Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - pawel

Strony: 1 2 [3] 4 5 ... 133
31
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 13, 2024, 08:10:04 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Chyba najłatwiej (mi) byłoby wziąć ten dzisiejszy fragment Ewangelii i przeczytać go w kluczu: jestem lepszy od „tych faryzeuszów”. Bo przecież zawsze znałbym sobie jakieś przykłady, które potwierdziłyby mi tezę, że moja sprawiedliwość jest lepsza od innych. Tymczasem klucz jest inny. To Słowo ma mnie prowadzić do nawrócenia, do zmiany mojego myślenia, nie innych.
Najłatwiej przychodzi mi wymagać podnoszenia poprzeczki od innych. To inni powinni być lepsi, bardziej sprawiedliwi, mądrzejsi, najlepiej tacy, jak ja.
A prawda jest taka, ż owszem nikogo nie zabijam, ale mój gniew opanowuje wiele dziedzin życia. Jadę samochodem czy rowerem, to zawsze znajdę sobie kogoś kto mnie wkurza. I zaś zapominam, że to ja się wkurzam. Idę do szkoły, zawsze znajdzie się jakieś dziecko, które budzi we mnie złość, zapominam, że to ja się złoszczę. Czytam komentarze w necie, o sobie i innych, najchętniej wystrzelałbym połowę komentujących. Tak, to ja mam problem z gniewem, i innymi uczuciami, które często prowadzą do osądu.
A potem idę się modlić, odprawiać Mszę.
I znów Jezus, mówiąc o więzieniu, nie straszy piekłem. Wyprzedza nas wszystkich w myśleniu i pokazuje, jak bardzo człowiek zagniewany „siedzi w więzieniu”. Więzieniu sowich myśli, wewnętrznych dialogów, smutku, ostatecznie lęku. Przebaczenie nie jest konieczne tylko wierzącym. Ono jest w istocie bardzo ludzkim zabiegiem. Ono jest potrzebne… mi, nie mojemu przeciwnikowi. To ja, przebaczając, odpuszczam najpierw sobie. Uwalniam swoje wewnętrzne „ja” z więzienia. Jasne, my - chrześcijanie, oprócz tej egoistycznej motywacji, mamy też inną. Jezus pokazał nam sobą, jak bardzo przebaczenie przerywa łańcuch zła.

32
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 12, 2024, 10:55:39 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (środa, 12.06.2024)

Obraz: Jesteśmy wraz z Jezusem, Jego uczniami i tłumem w Galilei, nieopodal Jeziora Galilejskiego, na ‘Górze Błogosławieństw’. Posłucham tego, co Jezus mówi. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom.

Myśl: Słuchacze Jezusa mieli bardzo różne oczekiwania. Jedni spodziewali się w swojej gorliwości zachowania Prawa, przywrócenia tego, co było, inni myśleli o wyzwoleniu politycznym od Rzymian, jeszcze inni myśleli o zmianie przepisów i nakazów Prawa. Jezus zwraca uwagę, że nic z tych rzeczy nie jest celem Jego działania. On przyszedł, żeby doprowadzić do perfekcji, do pełni ‘Prawo i Proroków’. Ostatecznie objawia nam ‘wolę Boga’. Dla Jezusa Prawo jest niepodważalne i ma proroczą i służebną funkcję wobec królestwa niebieskiego. Nie ma sprzeczności między Prawem a królestwem Bożym.

Emocja: Wielkość i małość w królestwie. Ona nie zależy od zapobiegliwości ani od ilości działań, ale od wierności misji, jaką każdy z uczniów Chrystusa otrzymuje. To nie jest nasze autorskie działanie, nie głosimy siebie, ale świadczymy o Jezusie, naszym Mistrzu.

Wezwanie: Poproszę o łaskę, bym nie zaniedbał niczego w miłości do bliźniego. Podziękuję za doświadczenie ‘sprawiedliwości’ Ojca, „która wykracza poza granice Prawa”. Zaplanuję sobie jakiś uczynek miłosierdzia (rozmowę, odwiedziny, gest pojednania, jałmużnę).

