Autor Wątek: Droga  (Przeczytany 667508 razy)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5850 dnia: Marzec 13, 2023, 08:42:21 am »

Ewangelia (Łk 4, 24-30)
Jezus został posłany do wszystkich ludów

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:

«Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».

Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5851 dnia: Marzec 13, 2023, 01:53:21 pm »
Grzegorz Kramer SJ
Po raz kolejny Jezus pokazuje, że jest zdeterminowany i się nie boi. Jest niezrozumiany i odrzucony. Ta sytuacja jest częścią wydarzeń, które rozpoczęły się w synagodze, w Nazarecie. Po przeczytaniu kawałka z Izajasza, który Jezus adaptuje do siebie, pokazuje swoim znajomym program na swoje życie. Nie przyjęli tego, co im powiedział, w głowach się im to nie mieściło. A przecież zaoferował im życie, w którym Bóg przychodzi z wolnością. Pokazał im, że od kiedy Mesjasz pojawił się na ziemi – idzie nowe. Jego ziomkowie woleli zostać w starych, utartych schematach. Woleli swoją wewnętrzną niewolę. Podobnie, jak przed wiekami nie przyjęli Eliasza, który przyszedł wyzwolić ludzi od fałszywych bożków. Jezus mocno im dosolił. Dziś też tak się dzieje, kiedy wierzący ludzie, skostniali w swoim myśleniu, że znają Boga, nie chcą świeżości. Tak się dzieje zawsze z nami, kiedy idziemy na modlitwę i wiemy lepiej, co Bóg powinien.
Ta Ewangelia jest też o tym, jak wielką wolnością jesteśmy obdarzeni. Możemy Boga odrzucić, możemy tak bardzo zgorszyć się Dobrą Nowiną, że postanowimy w taki czy inny sposób zabić Boga. To wcale nie musi być akt apostazji, popełniona aborcja, życie bez ślubu, czy zgoda na związki homoseksualne, czy kwestia gender. Rzecz jest bardziej subtelna. To, co doprowadziło do sytuacji z Ewangelii, to kwestia tego, że Jezus zaoferował im życie ryzykowne. My robimy wszystko, podobnie jak oni, by to ryzyko zredukować do minimum. I tak, jak oni uznali, że trzeba się Jezusa radykalnie pozbyć, bo przecież burzy ich społeczny porządek (racjonalizacja), tak my żyjemy w czasach, w których nadużywamy słowa „odpowiedzialność”, która stała się dobrym wytrychem do tego, by nie wchodzić w ryzyko.
Niepodjęcie ryzyka skończy się jak epizod w Nazarecie. Jezus przejdzie obok nas i pójdzie swoją drogą, a my będziemy się dalej utwierdzać w przekonaniu, że „nic się nie stało”.
Zobaczcie, że można spojrzeć na ten fragment w odniesieniu do siebie samego. Ja mogę być dla siebie prorokiem, czyli człowiekiem, który próbuje żyć Słowem, sobie obwieszczać Dobrą Nowinę, próbować wskrzesić nadzieję, a zarazem nie przyjmować tego. Jest w człowieku taka przestrzeń, która jest destrukcyjna dla samego siebie, przestrzeń, która siebie nie lubi, swojego życia i nie chce dostrzegać w sobie Boga. Jest w nas taka przestrzeń, która lekceważy w sobie dobro i dobry głos, który nieustannie podpowiada nam, co i jak zrobić by życie było twórcze. Ile to już razy zabijaliśmy w sobie proroka, bo uznaliśmy, że wiemy lepiej? Ile razy lekceważyliśmy w sobie głos, który pchał nas do twórczego wyjścia z swojego smutku?  Unosiliśmy się gniewem na swój wewnętrzny głos, który pcha nas do życia i próbujemy go zepchnąć ze skały cynizmu, tego, że my wiemy lepiej, że "się nie da". Wolimy szukać skomplikowanych rozwiązań, wolimy pojechać na pielgrzymkę na koniec świata, poszukać jakiegoś super mówcy, uzdrowiciela, nie chcąc zauważyć, że Słowo mówi w nas, że Duch modli się w nas.
(Łk 4, 24-30)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5852 dnia: Marzec 14, 2023, 08:18:09 am »

Ewangelia (Mt 18, 21-35)
Przebaczenie Boga uwarunkowane przebaczeniem drugiemu człowiekowi

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?»

Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.

Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.

Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.

Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.

Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu.

Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5853 dnia: Marzec 15, 2023, 08:47:56 am »

Ewangelia (Mt 5, 17-19)
Kto wypełnia przykazania, ten będzie wielki w królestwie niebieskim

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.

Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5854 dnia: Marzec 15, 2023, 04:08:13 pm »
Grzegorz Kramer  SJ
Żeby kogoś poznać, trzeba zobaczyć, jak myśli, działa. Podobnie jest z Jezusem. Ewangelia jest możliwością zobaczenia jak Jezus myśli. W Ewangelii, Jezus często idzie pod prąd, na przekór idiotycznemu interpretowaniu Prawa. I to jest Jego ważna cecha. Liczy się dla Niego istota, sens, serce. Dopiero później jest Prawo. Zresztą to jest to, do czego wzywa Jego Ojciec: „Chcę bardziej miłosierdzia niż ofiary”.
Kiedyś opublikowałem na FB cytat z książki Winstona Grooma – „Forrest Gump”: „Płyń z prądem, przyjacielu i gdy Cię będzie unosił, leciutko mu pomagaj, omijaj rafy, walcz z mrokiem i nigdy, nigdy się nie poddawaj”. Rozpętała się wtedy spora dyskusja. Znalazły się osoby, które stwierdzały, że chrześcijanin kategorycznie może płynąć tylko pod prąd. Uważam inaczej.
Chrześcijanin to człowiek, który ma myśleć, podobnie jak pokazuje to Jezus w Ewangelii. On sam powiedział, że nie przyszedł znieść Prawa. A jednak często, wcale skrupulatnie go nie przestrzega. Znam ludzi, którzy zawsze idą pod prąd i to wcale nie jest dobre. Często to „pod prąd” jest przykrywką zwykłej upartości, złośliwości i kompleksów. Znam też ludzi, którzy żyją przeciwnie i to jest zwykłym tchórzostwem i ucieczką. Mądrość polega na tym, że człowiek potrafi stosować obie zasady. Jezus kiedyś powiedział: „nie stawiajcie oporu złemu”. To nic innego jak to, żeby nie bronić swojego „ja” i szczęścia za wszelką cenę.

(Mt 5, 17-19)


ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5855 dnia: Marzec 16, 2023, 08:21:04 am »

Ewangelia (Łk 11, 14-23)
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus wyrzucał złego ducha z człowieka, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: «Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy». Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.

On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: «Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże.

Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy.

Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza».

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5856 dnia: Marzec 16, 2023, 03:05:08 pm »
Grzegorz Kramer SJ

Bóg jest Bogiem. Ja jestem człowiekiem. Trzeba sobie czasem przypominać oczywistości.
Teksty dzisiejsze pokazują, że warunkiem tego, żeby On był nam Bogiem, jest słuchanie Jego głosu. On nie chce być Bogiem na siłę. Nie da się kochać kogoś, kogo się nie słucha. Nie da się wierzyć komuś, kiedy nie daje się Mu posłuchu. Ktoś, kto Go słucha, doświadcza różnych rzeczy, jak każdy człowiek żyjący na ziemi, ale przyjmuje więcej. Niekoniecznie rozumie, ale przyjmuje w zaufaniu, bo Bóg wie lepiej. Ktoś, kto nie przyjmuje tej prawdy, że Bóg jest Bogiem, a on człowiekiem, znajduje takiego czy innego bożka, nawet złego ducha. Tej dziury w sercu nie da się zasklepić. Ona jest i domaga się lokatora. Ktoś, kto wyrzuca ze swojego życia Boga, niech się nie łudzi, że nagle staje się człowiekiem wolnym, wolnym od „boskiej tyranii”. Właśnie teraz zaczyna się prawdziwa tyrania. Zły, choć stwarza poczucie wolności, niezależności, fajności, jest tak naprawdę oszustem, pozorantem. Dobra Nowina nie polega na tym, że Bóg coś każe, że każe za Sobą iść. Nie, takie myślenie pochodzi od tego, który nie idzie z Panem, jest Jemu przeciwny. Bóg stwarza warunki do rozwoju, do bycia sobą. On nigdy nie zniewala, nie nakłada kagańców. On daje wolność.
Ciekawy jest ten wątek o królestwie wewnętrznie skłóconym. Odchodząc od bezpośredniego kontekstu, w jakim Jezus wypowiada te słowa, warto zauważyć, że często w naszym codziennym przeżywaniu chrześcijaństwa używamy takiego zwrotu: "walka". Ludzie walczą ze sobą i z innymi. Tymczasem okazuje się, że nad sobą mamy pracować, a jeśli idzie o innych - to oni też nie są naszymi wrogami. Czasem relacje są trudne i wtedy też należałoby nad nimi popracować. Jedyny wróg, jakiego człowiek ma, to zły, diabeł. Drugi człowiek, ja sam - nie jestem wrogiem. Warto sobie o tych oczywistościach przypominać, aby nie mylić wrogów realnych z innymi ludźmi i sobą. Serio, więcej pozytywnych owoców przynosi praca nad sobą niż walka ze sobą.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5857 dnia: Marzec 17, 2023, 08:53:07 am »

Ewangelia (Mk 12, 28b-34)
Pierwsze ze wszystkich przykazań

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»

Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych».

Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary».

Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5858 dnia: Marzec 17, 2023, 02:30:22 pm »
Grzegorz Kramer SJ

Pobożny Żyd przyszedł zapytać o ważność przykazań i hierarchię wartości (Mk 12, 28b-34). W dobrej woli chciał ustalić jasne zasady i granice. Też tak mamy, to jest łatwiejsze: mieć podręcznik zasad, w których muszę się zamknąć i poruszać. Wielu z nas jest to potrzebne, by móc każdego wieczoru odpowiedzieć sobie na pytanie: czy byłem dobrym chrześcijaninem, tzn. czy dobrze wypełniłem przykazania i prawo? Co robi Jezus? Nie wymyśla niczego nowego, ale przypomina temu pobożnemu Żydowi, że pierwsze nie jest: „zrób”, ale „słuchaj”.
Słuchanie jest doświadczeniem drugiej osoby. Muszę jej dać swój czas, zaangażowanie, siebie. Doświadczam Boga zmysłami, uczę się Go, słucham, patrzę jaki On jest. Później mogę iść dalej. Doświadczenie jest pierwsze, prawo jest drugie.
Jezus przyszedł rzucić ogień na ziemię, nie katechizm. My jesteśmy dziś formowani na odwrót, skutek jest taki, że człowiek najpierw dostaje reguły, twarde definicje, a później próbuje się go nakłonić do doświadczenia Boga. I tu zaczyna się problem, bo taki człowiek „już wie”. Jest w nas taki mechanizm, że wiedza, w jakimś sensie, sprawia zamknięcie na doświadczenie. Łatwiej powiedzieć o miłości niż jej doświadczać. Łatwiej mówić o modlitwie niż się modlić. Łatwiej tłumaczyć cierpienie niż go doświadczać. Łatwiej mówić o Bogu niż wejść z Nim w relację.
Nie wierzymy w dogmaty, wierzymy w Rzeczywistość, którą dogmaty wskazują i próbują opisać. Warto zobaczyć, co dla mnie jest pierwsze? Prawo, definicja, dogmat czy doświadczenie? To jest ważne, z tej racji, że łatwiej zostawić wiedzę niż doświadczenie.
Także pobożny katolik zapyta najpierw o przykazania, definicje i moralność. A Bóg znów pokaże, że pierwsze jest doświadczenie

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5859 dnia: Marzec 18, 2023, 08:57:06 am »

Ewangelia (Łk 18, 9-14)
Przypowieść o faryzeuszu i celniku

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:

«Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”.

A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”

Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5860 dnia: Marzec 19, 2023, 09:15:53 am »
Ewangelia (J 9, 1. 6-9. 13-17. 34-38)

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus, przechodząc, ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc.

A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: «Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?» Jedni twierdzili: «Tak, to jest ten», a inni przeczyli: «Nie, jest tylko do tamtego podobny». On zaś mówił: «To ja jestem».

Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: «Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę».

Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: «Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu». Inni powiedzieli: «Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?» I powstał wśród nich rozłam. Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A ty, co o Nim mówisz, jako że ci otworzył oczy?» Odpowiedział: «To prorok».

Rzekli mu w odpowiedzi: «Cały urodziłeś się w grzechach, a nas pouczasz?» I wyrzucili go precz.

Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go, rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» On odpowiedział: «A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?» Rzekł do niego Jezus: «Jest nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie». On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon.

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5861 dnia: Marzec 20, 2023, 08:58:11 am »

Ewangelia (Mt 1, 16. 18-21. 24a)
Józef poznaje tajemnicę Wcielenia

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza

Jakub był ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.

Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.

Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.

Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5862 dnia: Marzec 20, 2023, 09:17:12 am »
Grzegorz Kramer SJ

O Józefie możemy powiedzieć niewiele ponad to, że miał zasady i się ich trzymał. Miał cudowną narzeczoną, z którą wiązał swoje życiowe plany. Posiadał swój pomysły na to, jak być szczęśliwym. I nagle to wszystko się zawaliło, a sprawcą tego był Bóg!
W życiu Józefa istotna jest cisza i milczenie, my lubimy dużo krzyczeć. Czasem można odnieść wrażenie, że czym głośniej krzyczymy, tym wydajemy się bardziej stanowczy. Bzdura. Właśnie w ciszy uczymy się podejmowania trudnych decyzji i wprowadzania ich w czyn.
Józef jest człowiekiem takim jak my, który wcale nie prosił się o cudowności w swoim życiu, nie chciał innej wersji życia niż ta, do której dąży większość z nas. Założenia rodziny, domu, dzieci, pracy. Po prostu zwykłości. A jednak, kiedy życie postawiło go przed dziwnymi zdarzeniami i trudnymi decyzjami to podejmuje je. Ważne jest też to, że Bóg przemówił do Niego w śnie. Nie chodzi o to, byśmy teraz analizowali wszystkie swoje sny, ale byśmy byli ludźmi, którzy są czujni na Jego głos. Tym głosem może być jakiś znak, spostrzeżenie, tekst czy drugi człowiek.
Józef jest bezkompromisowy. Jest wierny temu, do czego go Bóg zaprosił. Nie gra na dwa fronty. Rezygnuje ze swoich – dobrych – planów, albo raczej nie tyle rezygnuje, co modyfikuje je wtedy, kiedy Bóg proponuje coś innego. On to wbrew nadziei uwierzył nadziei. Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość, napisał św. Paweł. Uwierzyć Bogu w rzeczach, które wcale nie są do zaplanowania, które wydają się na początku drogi być jak szalone wizje. Uwierzyć, wbrew nadziei, która była we wcześniejszych nieudanych naszych próbach, że dasz radę wyjść z nałogów, że dasz radę być innym człowiekiem. Takie szaleństwo nie jest zastrzeżone tylko dla Józefa. Takie szaleństwo jest też dla ciebie. Chcesz zaszaleć, chcesz zrobić coś, co jest niestandardowe?
Chcesz? To zrób. Nie czekaj na kiedyś. Nie przygotowuj wszystkiego z precyzją chirurga, pozwól dać się zaskoczyć. Dziś Bóg przychodzi i mówi – weź zrób coś wbrew wszystkim. Jeśli w Twoim sercu pojawiła się myśl szalona, by iść pod prąd, to posłuchaj Boga, który mówi: nie bój się wziąć do siebie tej myśli, bo z Boga ona jest. Uwierzyć w siebie i sobie, to nie znaczy, że wiem jaki będzie koniec, to znaczy tyle, że wchodzę w konkretne zadanie ryzykując, a zarazem ufając, że dam radę. Zaryzykuj. Nie bądź jak większość mężczyzn w tamtym czasie, którzy oddaliliby Maryję. Bądź jak Józef, który wszedł w coś, co kompletnie było dla niego dziwne.
Prawdziwy Józef, to człowiek dramatu, człowiek żyjący w ciągłym napięciu. Szukający woli nie tylko Boga, ale i swojej. Kiedy te dwie się spotykają, to musi dojść do napięcia i dramatycznej walki. Dwa szczegóły. Milczenie i chęć odesłania Maryi. Zazwyczaj tłumaczymy to tak, by Józef wyszedł na bohatera. Ale to milczenie może być też oznaką słabości. Mężczyźni często tak mają, że nie wiedzą co powiedzieć. Zamiast reagować, powiedzieć i coś zrobić – milczą. Nie zawsze milczenie jest dobre. Żeby nie narażać Maryi – tak mówi Ewangelia – chciał Ją odesłać. Może jednak chciał Ja odesłać, bo się bał po prostu? Może chciał wykorzystać lukę prawną, by pozbyć się problemu? Nie wiemy, co Józef myślał, nie był niepokalanie poczęty i nie był bez grzechu.
Różnie można na Józefa patrzeć. Myślę, że każdy mężczyzna: odważny, z szerokimi horyzontami, jak i zalękniony, który patrzy na świat przez pryzmat swoich lęków – może znaleźć w Nim inspirację do zmiany swojego myślenia.
I ostatnia rzecz. Bóg czasem zaprasza nas do przygody, która nie mieści się w standardach.
(Mt 1, 16. 18-21. 24a)

ryszard

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 3870
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5863 dnia: Marzec 21, 2023, 08:36:52 am »

Ewangelia (J 5, 1-16)
Uzdrowienie paralityka w sadzawce Betesda

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.

