pozycji. Cierpienie dziecka. Są takie sytuacje, w których nie obchodzą nas opinie, którymi na co dzień się przejmujemy. Przychodzi do Jezusa, jakiegoś nauczyciela i on, przełożony synagogi, pada przed Nim. I prosi by przyszedł, bo córeczka mu umiera.
Jezus dochodzi do domu Jaira. Zastaje tłum zgromadzony przy zwłokach. Płaczą. Jednak zanim tam dotrą, słyszą słowa: „po co trudzisz Nauczyciela, ona już umarła”. Wielu jest takich koło nas, ba, nawet w nas są takie głosy, co mówią: „nie ma sensu”. Jest sens. Nie wiemy, czy Jair działał w szoku po tej wiadomości, czy jeszcze bardziej wierzył, ale nie mówi Jezusowi, by zrezygnował. Idą dalej. „Nie bój się, wierz tylko”. Ile razy w takim momencie tracimy wiarę? Coś się sypie, a my podkulamy ogon i pozwalamy, by lęk ogarniał wszystko. Nie mówię tego z wyrzutem, ale byśmy sobie przypomnieli jak łatwo można dać się nabrać.
Naśmiewali się z Niego. Pobożni ludzie zapewne odczuwają, po usłyszeniu tego zdania, swoiste oburzenie na tych, co się śmieją. Ale zobaczcie, czy i nasza reakcja nie byłaby taka? Mogli poczuć się źle, bo mogli pomyśleć, że Jezus z nich kpi. Widzi nieżywą dziewczynkę i się pyta, czemu płaczą? Zapewne niejeden pomyślał: „gdyby Tobie umarło dziecko, to byś się głupio nie pytał”. Jednak w tym czysto ludzkim odruchu, który można usprawiedliwić, zapewne – jak to w życiu – jest i drugie dno. Naśmiewanie się z Boga. Łatwo wyznawać idę Boga wtedy, kiedy sobie radzimy. Kiedy wszystko jakoś się kręci. Kiedy krótko mówiąc, wiara nas nic nie kosztuje. Wtedy można jakoś na Boga się zgodzić. Jednak, kiedy stajemy przed decyzjami granicznymi, jak wtedy właśnie u Jaira, to łatwo przejść na drugą stronę. Wyśmiać Boga i wszystko to, co On proponuje. Śmiech wcale nie musi być dosłowny. Nasze kompromisy, nasze poluzowanie w małych rzeczach, usprawiedliwianie słabości. Po prostu nietraktowanie Boga poważnie. To jest śmiech z Boga. Bo my wiemy lepiej. Oni wiedzieli lepiej, my wiemy lepiej, oni się śmiali i my się śmiejemy. Tylko ojciec córeczki wierzył.
Chciałbym zwrócić uwagę tylko na jedną cechę Jezusa, która w tych tekstach się pojawia. Wrażliwość. Nie delikatność, ale wrażliwość. Wrażliwy na ból drugiego, wrażliwy, bo czuje dotknięcie i wrażliwy, bo po wskrzeszeniu dziewczynki każe ją nakarmić. On nie chce się zajmować tylko Twoją duszą. Jego interesuje całe Twoje życie. Tylko Mu pozwól do niego wejść.
(Mk 5, 21-43)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5783 dnia: Luty 01, 2023, 08:15:47 am »

Ewangelia (Mk 6, 1-6)
Jezus lekceważony w Nazarecie

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.

A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».

I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1910
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5784 dnia: Luty 01, 2023, 09:17:55 am »
Komentarz do Ewangelii (1 lutego 2023 r.)

Obraz: Jezus działał w początkach nauczania nad brzegiem jeziora Galilejskiego. Najprawdopodobniej w Kafarnaum miał ‘swój dom’, gdzie się zatrzymywał. Dzisiejszy fragment ukazuje Jego powrót do Nazaretu, a zarazem nieufność i powątpiewanie najbliższych. Przyjrzę się tym reakcjom, posłucham wypowiadanych słów.

Myśl: Bliscy Jezusa już wcześniej uważali, że On „odszedł od zmysłów” (3,21). Wyrażają podziw dla Jego czynów, ale gorszą się tym, że Bóg w swej mądrości działa w tym człowieku. My też często jesteśmy zdziwieni, zaskoczeni, a nawet zgorszeni sposobem działania Boga. To my chcielibyśmy być jak Bóg i gorszymy się tym, że Jezus jest człowiekiem, jak my. Wiara to nie przyjęcie Jezusa jako boga na naszą modłę i wyobrażenie. To raczej przyjęcie, że Bóg, jakiego sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić, staje się człowiekiem – Jezusem.