33
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 11, 2024, 08:57:53 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Jezus nie powiedział: siedźcie i krytykujcie czy oceniajcie. Powiedział: idźcie i głoście. A dokładnie: idźcie i czyńcie sobie. Chodzi o czyny, o styl życia, odnoszenia się.
To jest zasadnicza różnica, bo pokazująca, że chrześcijaństwo jest dynamiczne, innowacyjne, kreatywne. Wszystko, co jest kopiowaniem, odtwarzaniem starego staje się karykaturą i powodem krytyki chrześcijaństwa.
Ewangelię można czytać po to, by szukać zła w tzw. świecie. To bardzo prosty mechanizm, wybieramy kawałek tekstu, konfrontujemy go z jakaś grupą ludzi i wyciągamy ich błędy na wierzch. Rzecz w tym, że Ewangelia nie po to została nam dana. Ona jest opowieścią o Bogu zakochanym w człowieku, który wysyła człowieka z misją ogłoszenia zwycięstwa Boga nad złem.
Jest takie powiedzenie: „idzie jak ogień”. Czasem można zauważyć takich głoszących, którzy „idą jak ogień” i palą wszystko wkoło. Tymczasem ona jest nam dana, by wypalać śmierć, by dawać życie. Bo co z takiego głoszenia, w którym powiemy człowiekowi, że jest grzesznikiem i zły? To go nie zmieni. Jedyna satysfakcja jaka się pojawi, to ta w głoszącym, satysfakcja płynąca z poczucia wyższości moralnej. To jest to coś, co nazywamy „patrzeniem z góry” na człowieka. Tymczasem Bóg patrzy z dołu. Dobrze to widać w opowieści o Zacheuszu. Jezus patrzy na niego z dołu. To otwartość Jezusa, jego dobre słowo, sprawiają, że Zacheusz zmienia myślenie.
Czytaj dzisiejszą Ewangelię jako zaproszenie do pójścia z dobrym słowem i działaniem, a nie z zasiądnięciem w komisji oceniającej.

34
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 10, 2024, 08:53:20 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (Mt 5,1-12)

Obraz: Jesteśmy w Galilei, nad Jeziorem Genezaret, na ‘Górze Błogosławieństw’. Oczyma wyobraźni zobaczę miejsce. Wsłucham się w słowa, jakie Jezus wypowiada w tej chwili. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom. Zobaczę też reakcję uczniów i tłumu.

Myśl: Błogosławieństwa dla ewangelisty Mateusza mają charakter ‘mowy pośredniej i mądrościowej’. Wytyczają program życia z perspektywą na wieczność i nagrodę w niebie. Błogosławieństwa w Biblii są wyrazem wdzięczności za otrzymany dar, albo zapowiedzią czegoś dobrego, co ma nastąpić. Jezus mówi o nich w czasie teraźniejszym (ubóstwo w duchu i prześladowanie dla sprawiedliwości), albo przyszłym (które wkrótce się wypełnią). Jezus nazywa ‘błogosławionymi’ tych, których ‘świat’ (zarówno wtedy, jak i dzisiaj) uważa za nieszczęśników. W tym widzimy, jak różne od ludzkich są kryteria oceny, jakie ma Bóg. 

Emocja: „Cieszcie się i radujcie”. Jezus mówi tu o ‘radości mesjańskiej’, bo cieszenie się na urąganie i kłamstwa nie jest masochizmem, ale wypływa z pragnienia upodobnienia do Jezusa, który cierpiał krzyż, a uczniowie cierpią prześladowanie z Jego powodu.

Wezwanie: Poproszę o łaskę stawania się ‘ubogim w duchu’. Podziękuję za napotykanych ludzi, którzy są dla nas światłem i otuchą na drodze Bożej. Zaplanuję sobie chwilę na rachunek sumienia, czas rozeznania.

35
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 07, 2024, 12:35:10 pm  »
Paweł Kosiński SJ

Obraz: W Uroczystość Serca Bożego kontemplujemy scenę ukrzyżowania. Jesteśmy na Golgocie. Oczyma wyobraźni zobaczę miejsce i ludzi, którzy towarzyszyli Panu aż do tej chwili. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom.

Myśl: Jezus umiera na krzyżu. Wydaje się, jakby to był koniec, a to jest ‘Jego godzina’. To jest czas ‘Jego wywyższenia’. Poganie i Żydzi myślą, że ‘pozbyli się kłopotu’, a tymczasem oni są ukazani jako ‘wykonawcy planu Boga’: ogłaszają Jezusa królem; intronizują Go na krzyżu; dzielą się Jego szatami i tuniką, upodabniając się do Niego; mimowolnie traktują Go jak Baranka paschalnego, któremu nie złamią kości; a z Jego przebitego boku tryska źródło obmywające grzech i nieczystość. Wola Boża realizuje się w pełni, także w życiu każdego z nas, nawet pomimo oporów i niezrozumienia.

Emocja: Przebicie boku. Jezus już umarł. To zostało stwierdzone wcześniej. Dlatego przebicie boku, które byłoby przejawem nieuzasadnionej nienawiści i zaślepienia ma znaczenie teologiczne. Z Pana wypływa ‘krew i woda’, odpowiada miłością na nienawiść, tracąc życie, ofiaruje je nam.