W Jerozolimie zaś jest przy Owczej Bramie sadzawka, nazwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć krużganków. Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.

Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?»

Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną».

Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!» Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził.

Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy».

On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?» Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.

Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i oznajmił Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat.

pawel

  • Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 2062
    • Zobacz profil
Odp: Droga
« Odpowiedź #5864 dnia: Marzec 21, 2023, 09:15:04 am »
Grzegorz Kramer SJ

W Ewangelii widzimy człowieka chorego, takiego, który powiedziałby, jak wielu z na mówi, że w życiu najważniejsze jest zdrowie. W swoim oczekiwaniu na zdrowie, cud i na pomoc spędził trzydzieści osiem lat życia. To jest człowiek zrezygnowany. Nie wiemy do końca, czy on tam leży tak długo, bo rzeczywiście przez te wszystkie lata walczył o swoje miejsce, czy może dlatego, że już prawie czterdzieści lat temu zrezygnował z walki i przyzwyczaił się do swojej sytuacji?
Pewnego dnia pojawił się ktoś, kto po prostu zadaje mu pytanie: „czy chce być zdrowy”. I został uzdrowiony. Ot tak, po prostu. Po trzydziestu ośmiu latach, trzeba było wstać i wziąć się do roboty i wszystko w życiu zmienić. Nic już nie było, jak do tej pory. Nic. Musiał też zmierzyć się z głupią interpretacją prawa. On przeżywał najpiękniejsze chwile życia, a faryzeusze stawiają go wobec idiotycznych problemów.
Czasem można odnieść wrażenie, że nasza modlitwa o zdrowie, nie tylko to fizyczne, ale też duchowe i psychiczne kończy się na pierwszym zdaniu tego człowieka: Panie nie mam człowieka, który mi pomoże. Boże, okoliczności mojego życia są beznadziejne, nic mi nie wychodzi, wszyscy się na mnie uwzięli, rząd nie pomaga, Kościół ma w nosie moje potrzeby, żona nie chce ze mną gadać, przełożeni zajmują się tymi lepszymi.
Dość ciekawą postawę zajmuje Jezus. Można odnieść wrażenie, że nie współczuje temu człowiekowi, nie wchodzi w jego biadolenie.  Zadaje tylko jedno dość dziwne pytanie: „czy chcesz być zdrowy”. Panie, przecież ja tu leżę od trzydziestu ośmiu lat i czekam na uzdrowienia, a Ty się mnie pytasz, czy chcę być zdrowy? Nie, nie chcę, leżę tu sobie trzydzieści osiem lat dla przyjemności. Człowieku, jasne, że chcę. W pytaniu Jezusa jest jakby drugie dno: czy Ty naprawdę chcesz być zdrowy, czy tylko chcesz, by Ci było przyjemniej, lżej?
I tu wracam do naszego mówienia o tym, że zdrowie jest najważniejsze. Czy naprawdę chcemy być zdrowi? No bo przecież kiedy będziemy zdrowi, to nagle się okaże, że nie ma na co narzekać, nie ma o czym rozmawiać, czym się chwalić i licytować, kto ma gorzej.
Można w nieskończoność śpiewać: słuchaj, słuchaj, jak Cię błaga lud, uczyń cud… I cudu nie przyjąć. Łatwo po wysłuchaniu tej Ewangelii utożsamić się z owym chorym. Łatwo oburzyć się na czepliwych faryzeuszy. Jednak jest tam jeszcze jedna postać. Bezimienna. Ów mężczyzna czekał trzydzieści osiem lat dlatego, że jak sam mówi: „nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki”. Nikt przez trzydzieści osiem lat nie pomógł temu biedakowi. Nikt z pobożnych ludzi przychodzących do Jerozolimy nie zechciał mu pomóc.
Może uzdrowienie dla nas, ma przyjść właśnie, w otworzeniu się na drugiego człowieka. Niekoniecznie chorego. Ale tego, którego ciągle, od trzydziestu ośmiu lat nie chcemy zobaczyć? Ta Ewangelia nie jest po to, by nam było miło. Ta Ewangelia pojawia się w naszym życiu, byśmy się nawrócili.
Naprawdę czasem wystarczy dobre słowo wypowiedziane w sercu. Czasem wystarczy, by w drugim człowieku poszukać dobra. Tak pomimo wszystko. Zdrowie jest ważne, ale ważniejsze jest to czy naprawdę chcę uzdrowienia i to, co będzie po nim.
Słowo: J 5, 1-16