Emocja: Niedowiarstwo, które ogranicza samego Boga. Jezus dziwi się niewierze swoich bliskich. Ta niewiara wyraża się przede wszystkim przez fałszywe wyobrażenia, obrazy Boga. Dlatego Jezus nie może dokonać cudów, bo one wymagają wiary. Moja niewiara, fałszywa wiara ogranicza Boga.

Wezwanie: Poproszę o łaskę niegorszenia się, że mądrość i moc Boga są ukryte w człowieczeństwie Jezusa. Podziękuję za Jego bliskość i oddanie się w moje ręce. Dotykając swoich dłoni, twarzy, odnowię swoją wiarę w człowieczeństwo Boga dla mojego zbawienia.


Grzegorz Kramer

Jezus był wykluczony (Mk 6, 1-6) przez swoich ziomków i to nie było złe.
Przychodzi do swoich, a przed Nim przyszły plotki na Jego temat i o cudach oraz znakach. Myślę, że w Nim – tak po ludzku – było duże podniecenie. To przecież początek Jego działalności. Dużo dobrych rzeczy się dzieje w Jego życiu. Doświadcza potwierdzenia swojej tożsamości, tego, że jest Synem Ojca; robi dobre rzeczy, mówi dobre słowa. Naturalną rzeczą jest, że kiedy się dzieją dobre i wielkie rzeczy, chcemy je pokazać też swoim bliskim i przyjaciołom. On jest w tym bardzo podobny do nas. Później, kiedy zderza się z brutalną rzeczywistością niedowierzania, słyszy, że oni doskonale Go znają, więc niech nie wyskakuje przed szereg. Ma się dostosować do swoich rodaków. Ma nie mówić do nich tak, jak oni nie chcą.
Jest taki moment w byciu chrześcijaninem, że trzeba mieć odwagę, by powiedzieć: musi się polać krew. MOJA KREW. Moment, w którym muszę umieć zgodzić się na to, że nie zostanę miło przyjęty, że nie będą mi klaskać. Jest taki moment, w którym nikogo nie nawrócimy, nie zmienimy nic w otaczającej nas rzeczywistości, kiedy staniemy przed niemocą drugiego człowieka (zawinioną i nie), przed swoją niemocą i nic nie zrobimy.
Warto wtedy odważnie sobie powiedzieć, że to nie jest czas stracony, ale czas poprzez który Pan może nas czegoś nauczyć. To jest czas, w którym możemy nawrócić siebie, zmienić swoje myślenie. Czas, w którym możemy sobie przypomnieć, że nie chodzi o nas, ale o Pana. Tego, jako chrześcijanie musimy się nauczyć, bo to jest droga do wolności. Do tego, by nie być zależnym od ludzi i ich opinii oraz tego wszystkiego, co sprawia, że zakładamy różne maski w zależności od okoliczności. Nie chodzi o wolność w dokopywaniu innym. Chodzi o przelewanie mojej krwi. To ja mam się uczyć wolności od innych. 
Jest taki ważny szczegół w tej Ewangelii. Jezus nie mógł zdziałać tam żadnego cudu, ze względu na ich niedowiarstwo. Czasem się usprawiedliwiamy (chrześcijanie), że nie idziemy z konkretnym działaniem, wypływającym z Ewangelii do innych, bo nie ma sprzyjających warunków. Łatwo przychodzi swój strach, niekompetencje usprawiedliwiać innymi: ich niemocą i niewiarą. To świetnie widać w argumentacji wielu księży. Łatwo dziś przychodzi zwalać winę za odchodzenie ludzi od Kościoła na zły świat, sekularyzację, polityków, media, brak wiary w świecie. On działa inaczej. Na kilku chorych włożył ręce i ich uzdrowił. Nie ma tak naprawdę przestrzeni przegranej; nie ma ludzi, dla których nic się nie da zrobić. Pójść i głosić nawet jeśli wydaje się to beznadziejnie ciężkie. Chrześcijanin nie może się użalać nad sobą. Jeśli się to pojawia, to trzeba się szybko z tego nawrócić. Nie możemy tkwić w stanie, w którym sobie na to pozwalamy. 
Zauważcie, że Jezus się zdziwił. Można Boga zadziwić tylko tym jednym, że przychodzi do nas, a my nie chcemy. Przychodzi, by dać nam: siłę, uzdrowienie, wolność i swobodę działania, a my nie chcemy. Bo mamy swoją wymówkę: „ja Cię znam”, można by dodać: ja siebie znam. Znam swoje możliwości, więc mi tu nie wyjeżdżaj z jakimiś cudami w moim życiu. Można się Bogiem zachwycić, albo raczej tym wszystkim, co około Boga. Można mówić za Jego ziomkami: „skąd On to ma”. Można się zachwycać świetnymi książkami jeszcze lepszych autorów, duchowością wszelaką, liturgią i nic z tego może nie wynikać. 
Ewangelia kończy się zdaniem: „Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał”. Idźmy do tego, z czego wyszliśmy i nauczajmy. Swoją stanowczością, konsekwencją i podnoszeniem się z tego, co każdego dnia i tak nas będzie przytłaczać. Bądźmy chrześcijańskimi realistami. To starczy.
« Ostatnia zmiana: Luty 01, 2023, 09:48:42 am wysłana przez pawel »

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5785 dnia: Luty 02, 2023, 08:39:30 am »
Ewangelia (Łk 2, 22-40)
Ofiarowanie Jezusa w świątyni

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego.

Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:

«Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela».

A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono.

Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu».

Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostawała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.

A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret.

Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1910
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5786 dnia: Luty 02, 2023, 08:44:18 am »
Grzegorz Kramer SJ

Matki Bożej Gromnicznej. Trochę z tą gromnicą kłopotów jest, szczególnie w młodszym pokoleniu. Bardziej się to z magią kojarzy niż z wiarą. Gromnica, która stała się dla współczesnych raczej symbolem związanym z śmiercią, albo z ochroną przed burzą. Tyle kojarzy większość ludzi. Świeca jednak jest w chrześcijaństwie ważnym symbolem, a więc czymś odnoszącym się do większej rzeczywistości. Paschał – symbol Zmartwychwstałego. Światło – symbol Życia. Świeca symbolizuje też życie ludzkie i ofiarę, raz zapalona – zmniejsza się, ubywa jej, jakby dając światło, płaciła cenę najwyższą. I może warto sobie zadać pytanie o jakość, czy w ogóle obecność ofiary w moim życiu. Nie tej materialnej, ale w postaci starania się nie-bycia egoistą. Myślę, że przy tym symbolu warto też popatrzeć, jak czasem w nasze życie z Bogiem wkrada się myślenie magiczne. Zapalę Bogu świeczkę, to zmieni się rzeczywistość. Nie zmieni się, jeśli świeczka będzie tylko symbolem moich decyzji i mojej roboty.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5787 dnia: Luty 03, 2023, 09:06:32 am »

Ewangelia (Mk 6, 14-29)
Śmierć Jana Chrzciciela

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał».

Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.

Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.

Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 1910
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5788 dnia: Luty 03, 2023, 09:22:15 am »
Grzegorz Kramer SJ

Są prośby głupie i mądre. Są takie (skierowane do ludzi i do Boga), które mają sprawić, że świat będzie się kręcił wokół mnie (lub osób mi bliskich) i moich potrzeb, bez względu na koszty. W tekście dzisiejszej Ewangelii pada jedna z wielu najgłupszych próśb jakie człowiek wypowiedział. Córka Herodiady, za namową matki, prosi o głowę Jana Chrzciciela. Prosi o śmierć dla kogoś, kto drażnił jej matkę.
Wystarczy wejść w social media i łatwo można się przekonać, że dziś te mechanizmy dalej działają. Pojawia się, ktoś z jakimiś bardzo określonymi poglądami (politycznymi, religijnymi czy społecznymi, a czasem w jakimś bardzo banalnym temacie) i zaraz zbiega się grupa ludzi, poproszonych przez przeciwników, skłonna zaszczuć adwersarza. Niestety przenosi się to też do realnego świata.
Herod jest człowiekiem władzy. Dość ograniczonej przez okupanta rzymskiego, ale jest wystarczająco silny, by więzić ludzi, którzy są dla niego niewygodni. Choć, w cieniu cezara jest marionetką, to jednak bardzo skutecznie pozbywa się swoich przeciwników. Widać, że człowiek władzy, traci rozum, pod wpływem emocji i wypowiada słowa i deklaracje, które później mają tragiczne skutki. Słowa wypowiedziane w emocjach mają władzę zniszczyć Jana Chrzciciela, zaspokoić żądzę zemsty Herodiady i wykorzystać młodą dziewczynę do realizacji swoich celów. Wielu jest takich współczesnych ludzi władzy i niekoniecznie trzeba być władcą. Można być dyrektorem, menadżerem, kierownikiem przełożonym kościelnym, a nawet rodzicem. Zobaczcie, ile jest takich sytuacji, kiedy „ludzie władzy” czują się bezkarni i wypowiadają słowa, które są dla innych wiążącymi decyzjami, a w konsekwencji łamiącymi czyjeś życie.
O co prosimy innych i Boga, i czy to prowadzi do dobra? Władza, którą mam – daje innym wolność czy jest siłą do czynienia zła?
(Mk 6, 14-29)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3630
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5789 dnia: Luty 04, 2023, 09:20:45 am »

Ewangelia (Mk 6, 30-34)
Jezus lituje się nad tłumem

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.