Wezwanie: Poproszę o łaskę utkwienia wzroku w Tym, którego ‘przebili’. Podziękuję za łaskę życia, które wypływa z Jego śmierci.
Przez jakiś czas trwać będę w postawie adoracji krzyża.

36
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 06, 2024, 09:26:45 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Trochę ta scena przypomina szkolne odpytywanie dzieci z przykazań, jednak na szczęście ta scena przypomina nam istotę przykazania Miłości Boga. A ta, nie wyraża się w kulcie, ale w miłości do człowieka, co później św. Jan skwituje, że nie można kochać Boga, nie kochając człowieka.
Przykazania tworzone są w przestrzeni, w której człowiekowi (nie Bogu) zagraża realnie zło i niebezpieczeństwem. W każdej religii, również w chrześcijaństwie rodzi się pokusa, by Boga „posiadać”, a drugiego człowieka osaczyć. Pokusa, która człowiek może chcieć realizować poprzez swoją religijność i kult, który tworzy, by bóstwo było na usługach człowieka. Chrześcijanie nie są wolni od tej pokusy. Doświadczamy nieustannego napięcia między wolnością, którą daje Jezus, a „starym człowiekiem”, który chce Boga przebłagać, a dzięki temu zaprzęgnąć do swoich celów. Jednym z nich jest ujarzmienie i uprzedmiotowienie drugiego człowieka. Pokusa, by drugiemu mówić, jak ma żyć, jak ma myśleć i co może robić jest bardzo silna, szczególnie, kiedy wydaje się, że „mamy Boga”.
Dlatego tak ważna jest Miłość, która nie chce zagarniać Boga dla siebie (grzech), również dla pobożnych celów, ale ma nas prowadzić do dawania siebie drugiemu. Zamiast składać ofiary, warto złożyć siebie. Bo wtedy nie zagarniam, ale daję.

37
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 05, 2024, 08:50:33 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (środa, 05.06.2024)

Obraz: Jezus wraz z uczniami spędza ostatni czas swojego życia w Jerozolimie. Oczyma wyobraźni zobaczę przedsionek świątyni oraz przychodzących do Pana saduceuszy, którzy nie wierzą w zmartwychwstanie. Posłucham ich rozmowy.

Myśl: Saduceusze to potomkowie właścicieli ziemskich, którzy stanowili klasę rządzącą. Przyjmowali jako natchnione tylko pięć ksiąg Biblii, tzw. Pięcioksiąg przypisywany Mojżeszowi. Tam perspektywa zmartwychwstania nie jest wyraźnie obecna. Saduceusze są podobni do wielu nawet współczesnych wierzących, którzy uznają Boga, ale nie przyjmują Jego obietnic. Tracą perspektywę, cel, dla którego człowiek został stworzony. Mają przez to fałszywe wyobrażenie Stwórcy, bo ‘On jest Bogiem żywych, a nie umarłych’. To zmartwychwstanie nie jest ‘reanimacją’ trupa, powrotem do wcześniejszej postaci, lecz ‘nowym życiem’ w komunii z Bogiem.

Emocja: „Nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej”. Objawienie ma charakter progresywny. Dostosowuje się do możliwości zrozumienia każdego pokolenia i ludzkości. To jest zarozumiałość myślenia o tym, że my wiemy i znamy wszystko w pełni. Bez pokory, bez wiary nie znamy Boga i nie wiemy, kim my sami jesteśmy dla Niego.

Wezwanie: Poproszę o łaskę poznania Pisma i mocy Bożej. Podziękuję za dar Pisma św., Słowa Bożego, słowa życia. Zaplanuję sobie czas na lekturę jakiegoś fragmentu Biblii.

38
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 04, 2024, 09:14:40 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Dzisiejszy fragment Ewangelii jest niestety często wykorzystywany do złych rzeczy, nawet wszedł do naszego języka: „oddajcie cezarowi, co do niego należy, a Bogu, co do Niego”. W sumie każdy może zrobić z niego użytek, ci, co chcą wrzucić religię do okopów, i ci, co chcą się odseparować od świata.
A przecież to zdanie Jezus wypowiedział w momencie zderzenia się z ludźmi obłudnymi i cynicznymi i warto na Nim się skupić, na tym, jak nie wchodzi w cyniczną wymianę zdań, ale powściągając złość odpowiada klarownie, mądrze, co zawsze jest szansą, by pozyskać atakującego dla Prawdy. Może warto więc popatrzeć na niego, jak na pewien instruktaż do naszego życia duchowego i do naszych relacji?
Ciekawe jest też to, że widzimy w nim ludzi - uczonych w Piśmie, którzy wykorzystują innych - faryzeuszów do swoich nieczystych gierek, to inny wątek tego tekstu. Warto to też zauważyć, na ile ja daję siebie wykorzystywać, albo jestem tym, który wykorzystuje innych?


Paweł Kosiński SJ

Komentarz do Ewangelii (Mk 12,13-17)

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę dziedziniec świątyni w Jerozolimie, gdzie jest Jezus wraz ze swoimi uczniami. Zobaczę też faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy podchwytliwie pytają Pana o płacenie podatków. Posłucham ich rozmowy. Przyjrzę się swoim odczuciom.

Myśl: Zasadzka, jaką obmyślili przeciwnicy Jezusa, wydawała się być doskonała. Gdyby Jezus powiedział, że nie trzeba płacić podatku Cezarowi, Rzymianie by Go "wyeliminowali" jako wywrotowca. Jeśliby powiedział, że trzeba płacić, zostałby znienawidzony przez własny naród, który chciał się wyzwolić spod obcej okupacji. Jezus jednak nie wpada w tę pułapkę. Jego odpowiedź z jednej strony zachęca, aby „oddać Bogu to, co do Niego należy”. Z drugiej nie delegitymizuje władzy świeckiej. Choć historyczne rozwiązania nie są doskonałe, to władza ludzi może być prawowita i chciana przez Boga, o ile służy dobru wspólnemu.

Emocja: Obłuda wystawiająca na próbę. Jezus zna nas do głębi, całą prawdę naszego serca i duszy, znacznie lepiej niż my samych siebie. Zna naszą hipokryzję, udawanie, staranie i "robienie wrażenia" na innych. Zna też i rozumie naszą niewiedzę i błędne wyobrażenia.

Wezwanie: Poproszę o łaskę oddania samego siebie Bogu, tak jak On mi się ofiarował. Podziękuję za Jego wielkoduszność i cierpliwość wobec moich grzechów.

W duchu oddania się odmówię modlitwę św. Ignacego Loyoli: „Zabierz, Panie, i przyjmij całą wolność moją, pamięć moją i rozum, i wolę moją całą. Cokolwiek mam i posiadam. Ty mi to wszystko dałeś. Tobie to, Panie, oddaję. Twoje jest wszystko. Rozporządzaj tym w pełni wedle swojej woli. Daj mi jedynie miłość Twoją i łaskę, albowiem to mi wystarcza. Amen.”

39
Droga / Odp: Droga
« dnia: Czerwiec 03, 2024, 09:19:52 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Tekst dzisiejszej Ewangelii, choć opisujący trudne doświadczenie Właściciela winnicy, jest tak naprawdę, nie o brutalności człowieka, ale niestrudzonym w Miłosierdziu Bogu. Właściciel winnicy, posyła swoje sługi, na końcu Dziedzica, wszyscy giną, ale ostatecznie na tym odrzuceniu Właściciel buduje swoja budowlę.
Bóg nie spocznie, aż nie przekona człowieka do Siebie, do swojej Miłości. Choćbyśmy odrzucali Jego zaproszenia, a nawet – jak pokazuje historia – zabili Jego Syna, to On i tak będzie próbował budować Winnicę (nasz życie), na tym polega Jego Miłosierdzie. Tam, gdzie ludzka sprawiedliwość dokonałaby zniszczenia (odwetu), obraziła się, czy weszła w gniew, tam Bóg na nowo próbuje.

40
Droga / Odp: Droga
« dnia: Maj 29, 2024, 09:00:08 am  »
Grzegorz Kramer SJ

On zapytał ich: Co chcecie, żebym wam uczynił?
Wiesz w ogóle, w jakim celu za Nim chodzisz? Bo można się oburzać na tę kobietę i tych dwóch bezczelnych apostołów, na wielu współczesnych nam ludzi, którzy realizują swoje pasje, które nam się nie podobają. Ale pytanie zasadnicze brzmi: a ty wiesz, czego chcesz, czego pragniesz?
To pytanie jest ważne, bo wszyscy mamy swoją rolę w Wielkiej Opowieści. By ją odnaleźć, trzeba się zwrócić z pytaniem do Reżysera, do Jezusa. Jednak to nie jest tylko odtwarzanie jakiejś roli, On stawia pytanie: czego ty chcesz? Bez pytania o pragnienia i odpowiedzi na nie grozi nam to, w co wpadli ci dwaj z Ewangelii. Grozi nam fatalna pomyłka. Pomylenia bajora z morzem. Zdarza się nierzadko, że ludzie myślą, że życie, którym żyją jest szczytem ich marzeń i możliwości. Wchodzą w poczucie, że już nic więcej nie mogą, nie dlatego, że obiektywnie się nie da więcej, ale dlatego, że osiągnęli coś, co daje im poczucie bezpieczeństwa. Jak Ci dwaj. Chcieli tylko stanowisk. Mieli na wyciągnięcie ręki Kogoś wielkiego, mogli wejść w wielką przygodę, a oni skupili się na wydumanej karierze.
Zobacz po swoich przyjaciołach, po swoich bliskich. Ba, spójrz na siebie samego. Można wyraźnie zauważyć, kto zrezygnował z prawdziwego życia na rzecz przetrwania; kto stracił ducha, przestał pragnąć za cenę takiego czy innego „stołka”, na którym siedząc osiągnie tzw. „święty spokój”.
Ludzie przestają pragnąć nie dlatego, że nie mogą zrealizować marzeń, ale dlatego, że poddają się lękowi przed porażką. Tych dwóch weszło w pozory. Pomyśleli, że jeśli uda im się załatwić sobie dobre miejsce, będą szczęśliwi. Tymczasem moja i twoja godność nie wynika z tego, kim jesteśmy i co robimy na tej ziemi. Ona wynika z miłości, która w dzisiejszej Ewangelii jest opisana jako służba i cierpienie. Miłość rozumiana nie jako ckliwość emocjonalna, skupianie się na sobie i swoich odczuciach. Ale jako wybór Boga i dobra. Sam Bóg wybrał miłość do nas. To się wiąże z Jego cierpieniem. Cierpieniem, które objawia się w możliwości, z której często korzystamy – odrzucenia Jego miłości.
Pozory zaczynają się wtedy, kiedy chcemy iść na skróty, kiedy mówimy: „teraz zakombinuję, a później się zmienię”. Oszustwo. My nie mamy jeszcze jakiegoś jednego życia. Jest „tu i teraz”. Reszta nie istnieje. Albo tu zostaniemy kimś, kto żyje z podniesioną głową, realizując swoje pasje i wybierając miłość jako służbę i cierpienie, albo będziemy jak ci dwaj, szukać ciepłych i wygodnych posadek. Byleby się jakoś ustawić. W relacjach, nie biorąc odpowiedzialności za innych, wieszając się na nich, nie dając im wolności. W naszej karierze, tak czy inaczej rozumianej, gdzie celem w pewnym momencie może stać się chwała. Można zacząć robić dobre i Boże rzeczy i skończyć jako gwiazdor, który zgubił po drodze Boga.
Czy więc odważymy się obudzić serce do tęsknoty, do pragnienia, do życia na pełnych obrotach? Czy więc zaryzykujemy możliwość zranienia?
Chrześcijaństwo, Jezus nie wzywa do świętego spokoju, do bycia grzeczną dziewczynką i takim chłopcem. Wręcz przeciwnie. On wzywa do życia, do szaleństwa. Jeśli nie ma w nas szaleństwa, serca rozszerzonego, to dawno przestaliśmy być wyznawcami Jezusa, staliśmy się ciepłymi kluchami, które zakładają w niedzielę odświętne ubrania, by pokazać sobie, że jesteśmy w porządku. Nie jesteśmy. Właśnie do ciepłych kluch Jezus dziś mówi – „Nie wiecie, o co prosicie”.

41
Droga / Odp: Droga
« dnia: Maj 28, 2024, 08:54:38 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Nie kocha się za coś.
Niby to oczywiste. A jednak zobaczcie, pytanie Piotra jest naszym pytaniem, stawianym każdorazowo, kiedy podejmujemy jakiekolwiek działania, wchodzimy w relacje, podejmujemy decyzje, misje. Jasne, że ono często nie jest wyraźnie wyartykułowane. Czym dłużej jesteśmy chrześcijanami, tym mocniej je skrywamy w sercu, bo przecież nie wypada o nim mówić głośno. Jednak ono jest. Żenimy się, wychodzimy za mąż, zostajemy księżmi, jesteśmy samotni, zostajemy lekarzami, nauczycielami, sprzedawcami, starzejemy się, różni jesteśmy i różnie życie przeżywamy, ale to jest nam wspólne: co ja z tego będę miał?
Już to wiele razy pisałem, kiedy czytam tę scenę, to zawsze widzę wkurzenie na twarzy Jezusa. To jest trochę jak wtedy, kiedy zapraszasz kogoś do jakiegoś fajnego pomysłu, projektu, wtajemniczasz człowieka, opowiadasz z pasją o szczegółach, a on ni z gruchy, ni z pietruchy pyta cię o to, ile można zyskać. Wprowadzasz kogoś w swoją pasję, idziecie razem, a tu okazuje się, że od długiego czasu tego człowieka trawi pytanie – co ja będę z tego miał?
Jerozolima i to, co się później wydarzyło, było pasją Jezusa, Jego życiowym celem. Wcześniej Jezus mówił o niebezpieczeństwie bogactw i bogatym człowieku, o postawie „letniaka” (por. Ap 3, 15-16). A Piotr wyskakuje z tak idiotycznym pytaniem.
„Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.” To jest dobre podsumowanie i niekoniecznie o pokorze, ale o czymś innym. Biorąc pod uwagę cały kontekst, myślę, że to wezwanie do zmiany myślenia w motywacjach naszego działania (i niedziałania).
Jestem przekonany, że takie pytanie rodzi się w sercu zawsze wtedy, kiedy tracimy z horyzontu naszą „rolę w opowieści”. Opowieścią jest nasze życie. Ta fascynująca, choć czasami dramatyczna codzienna opowieść. Dopóki na horyzoncie mam jasność swojej „roli”, to nie ma pytania o to, co ja z tego będę miał. Bo to jest tak, jak mówi dziś Jezus. W tym życiu masz już sto razy więcej niż na początku. I to są ludzie, którzy żyją uważnie, zadają sobie trud zauważania szczegółów obdarowania. Kiedy to tracimy, pojawia się frustracja, zniechęcanie i pytanie w różnych wariacjach: „co ja z tego będę miał”? „JA”.
Można odczytać zaproszenie Jezusa do dobrej przygody i kompletnie się z Nim rozminąć.

42
Droga / Odp: Droga
« dnia: Maj 27, 2024, 09:05:02 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Kiedyś przyszedł do mnie pewien człowiek opowiedział mi swoją historię życiową i zapytał: czy będę się mógł zbawić? Dokładnie jak w dzisiejszej Ewangelii. Powiedziałem temu człowiekowi, że on się nigdy nie zbawi, bo zbawia nas Jezus. A jeśli mnie pyta o to, czy będzie w niebie, to nigdy na takie pytanie nie odpowiem, bo nie wiem.
Jezus, zauważcie ten szczegół, nie powiedział temu człowiekowi, czy on będzie w niebie lub nie. Mówi o trudnościach wejścia do Królestwa Bożego. Jezus nie łamie ludzkich sumień, nie straszy, pokazuje szerszą perspektywę, bo wtedy człowiek może wybierać. Tylko w wolności.
Ten fragment można różnie rozumieć. Mowa w nim o trudnościach w wejściu do Królestwa. W innych miejscach Jezus mówi o tym, że Królestwo jest pośród nas, nie umiejscawia go tylko w obietnicach życia pozagrobowego. I całkowicie inaczej wygląda rozumienie tego tekstu, kiedy zobaczymy, że mowa jest o Królestwie już tutaj na ziemi. Wtedy to, co jest bogactwem tego człowieka umiejscowione jest nie w posiadłościach, ale w myśleniu. On chciał się zbawić. Ba, nawet dużo w tym celu robił: przestrzegał przykazań, a więc możemy założyć, że był pobożnym człowiekiem. Był religijny. A jednak nie dało mu to spokoju. Jezus, później komentuje to zdaniem: „u ludzi to (zbawienie) nie jest możliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe”. Tak, ludzie zbawienie postrzegają jako nagrodę za dobre życie, i wtedy na każdego coś można znaleźć, kończymy nasze życie i wdaje się nam, że staniemy przed wielką wagą, która wyda wyrok o tym, czego było więcej: dobrych czy złych czynów. Okrutna wizja. Może się okazać, że całe życie szliśmy „łeb w łeb”, dobro przeplatało się ze złem. I na końcu jedno zło przeważy. No, ale Bóg (w tej wizji) jest sprawiedliwy, więc nie będzie łamał swoich zasad. A może jednak „u Boga wszystko jest możliwe? Dla mnie i dla innych. Może to ucho igielne, to nie jest stan konta, ale moja wizja Boga i mój sposób na przeżywania wiary?
Powtórzę: Jezus nie powiedział, czy ten człowiek będzie zbawiony czy nie. Niestety wielu „urzędników” Boga daje sobie prawo do tego, że ogłasza takie wyroki.

43
Droga / Odp: Droga
« dnia: Maj 24, 2024, 09:41:06 am  »
Grzegorz Kramer SJ

O nierozerwalności małżeństwa przeczytacie dziś u wielu. W tekście dzisiejszej Ewangelii jest o motywacjach, którymi kierował się Mojżesz, kiedy pozwalał na list rozwody. Jezus nazywa to „zatwardziałością serca”.
A może dziś trzeba zobaczyć ten mechanizm także w innej ważnej kwestii, jaką jest kara śmierci.
Mojżesz się ugiął i pozwolił na rozwody ze względu na to, że ludzie się tego domagali. Jezus dodał: ale od początku tak nie było...
Właśnie całkiem podobnie sprawa ma się z czymś, co ludzie ładnie nazwali karą śmierci. Tak, ustanowiliśmy sobie takie prawo, że możemy to robić, mamy to nawet świetnie umocowane w teologii (jak Żydzi rozwody). A jednak od początku tak nie było.
Zatwardziałość serca, rozumu, poglądów, sprawia, że pozwalamy sobie na to, by zmieniać prawa, również te Boże. Dlatego tak ważne jest, by wracać do początków. To wracanie ważne jest też w naszych osobistych wyborach i relacjach. Czasem nasza upartość potrafi doprowadzić do wielu głupich zmian i trzeba umieć zrobić krok wstecz.


Paweł Kosiński SJ

Obraz: Oczyma wyobraźni zobaczę drogę nad rzeką Jordan na północnych krańcach Judei. Jezusowi towarzyszą uczniowie i tłumy. Posłucham pytań o nierozerwalność małżeństwa i odpowiedzi Jezusa. Przyjrzę się swoim skojarzeniom i odczuciom.

Myśl: Nauczanie Jezusa budzi ciekawość, pociąga tłumy, ale i bulwersuje, niepokoi i prowokuje. Dlatego też faryzeusze chcą ‘wystawić Pana na próbę’. Pytają o nierozerwalność małżeństwa. Jezus przypomina pierwotny zamysł Boga wobec człowieka i małżeństwa. Nie krytykuje ówczesnych rozwiązań społecznych, ale przypomina o duchu, jaki ma ożywiać refleksję nad rzeczywistością religijną w życiu na co dzień. Zamysł Boga nie jest przeciwko człowiekowi, nie jest ‘nieznośnym ciężarem’. Jego dziełem jest łączyć. Bóg nie wystawia człowieka na próbę niemożliwą do spełnienia.
Reklama

Emocja: Zatwardziałość serc. To jest przyczyna zła. Serce zatwardziałe, skoncentrowane na sobie, nie potrafi kochać. Zamiast miłować i służyć, jest przepełnione egoizmem i dominacją. Nie uzupełnia, nie rozwija, ale hołduje silniejszemu.

Wezwanie: Proszę o uzdrowienie z zatwardziałości serca. Podziękuję za dar powołania, jakie otrzymałem.
Odnowię motywacje życia swoim powołaniem.

44
Droga / Odp: Droga
« dnia: Maj 23, 2024, 09:05:33 am  »
Grzegorz Kramer SJ

Jezusa, najwyższego i wiecznego kapłana.
Wiemy, że On nie tylko jest kapłanem, ale i ofiarą. Większość z nas widzi to tak: człowiek zgrzeszył, Ojciec się pogniewał, żeby Go przebłagać, Syn zszedł na Ziemię, złożył z siebie makabryczną ofiarę, Bóg się przestał na nas gniewać. A przecież Ojciec i Syn to ten sam Bóg. A więc Bóg złożył siebie w ofierze. Komu? Sobie? Nie. On nie potrzebuje ofiar. Ofiary potrzebował ktoś inny. My. On złożył siebie w ofierze nam. Tak nas ukochał, że z tej miłości umarł. 
Nie jesteśmy ze świata, ale nas z tego świata nie zabiera. Świat to nie są ludzie, którzy nie są z naszej paczki. Dość łatwo zrobić takie uproszczenie: my, w Kościele jesteśmy Jezusowi, a tamci już nie. Świat jest przez Boga ukochany i to bardzo, bo Bóg dał swojego Syna, by zbawić świat, by Jezus wyrwał świat ze zła. Do świata, Jezus nas posyła przed Wniebowstąpieniem. Kiedy nas przed światem przestrzega, to znaczy to tyle, że mamy się wystrzegać tego wszystkiego, co nas prowadzi do stawiania siebie w centrum, czyli do grzechu. 
W tej modlitwie jest bardzo ważne przesłanie dla nas. To, co nazywamy pracą nad sobą, wcale nie jest tylko naszym postanowieniem i ciężką pracą. To też jest ważne, ale przede wszystkim to jest troska Jezusa o nas. To On prosi Ojca za nami, to On widząc nasz romans ze światem, prosi, byśmy uczyli się do tegoż dystansu. Jezusowi bardzo zależy na naszej dojrzałości. Ten świat, to też ta część w nas, która nie chce Boga, albo raczej chce byśmy byli bogami.
Świat potrzebuje dziś świadków Zmartwychwstałego Jezusa. Jeśli nie chcemy naszego chrześcijaństwa przeżywać w opozycji do świata, ale chcemy usłyszeć też to, że jesteśmy do niego posłani, to musimy mocno w ten świat wejść. Czyli musimy mieć oczy i uszy otwarte na ludzi. Musimy ich słuchać. Nawet jeśli z początku wydaje się nam, że gadają głupoty.  Jako chrześcijanie wcale nie jesteśmy silniejsi, mądrzejsi czy lepsi. Ewangelia pokazuje nam, że nie mamy iść do innych jako lepsi. Mamy iść świadomi naszej słabości – Jezus się za nas modli, a dzięki temu możemy pokazać ludziom, że słabość nie musi zabijać, ale może stawać się siłą człowieka.  Dlaczego tak? Żeby pokazać, że chrześcijanie to mięczaki? Nie. Mamy w ten sposób pokazać, że z Boga jest nasza siła, nie z nas. Ludzie nie potrzebują kolejnych herosów, ale liderów w wierze.  Mamy zostać liderami, przywódcami w wierze dla innych. Musimy mocno uwierzyć w to, że my jesteśmy Kościołem, nie że przychodzimy do Kościoła. Kościół Jezusa to taki Kościół, który idzie do przodu, jest dynamiczny i nie stoi w miejscu, aby bronić swoich pozycji. Kościół nie boi się diabła i zła, więc nie musi siedzieć w okopach. Taki Kościół podnosi poprzeczkę, stawia wymagania miłości i konieczności przebaczenia. Bóg buduje swój Kościół na słabych, Bóg nie szuka ekspertów, bo widzi w nas – takich jakimi jesteśmy - potencjał.  Jest w Was troska by Kościół żył? Jak nie ma, to umrzemy. Bóg daje nam siłę i moc. Ktoś, kto nie jest uczniem (nie słucha), nigdy nie będzie liderem, przewodnikiem dla innych. Chcesz być dobrym mężem, rodzicem, księdzem, liderem, naucz się słuchać.  To, że jesteśmy w Kościele, to jest przywilej, to się nam nie należy, Bóg nas wybrał, On nas chciał. On nam ufa, że tego nie zepsujemy.

45
Droga / Odp: Droga
« dnia: Maj 22, 2024, 09:04:56 am  »
Paweł Kosiński SJ

Komentarz do ewangelii z dnia (22 maja 2024 r.):

Obraz: Jezus jest razem z uczniami ‘w domu’, w Kafarnaum. Zobaczę to miejsce i skojarzenia, jakie ono we mnie wywołuje. Przyjrzę się grupie uczniów, ich poczuciu więzi, ale i obawom o jedność i zazdrości. Jakie odczucia to we mnie budzi?
Myśl: Apostoł Jan jest zaniepokojony tym, że ktoś spoza ich grona ‘wyrzucał złe duchy’ w imię Jezusa. Każda grupa potrzebuje spójności, poczucia więzi i przynależności. Ale może to rodzić także złe skojarzenia. Dobro czynione przez drugiego może budzić zazdrość. Ona jest ‘córką egoizmu’ i ‘matką pychy’. Ten demon dotyczy także wspólnoty. Także we wspólnocie możemy być wykluczający, bo ktoś ‘nie chodzi z nami’, jest spoza. Nie cenimy dobra, które czyni. Chcemy wtłoczyć go w nasze schematy i ‘procedury’, ale to nie ze względu na ‘imię Jezusa’, lecz ze względu na inne motywy.
Emocja: ‘Być z nami’. Świat religijny często jest kuszony przez fanatyzm, podejrzliwość wobec innych. Tu nie chodzi tylko o tolerancję, świecką cnotę. Człowiek zjednoczony z Panem w innych widzi braci, których ma miłować, a nie nieprzyjaciół, których ma zwalczać.
Wezwanie: Poproszę o łaskę uwolnienia od zazdrości. Podziękuję za wszelkie dobro, jakiego doświadczam od innych.
Uczynię jakiś gest uwielbienia i wdzięczności.

Strony: 1 2 [3] 4 5 ... 133